Po pierwsze film posiada bardzo dobry klimat.
Po drugie Pan Krzysztof Michałowski umie tylko zjechac film widze. W jego recenzji nie ma nic pozytywnego. Ciekawe jak on by sie zachowal na miejscu bohaterow, zakladajac ze takie rosliny by istnialy. A co do tubylcow to chcieli poprostu tego, aby rosliny nigdzie sie nie rozprzestrzenily. Nic w tym dziwnego. Blad tubylcy popelnili tylko w tym iz nikogo o tym nie powiadomili.
Panie Krzysztofie, przynajmniej dzieki takim filmom, jest co ogladac, bo wszystko co teraz produkuja to juz bylo, odgrzewaja stare filmy, albo poprostu sa wzorowane na czyms innym. TEGO JESZCZE NIE BYLO! Ruiny to naprawde unikalny film. Jedyny w swym rodzaju. Bardzo dobra gra aktorow, no i oryginalna fabuła.
Polecam wszystkim, nie wybrednym fanom kina, te 90 minut survivalu.
Pozdrawiam!
10/10!
Zgadzam się w 100%. Film znacznie wyróżnia się spośród ostatnich horrorów, które zamiast straszyć po prostu śmieszą. Ten prócz klimatu posiada ciekawie zagranych bohaterów, a gdy się mu bliżej przyjrzymy okazuje się, że przedstawiona historia ma w sobie więcej realizmu, niż na pierwszy rzut oka to wygląda.
to, że ma nietypową fabułę, nie oznacza, że to jakaś rewelacja. nudne potwornie, zero klimatu, zero akcji. no chyba że klimatem nazwać odcinanie kończyn, ale to chyba bardziej do "hostelu" się nadaje.
4/10
A ja podczas filmu zrobiłam i zjadłam kolację, odpisałam na maile, pogadałam na gg i poczytałam wiadomości w portalach internetowych. Film tak nudny, że żal dupę ściska. Dobrze, że nie zaszalałam spędzając wieczora na samym gapieniu się w ekran. Ciekawy pomysł na fabułę (roślinki), a jednak spie...solony (?). Mnóstwo błędów. Jeszcze ten motyw jak gościowi odcinali obżarte nogi, a on krzyczał, gdy normalnie powinien z dziesięć razy stracić przytomność z bólu, nie wspominając o infekcjach i utracie krwi. Istna fantastyka...ale nie naukowa, hehe. Ode mnie 4/10, bo zdjęcia były ok, aktorzy się starali ale klimat i zero napięcia zawaliły resztę.
Żeby cokolwiek powiedzieć o danym filmie trzeba się na nim skupić. I nie pomogą słowa typu że kobiety mają podzielną uwagę. Film trzeba poczuć, a nie tylko oglądać :)
Ty sie pewnie musisz skupić nawet przy jedzeniu budyniu (; Ja oglądałam film nie robiąc w międzyczasie kanapek, a i tak nie zasłużył na więcej niż cztery gwiazdki. Może to po prostu oznacza, że jest nudny?
Nie musiałaś robić kanapek, wystarczyło: "A ja podczas filmu zrobiłam i zjadłam kolację, odpisałam na maile, pogadałam na gg i poczytałam wiadomości w portalach internetowych."
Co do filmu...z gustami się nie dyskutuje :) Film dla mnie okazywał się miejscami obrzydliwy i przerażający, jak choćby wycinanie skóry żeby wydostać te żmije czy cokolwiek to było. Wrażenie to na mnie akurat zrobiło, co do całości...Ujdzie w tłoku ;)
boże drogi, ogarnij się - to nie ja pisałam to, co zacytowałeś. poza tym to nie były węże, tylko pnącza tej rośliny - a podobno na filmie trzeba się skupiać...
Film nie był zły, ale trzeba przyznać, że nieco zabawny - w motywie naśladownictwa dźwięków przez rośliny nie było nic strasznego, wręcz przeciwnie.
Co do "TEGO JESZCZE NIE BYLO!", to jednak się sprzeciwię. Motyw morderczych roślin występował w obrazie z 1962 roku, pt. "Dzień Tryfidów".
Cudem wymyślenie jest czegoś kompletnie nowego i większość współczesnych filmów można oskarżyć o powtarzalność, w tym przypadku jednak filmowcy pokusili się o coś, co nie jest "odgrzewanym kotletem". Brawo im za to.
Nie twierdzę, że korzystanie z pomysłów innych przynosi zawsze negatywny efekt (wystarczy przypomnieć wyśmienity "REC"), ale warto docenić nowatorstwo twórców omawianego horroru.
Wspomniany przez Ciebie "Dzień Tryfidów" to klasyka grozy, gdzie co prawda pojawiły się krwiożercze rośliny, ale w zupełnie innych okolicznościach i całkowicie odmienne od tych z "Ruin". "Dzień Tryfidów" to również Sci-Fi i te rośliny były pokazane właśnie w tym klimacie, w "Ruinach" natomiast pokusił bym się o stwierdzenie, że wymyślony przez twórców organizm mógłby być prawdziwy.
Dlatego też pozwól, że ja stanę za stwierdzeniem, że "TEGO JESZCZE NIE BYLO!"
SPOJLERY!
No więc tak, jeśli miałbym ocenić to jako film to dałbym około 7....ALE!!!.... jeśli MAM ocenić to jako film nakręcony na podstawie książki to dałbym 1! (zera nie można niestety). Czytałem ksiażkę "Ruiny" i książce dałbym 11/10, ale to co oni zrobili to jest tandetne gówno! nie było motywu, którego nie spieprzyli, a np: w książce NIKT NIE PRZEŻYŁ! Amy, która w filmie jako jedyna przeżyła, w książce zginęła jako pierwsza! Mathias (mój ulubiony bohater z książki), on zginął jak Eric w filmie, Eric zginął jak Stacy w filmie, Stacy została ostatnia i popełniła samobójstwo, a Pablo, czyli filmowy "Dimitri;/" zginął od połamania kręgosłupa, amputacji itp... W książce był KLIMAT KLIMAT I JESZCZE RAZ KLIMAT! a tutaj go zabrakło niestety, w książce siedzieli tam niecałe trzy dni chyba, a tutaj troszke ponad 1;/ I tam było doskonale widać ich przerażenie, wycieńczenie, desperację itd...
Roślina też była przedstawiona lepiej, naśladowała ich głosy, śmiała się z nich, tworzyła zapachy jedzenia... producenci zaczerpali może tylko kilka motywów z tak wspaniałej książki, a co mnie najbardziej dziwi, scenografem był jej autor;/ Czy to taki problem odwzorować dokładną treść książi?! wtedy film dostałbym 10/10 i to nie tylko ode mnie, a od praktycznie każdego;/ ....podsumowując ---> film kaszana maksymalna
"Czy to taki problem odwzorować dokładną treść książi?"
Jeszcze nie było takiego filmu, który byłby dokładnym odzwierciedleniem książki i nie łudźmy się że takowy powstanie. Jęsyk pisany wraz ze swoimi dialogami, opisami i wtrąceniami od autora, jest o wiele bogatszy od obrazu, który ma mnóstwo ograniczeń. Weźmy choćby pod uwagę kwestię "zapachu", którą poruszasz w swoim poście. Jedyny film, który umiejętnie pokazał "zapach" to "Pachnidło", ale nie ma się co dziwić, ponieważ są one głównym motywem tego filmu. W filmie "Ruiny", które muszą mieć ograniczenia np. czasowe filmowcy skupili się na tym co jest najważniejsze dla samej treści tego obrazu. Książka, to nie film i trzeba się z tym po prostu pogodzić.
"jeśli miałbym ocenić to jako film to dałbym około 7....ALE!!!.... jeśli MAM ocenić to jako film nakręcony na podstawie książki to dałbym 1!"
Spójrz proszę jak wiele filmów odbiega od treści książki, co wcale nie oznacza, że są po prostu "kaszaną". Wystarczy przytoczyć film "Jestem legendą", który uważam za bardzo dobry, a który opowiada prawie całkiem inną historię niż książka, na podstawie której został nakręcony. I książka i film ma swój własny klimat, oba dzieła należałoby więc oceniać osobno i oba uważam za bardzo dobre.
Kolejny, który nie oglądał do końca? Przecież ostatnia scena w filmie dobitnie daje do zrozumienia, że żywot Amy już długo nie potrwa - tak więc tutaj również nikt nie przeżył :/
Nie "kolejny, który nie oglądał do końca", jak czegoś nie rozumiesz to przeczytaj jeszcze raz, chodziło mi o to, że w książce nikt nie wyszedł ze wzgórza. Nie wiedziałem, że dla niektórych musiałbym to podkreślić hahha. W takim razie, jeśli idąc tokiem rozumowania książki/filmu, pnącza rosły jużna ubraniach bohaterów... więc jeśli (co debilne) Amy uszła z życiem i udało jej się uciec, to w takim razie roślina zawładnie światem.... bo jest mądrzejsza od ludzi....hahaha joke
Ale masz super poczucie humoru. Co z tego, ze w książce było tak a w filmie tak. Gdybyś obejrzał film a potem przeczytal książke to byś krytykował, ze On umarł jak ona i na odwrót. Boże świety ...
Film - 8/10
Wiesz, chodzi mi po prostu o to, że to niby jest na podstawie książki. To mnie właśnie wkur***. A jeśli miałbym oceniać go jako normalny film, to 6 albo 7 spokojnie, bo nie jest zły, jest prawie jak lepszy przeciętniak. Ja po prostu spodziewałem się że bankowo dam mu 10/10. może doczekam sięza jakieś30 lat dobrej ekranizacji:)
Rzeczywiście jako interpretacja książki bez szału, natomiast ogólnie można przyznać dobre i mocne 5/10 nawet do 6/10 :)
widzisz, jest znaczna różnica pomiędzy "ekranizacja" a "na podstawie". to drugie oznacza, że ktoś przeczytał książkę, spodobał mu się ogólny zarys lub motyw przewodni, więc postanowił go wykorzystać i nakręcić film. nie ma zatem sensu odnosić treści do obrazu w tym wypadku.
Zgadzam się z powyższym stwierdzeniem jednoznacznie. Pozostawiam dla filmu moje mocne 5/10 nawet do 6/10. :)
zgadzam sie ze to nie ksiazka bo to film i nie oceniamy ksiazke tylko film ....ocena jak niekturych ponizej 4 to zle film nakrecony dobze nie bylo badziewia film ciekawy wsamym sobie klimat byl moze nudny ale nie zawsze flaki lataja ....i kamera byla stabilna a nieraz to troszke lata wiec oceniac jak dno to nie przystoi...pozdrawiam
Film momentami śmieszny, szczególnie gdy rośliny zaczynają coś tam powtarzać, ale poza tym jest na prawdę ciekawie! Rozwaliła mnie scena gdy SPOILER podawali wodę Stacy, a ta roślina migła Jej pod skórą na czole po czym cała reszta udawała że niby nic się nie stało, wiedząc że dziewczyna nie ma szans - dobrze zagrane to było:)
8/10 Wporzo horror akcja w dzungli i napięcia też nie brakuje śmiało można oglądać....
"Co do "TEGO JESZCZE NIE BYLO!", to jednak się sprzeciwię. Motyw morderczych roślin występował w obrazie z 1962 roku, pt. "Dzień Tryfidów"."
ta, i ciekawe kto ten staroć oglądał? chyba jakiś fan antyków ;)
Witcher, kwestia czy jest podobny czy nie do "Dnia Tryfidów" została już poruszona powyżej, wystarczy tylko czytać posty.
Poza tym "Dzień Tryfidów" to klasyka ;-)
Stare filmy zawsze nadrabiają specyficznym klimatem, którego w dzisiejszych czasach nikt nie osiągnie(chyba, że ma się dostęp do tamtejszych technik).
Poza tym przytoczyłem tytuł "Dnia Tryfidów" jako fakt, że tam występowały mordercze rośliny, czyli miałem na myśli: coś takiego już było - w tym kontekście(zwłaszcza, że autor tematu podkreślił to caps lockiem). Co do oryginalności, to się zgodzę, bo nadal w głowie mam sceny naśladowania głosów ludzkich i dźwięków telefonu:D. To JEST oryginalne. Krytycy filmowi po takich momentach uwielbiają z całą swoją diabelską ironią wyłuszczyć to w swej recenzji. Co do niektórych punktów się z nimi zgodzę, ale w gatunku "turyści-w-pułapce" "Ruiny" prezentują się przyzwoicie. Dużo lepiej niż "Turistasy"(jeszcze pamiętam tą znakomitą reklamę-wideo Filmwebu, kiepski lektor, coś w rodzaju: "witaj w świecie opalonych dziewcząt i muskularnych chłopców":D), czy "Hostele". Na dodatek solidne aktorstwo(szczególnie u płci żeńskiej) prócz drewniackiego Jonathana Tuckera. Jednak w pełni do mnie "The Ruins" nie przemówiło, mimo to na szósteczkę z małym minusem to zasłuży spokojnie - czyli nie jest źle.
Co do horrorów roku 2008, to ja poczekam cierpliwie na "The Strangers".