Film nie jest ogólnie najgorszy. Po prostu taki typowy horror jakich wychodzi teraz na pęczki. Jako filmowi daję mu 5/10 czyli zwykły pospolity średniaczek;). Ale książka jak dla mnie była kozacka. Naprawde trzymała w napięciu i można ją było całą zassać w jeden dzień. Więc nie rozumiem dlaczego niektórzy na filmwebie czepiają się że film jest głupi i beznadziejny bo głównym czarnym charakterem jest tu roślina?!?! To przecież Smith wymyślił i jak by nie patrzeć to nie autorzy filmu, którzy są teraz ciśnięci przez oglądających. Rozumiem że dzieje się tak tylko z powodu tego, iż niektórzy po prostu nie wiedzą ze jest książka "Ruiny". No ale nawiązując już do tematu:). Jak wspominałem film jest typowym średniaczkiem i oceniam go na 5. Ale ocena ta jest taka tylko dlatego ze nie patrze na niego przez pryzmat ksiązki. Gdyby tak miało być było by to 2/10. Nie rozumiem dlaczego w swoim pijackim zwidzie reżyser zmienia, moze nie wyle fabułę co istotne fakty. dlaczego bohaterowei giną w inny sposób niż w książce i dlaczego zakończenie jest zupełnie inne:/. to chyba nie o to chodzi w próbie przeniesienia ksiązki na ekran. Cięzkie do zrozumienia te moje wypociny ale mam nadzieje ze kminicie o co mi chodzi;) PZDR.