Ja od razu skojarzyłam go z "Lękiem", o którym mowa powyżej, oraz z "The Blair Witch Project". Te dwa horrory moim zdaniem są temu najbliższe.
Chyba sobie żartujesz, nie wprowadzaj ludzi w błąd Blair nie ma nic a nic wspólnego z tym filmem, całkiem inny klimat sposób kręcenia... w ogóle wszystko jest inne znasz w ogóle jakiś łączący je czynnik oprócz tego że oba filmy to horror
[SPOILER!]
Bardzo Cię, Kriszti, przepraszam, i wszystkich miłośników horrorów, których wprowadzić mogłam swoją wypowiedzią w błąd; istotnie wiele rzeczy te filmy różni, ale ja podczas oglądania "Ruin" ciągle przypominałam sobie właśnie wspomniany horror, gdyż i tam młodzi ludzie błądzili czas jakiś po nieznanym sobie lesie, a kiedy już wpadli w poważne tarapaty i powoli zaczynali rozumieć, że jest coraz gorzej, próbowali nawzajem się pocieszać, logicznie argumentując - że przecież tak nagle nie można zaginąć w tych czasach i w takich okolicznościach, że na pewno zauważą ich zniknięcie i ktoś zacznie ich szukać: ich rodziny, przyjaciele, sympatie, że na pewno nadejdzie pomoc i ich uratuje. I tu była pewna zagadka, tajemnica, siły nadprzyrodzone, całkowicie niewytłumaczalne, owiane legendą. I tu groźnie było szczególnie w nocy, kiedy ogarniał młodych ludzi mrok. Zdaję sobie sprawę, że treść i charakter jest całkowicie inna, ale ja akurat ciągle właśnie te dwa filmy ze sobą porównywałam i dlatego mój niefortunny wpis. Przepraszam raz jeszcze... [wstyd]
Przecież oni prawie cały film siedzieli na tej górze, wątek z lasem był bardzo krótki, bez przesady nie musisz przepraszac
Masz rację, jednak i te rośliny wśród nich na górze, na skale/ołtarzu ofiarnym, i te zarośla w studni/jamie - wszędzie roślinność, która w sumie stała się dla nich przekleństwem. Tak jakoś na myśl mi przywiodły tamten amatorski studencki film, choć ani legendy o złej czarownicy, ani rybaków udzielających wywiadu, ani stosów małych kamyczków, ani wielu, wielu innych rzeczy nie było.
Dzięki, ale fakt - palnęłam głupotę, wprowadziłam w błąd przez własne i luźne skojarzenia, zatem przeprosiny jak najbardziej się należą. :)
Nie przywykłem do tego że ludzie są tak mili nie przyjmuję przeprosin bo się mi nie należą, a też na pewno jak ktoś obejrzał BWP to nie żałował :) Oglądając miałem w ogóle inne odczucia w Blair był taki klimat klaustrofobii, zagubienia i tajemnicy a w Ruinach mordercze sprytne pnącza i zabobonne dzikusy inny klimat inne wszystko, to były jakieś tropiki a las z Blair w Belgii. No i Blair miało bardziej działać na psychikę poprzez niedopowiedzenia i nie było prawie krwi i brutalności
:)) Ha-ha-ha! Dzięki. :) Ja zawsze przepraszam. Po prostu zrobiłam coś głupiego, zatem sory. :)
Co do Blair, i ja byłam nim zachwycona. Tutaj, w "Ruinach", na pewno różniło to, że sami siebie - wprawdzie nieumyślnie, ale zawsze - ranili. Oba filmy inne, oba - moim skromnym zdaniem - ciekawe. Blair oczywiście zdecydowanie lepszy. Jednak "Ruiny" pozytywnie zaskoczyły mnie niepokojącym klimatem nieuniknionej śmierci. :) W sumie zakończenia też są różne. Tutaj jednak ktoś przeżył. :)
Miła z ciebie dziewczyna ale aż szkoda pomyśleć jak zapewne wycierpisz przez bezdusznych podłych ludzi choć mam nadzieję że nie. Temat wyczerpany te dwa filmy różnią się diametralnie
Dziękuję za komplement i nawzajem, i z Ciebie miły rozmówca. :)
Co do filmów - zgadzam się, zbyt wiele je różni, aby pisać o podobieństwach. Za błąd przepraszam. :)