Tyle mogę powiedzieć. Obejrzałem ze względu na Hopkinsa oczywiście ale nic mnie nie zdziwiło. Powiem więcej, film na te czasy! Ktoś musiał zrobic nowy "dobry" film o egzorcyzmach w czasach kiedy ilość zdrowo myslących ateistów rośnie. Nic w tym filmie nie było niezwykłego, moim zdaniem poniżej przeciętnej. Mimo moich religijnych przekonań a raczej ich braku chciałem żeby ten film był dobry, jednak nie jest. wszystkie historie egzorcyzmów opisują to samo czyli mówienie w obcych językach, "wyginanie" ciała i zmieniony głos. Jeżeli opętanie istnieje musi istnieć diabeł. Skoro diabeł istnieje musi istnieć bóg. Bóg stworzył wszystko czyli diabła też więc bóg stworzył opetanie. Dlaczego więc ludzie muszą 'wyganiać" z innych ludzi coś co jest widoczne tylko dla boga? Kto niby nadawał tym diabelskim istotom imiona? Bóg musiał to zrobić więc chciał żeby człowiek z nimi walczył a skoro tak co z niego za bóg? Ja dziękuję, nie wierzę. Rozczarowany jestem filmem bo spodziewałem się czegoś innego a było to samo co zwykle i nawet nie w innej formie.
Filozofia i religia to nie są dwie różne rzeczy. Taki pogląd istnieje tylko w Europie i jest z gruntu błędny. Jednak nawet w Europie można obserwować zjawisko przemiany filozofii w kult religijny, np. filozofia pozytywistyczna z XIX wieku zmieniła się w religię pozytywistyczną (ma ośrodki kultu w Paryżu i w Brazylii).
Kolejny raz w ogóle nie czytasz tego, co napisałem. W opinii wielu naukowców buddyzm nie jest religią lecz filozofią ateistyczną. Jednak inni uznają go za religię, bo ma wszystkie jej cechy (kult, duchownych, ezoterykę, eschatologię), lecz zaprzecza istnieniu bogów. Skrajnie materialistyczny marksizm faktycznie przemienił się w formę kultu religijnego twórców marksizmu. Cała teologia chrześcijańska jest oparta na filozofii Platona. Czyli w rzeczywistości NIE MOŻNA nakreślić granicy miedzy religia i filozofią. Nie ma też wyraźnej granicy między ateizmem i teizmem.
Do twojej wiadomości- istnieje coś takiego jak filozofia idealistyczna, która masowo tworzy "byty idealne" i "światy idealne", uznając je za lepsze od materializmu.
To nie dzięki nauce dowiedzieliśmy się o niedoskonałości naszych zmysłów. Mówiły to już dawno wszystkie religie, tylko bez naukowych dowodów. Czyli jakieś twierdzenie religijne zostało jednak potwierdzone przez naukę.
To nie religia zmienia człowieka na gorsze. Człowiek JEST Z NATURY SKŁONNY DO ZŁA (tak twierdzą wszystkie religie) i dlatego religia może jedynie próbować go zmienić na lepsze. I to się często udaje, bo bardzo wielu ludzi zmienia się na lepsze pod wpływem religii (przestają pić alkohol, bić zony itp.) Największymi mordercami w całej historii świata nie byli ludzie wierzący. Byli to ateiści (np. Stalin, Mao. Pol Pot i Lenin) oraz agnostycy (np. Hitler). To daje do myślenia.
A nauka ze swojej natury nie jest moralna.
Zastanówmy się. Człowiek żuje na ziemi wraz z innymi gatunkami zwierząt. Sam należy do sskaków. Jak wiadomo wszystkie gatunki obecnie istniejące jak i te przed i po mają pewne przystosowania do własnego środowiska życia. Niektóre gatunki są tak silnie przystosowane do danego środowiska, że jego zmiana spowodowałaby śmierć. Człowiek podlega tym samym przystosowaniom. Różni się tylko znacznie rozwinietym mózgiem. Konkretnie możliwością myślenia abstrakcyjnego. Dzisiaj oprócz zaspokajania potrzeb niezbędnych do życia mamy również szereg innych potrzeb pobocznych, które są zbędne lub nawet szkodliwe.
Ta przewaga jaką daje nasz mózg pozwoliła nam rozwinąć cywilizacje i społeczeństwa. W scentralizowanych osadach ludzie nie mogliby żyć jak dawniej czyli np każdy sam zdobywać pożywienie. Wyspecjalizowaliśmy się zatem w pewnych dziedzinach. Jedni produkują, inni handlują a jeszcze inni uczą jak produkować i handlować. Żeby jednak człowiek produkujący młotki mógł się najeść musiał zamienić jeden młotek na schabowego u hodowcy trzody. Z czasem jednak hodowca trzody nie potrzebował już młotków więc nie chciał się zamienić. Tak powstał środek płatniczy za który pan od młotków może kupić co chce.
To właśnie przez pieniądze " od prawie 100 lat jeździmy samochodami, których mechanizm działania i paliwo się nie zmieniły, podbój kosmosu utkwił w martwym punkcie, walka z chorobami nigdy się nie skończy, jakość naszego życia stale się pogarsza (brak wolnego czasu, przeciążenie pracą, zadłużenie, złe odżywianie, osamotnienie i wyobcowanie), a powinno być przecież lepiej".
Pieniądze przerodziły się w najbardziej porządaną rzecz dla ludzkości. Przez to, że wolimy kolekcjonować pieniądze w bankach zamiast żywności czy wody niektórzy nie mają co jeść. Dlatego pogląd, ze człowiek jest z natury zły bo religia tak twierdzi jest tak marny jak nasze samoloty rządowe. Człowiek jest taki jakie ma otoczenie. Nawet identyczne bliźnięta wychowywane w różnych środowiskach różnią się całkowicie nawet fizycznie. Zostało to zbadane. Ludzie zmieniają się pod wpływem religii tak samo często jak pod wpływem słów "nie rób tak a tak rób", jeden posłuch a inny nie. Religia była próbą stworzenia masy "dobrych" ludzi, dla których celem byłoby ogólne dobro a nie własne. Ta próba niestety się nie powiodła właśnie z powodu pieniędzy bo nawet pomimo wyraźnego potępienia bogactwa przez Jezusa w biblii nie przeszkadza to kościołowi jak i wiernym w gromadzeniu kasy.
Kradniemy, mordujemy, torturujemy i gnębimy dla pieniędzy. Żadna organizacja humanitarna nie funkcjonuje bez pieniędzy. Żadna akcja np "pomocy dzieciom" nie zrobi nic bez pieniędzy. Firmy produkujące te drogie medyczne aparaty które są często kupowane przez jakieś zbiórki nie poświęcą kilku z nich "za darmo" dla ratowanie życia bo chcą zarobić jak najwiecej. Każdy chce.
Nie mów mi więc, że człowiek jest zły z natury a bez religii ludzkość zamieniłaaby się w bandę krwiożerczych potworów, czychających na ofiarę bo to pogląd godny 70 letniej babci mającej 500zł emerytury i wysyłającej datki na radio albo do Lichenia.
Nauka nie ma być moralna, ma być prawdziwa. Dla niektórych obrzezanie w 8 miesięcy po urodzeniu (jak mówi biblia) tez nie jest moralne.
Co powiesz o Buszmenach czy innych plemionach co żyją dzisiaj jak w epoce kamienia łupanego?Sąsiedzi próbowali Buszmenów "ucywilizować"skończyło się rozwojem alkoholizmu,i innych chorób na które nigdy wcześniej nie zapadali i zwiększoną śmiertelnością,a nawet doszło do tego że ci mieszkali w miastach wrócili z powrotem na na pustynie by zacząć życie od nowa z powrotem w prymitywnych warunkach bez dobrodziejstw cywilizacji.
Co do pieniędzy kiedyś motywem krwawych walk była ziemia bogactwa naturalne i złoto,diamenty itp.jeszcze do drugiej wojny światowej kurs waluty był związany sztywno ze złotem lub diamentami,teraz pożera nas inflacja,a pieniądz traci swoją wartość.Śmiech mnie bierze jak słyszę o stratach po jakiejś burzy czy powodzi.Jeszcze 100-200lat temu każdy człowiek sam od siebie poszedłby naprawić uszkodzenia za posiłek a teraz wszystko się liczy w tysiącach czy milionach.Kiedyś budowaliśmy miasta nad rzekami bo to była droga do dobrobytu,dzisiaj strach żeby powódź nie zalała i szkód nie narobiła,a ludzie przecież nadal budują domy z cegły jak od tysięcy lat..Co tu dużo pisać mój pradziadek pracował na Wiśle jako kapitan stateczku co pływał do morza i z powrotem a zadaniem było pogłębianie i czyszczenie koryta rzeki,często zabierał żonę i dzieci do Gdańska i Warszawy na zakupy w ramach pracy,a ryb pływających w Wiśle moja babcia najadła się za wszystkie czasy,dziś nad Wisłą w Puławach gdzie mieszkali rzeka jest tak wąska że w lecie nawet pływać nie trzeba by przejść na drugą stronę ale za to na zimę wojsko musi rozbijać lód,o zjedzeniu ryby z rzeki strach nawet myśleć,ot polityka.To są małe przykłady ze rozwój mózgu jakoś nie idzie w parze z rozumem a rosnąca ilość wiedzy też jakoś nie pomaga w ułatwianiu życia społeczności,wygląda to trochę jak pożeranie własnego ogona.
Co do bliźniaków jest też potwierdzone naukowo że często te rozdzielone po urodzeniu bliźnięta podejmowały dokładnie te same decyzje,współmałżonkowie nosili te same imiona ,podobnie jak potomstwo a i nawet często mieli ten sam zawód.
Co do ludzkiej natury nie da się ukryć jest zła,wystarczy poczytać podręczniki do historii okrucieństwo i bezwzględność mamy zapisane w genach a wychowanie jednak nie zawsze jest czynnikiem decydującym.Są ludzie co rodzą się źli i nic nie jest w stanie ich zmienić np.psychopaci,a w ogóle ciekawe jest to jest że choroby umysłowe mimo ponad 100lat badań nie udało się znaleźć lekarstwa używa się środków ogłupiających w przeszłości wycinało się części mózgu ,i robiło elektrowstrząsy i wszystko na nic.Tak się składa że miałam sąsiadkę chorującą na schizofrenię mimo leków i opieki męża zero efektów jak miała swoje napady to lepiej było jej unikać,bo stawała się zwyczajnie niebezpieczna dla otoczenia.Ale miewała też częste stany normalności co wykluczało zamknięcie jej w zakładzie na stałe.Ludzki mózg i jego działanie jest czymś co zdecydowanie przekracza wiedzę naukową mimo wielu lat badań i różnych specjalistów od leczenia i mimo ciągłych odkryć naukowych w tej dziedzinie.
Co do religii powstała początkowo nie po to by tworzyć tych "dobrych ludzi"ale jako system prawny jak najlepiej wymusić posłuszeństwo.Metodą było stwierdzenie że bogowie się gniewają za wasze złe czyny i podawanie zasad filozoficznych opracowanych przez najmądrzejszych ludzi w danej społeczności.Nie przypadkiem odpowiedniki 10 przykazań znajdziesz w różnych stronach świata w różnych kulturach jako coś na kształt uniwersalnego kodeksu zachowań zasad ludzkich społeczności,jedne są związane z religią,a inne to czysta filozofia i etyka a jeszcze inne to kodeksy pewnych grup społecznych.
Z tymi "buszmenami" to bardzo prosta sprawa. To tak jakby nam teraz dać torpedy fotonowe i miecze świetlne. Wyginelibyśmy z własnej głupoty. Dla buszmenów był to po prostu za duży skok w przyszłość. Z dnia na dzień przeskoczyli kilka tysięcy lat rozwoju kulturowego. Takie coś nie mogło się udać.
Co do polityki takiej jak wspomniałeś to zgadzam się nie jest dobra ale jeżeli zapytasz dlaczego tak jest to ci odpowiedzą, że nie ma pieniędzy na to czy na tamto. Jeżeli trzeba coś zrobić organizują przetarg, który wygrywa firma składająca się z pijaka z łopatą i większość budżetu projektu przepoada. Tu gdzie mieszkam droga powiatowa jest tak tragiczna, że praktycznie codziennie ktoś sobie auto uszkodzi i jest tak od lat ale niedaleko w małęj miejscowości wybudowali rondo o dłuuugą wysepkę rozdzielającą pasy ruchu. Nikt nie rozumie po co skoro ruch tam był mały i będzie. Inna rzecz to pieniądze z UE. Oglądałem jakiś reportaż o tym, jak będą ratować dęba Bartka przed zawaleniem i wybudują mu podporę za 200 tys zł. Może to nie dużo ale po tym był reportaż o dwóch braciach chorych na chorobę skóry, którzy potrzebują operacji rozdzielenia palców dłoni za 150 tys ale na to z UE nie dostaną ani z nikąd.
Nie można mówić, że dowodem na złą naturę człowieka są psychopaci. Choroby umysłowe nie są wyleczalne ponieważ nie znamy doładnie samego umysłu. Osoby z takimi chorobami przebywające w zakładach zamkniętych poddawane są terapii, która nie ma ich wyleczyć a jedynie uspokoić. Zdrowy człowiek po takiej terapii nie wyglądałby lepiej niż chory.
Okrucieństwo w historii miało zawsze jakieś powody. W większości była to władza i bogactwo. Często podawany przykład ateisty - mordercy jakim rzekomo był Hitler nie jest prawdziwy. Hitler może nie był wierzący osobiście ale jakie to ma znaczenie skoro do swojej polityki wykorzystywal religię aby ludzie go słuchali. Otrzymał nawet pozwolenie na mordowanie z Watykanu. Uznano, że ci których miał wytępić nie byli takimi samymi ludźmi jak reszta.
Dekalog oczywiście jest narzędziem do szeregowania narodu i nie ma nic wpólnego z bogiem. Prawa w nim zawarte funkcjonowały na długo przed rzekomym Mojżeszem w innych częściach świata. To rozwój społeczny wymusił powstanie tego rodzaju zakazów nie bóg. Bóg jak napisałeś jest takim ogólnym władcą, którego ludzie muszą się bać, żeby nie czynić źle. Oczywiście został ubrany w miłość i ideały jednak nie zmienia to jego podstawowej roli. Cóż... jeżeli ktoś takiego kogoś potrzebuje to droga wolna.
Nie pisz takich bzdur, ze Hitler miał pozwolenie Watykanu. Przypominam ci, że Kościół jako PIERWSZA i JEDYNA organizacja międzynarodowa ostro i wyraźnie potępił Hitlera i faszyzm już w 1933 r. (encyklika "Mit brennender Sorge"). Takiego potępienia nie było ze strony Ligii Narodów, ani państw europejskich, czy USA. Polska utrzymywała wręcz doskonałe relacje z nazistami aż do początku 1939 r.
A co z Hotentotami?są spokrewnieni z Buszmenami ale jednak dali radę się ucywilizować podobnie jak sąsiednie plemiona Bantu,no i nie bierzesz pod uwagę faktu że ludy południowej Afryki i nie tylko mają kontakt z białym od 17-18w,należy na razie,uznać,że Buszmeni nie są zdatni do życia w cywilizacji,bo ona ich zwyczajnie niszczy.
Co do braku pieniędzy to największy argument by nic nie robić mój pradziadek pracował na Wiśle w okresie międzywojennym a wtedy budowano Polskę z niebytu politycznego analfabetyzm był imponujący a niektóre rejony strasznie biedne,ale w ciągu 20 lat bez pieniędzy dali radę zbudować państwo które stało bardziej krzepko niż teraz po 20 latach analogicznego okresu reformacji co marnie świadczy o dzisiejszych politykach i ludziach władzy ogólnie,fakt to nie był różowy okres ale pod pewnymi względami było nieporównywalnie lepiej niż dziś.Jeżeli jeszcze się weźmie pod uwagę okres odbudowy kraju po drugiej wojnie światowej to różnica też jest bardzo na niekorzyść współczesności.Ludzie kiedyś mieli w sobie ikrę i wolę by coś robić i zmieniać,by budować nie zniechęcali się tym że nie ma pieniędzy,każdy kto mógł dał z siebie tyle i potrafił by coś zbudować dla dobra społeczności a dzisiaj "nie ma pieniędzy "i środki unijne idą na budowę autostrad międzynarodowych.W moim mieście gmina czy powiat nie wiem dokładnie co mam chyba jedno i drugie,są 4 główne drogi wjazdowo-wyjazdowe i trzy są w remoncie dlatego ze tuż obok poszerza się je i buduje nowe nitki dróg plus nowe autostrady.Ale to jeszcze nic poruszanie się po mieście samochodem to katorga bo ilość ulic jednokierunkowych rośnie w zatrważającym tempie,a co za tym idzie objazdów,piechotą jest zwyczajnie szybciej i prościej niż własnym samochodem.
Środków by zrobić remonty komunalnych budynków nie ma(no chyba że szkody górnicze)a,wyjątkami są kamienice gdzie ludzie mają prywatne mieszkania i należą do tzw.wspólnoty mieszkaniowej,co wygląda groteskowo jedna kamienica ślicznie otynkowana z nowymi oknami i pomalowana,nowe balkony montują,a z sąsiedniej kamienicy przylegającej połowy tynku,brak okna na oko ze 40lat mają,a balkony wyglądają tak że strach poskakać,bo może się zawalić takie pęknięcia,administracja proponuje tylko we własnym zakresie,ale sobie nowy ładny budynek odpicowali na pomieszczenia dla urzędasów na to kasa jest,na reprezentację,jakby nie patrzeć najładniejszy budynek na całej ulicy.
Co do Hitlera Franiu napisał już że Hitler o zgodę kościoła nie pytał a wręcz przeciwnie ładnie sobie kościół katolicki i protestancki w Niemczech,Austrii i bodajże Szwajcarii też podporządkował jak podawała niemiecka publiczna ARD i ZDF oba kościoły tj.katolicki i protestancki musiały śliczne odszkodowania płacić za niewolniczą pracę przymusowych robotników,faktem jest też niestety że kościół ma niestety swój udział w "aktach odessy"i nie jest to jednak fikcja filmowa czy literacka lecz rzeczywistość.Jeżeli kościół katolicki popierał Hitlera to chyba tylko w ataku na ZSRR.
Zgadzam się całkowicie z Twoim zdaniem: "To są małe przykłady ze rozwój mózgu jakoś nie idzie w parze z rozumem a rosnąca ilość wiedzy też jakoś nie pomaga w ułatwianiu życia społeczności,wygląda to trochę jak pożeranie własnego ogona." Dokładnie tak jest. Powierzamy wojskowym i politykom prawo decydowania o użyciu broni atomowej, a kim są ci ludzie? Jaki poziom umysłowy reprezentują? Czy bardzo różnią się umysłowo od Buszmenów?
Zło jest nieodłączną częścią ludzkiej natury. U jednych widać je bardziej, u innych mniej, ale istnieje u wszystkich. Widzimy je na co dzień: zawiść, podstęp, kłamstwo, oszustwo. Żadne wynalazki tego nie zmienią. Dlatego należy cenić i szanować takie ideologie, jak religia, które usiłują (z lepszym lub gorszym skutkiem) promować podstawowe zasady moralności.
A jeżeli odrzucisz tego jak nazywasz "władcę", czyli Boga- to przestaniesz się bać kary, biedy, choroby, utraty pracy itp.? Będziesz się nadal bała bardzo wielu rzeczy. Do Twojej wiadomości- ja wierzę w Boga, ale się Go nie boję, bo nie mam powodu bać się kogoś kto chce tylko mojego dobra. Wiem, że Bóg jest stałym elementem w zmieniającym się świecie i to mi daje poczucie bezpieczeństwa.
Franiu ja nie odrzucam wiary w boga wychodzę z założenia że stworzył życie i dał mu swobodę działania -pełną,swobodę,a pewne zasady,kodeksy czy przykazania są nam potrzebne byśmy mogli współegzystować w jak największej zgodzie i harmonii jako cały ludzki gatunek,a że nam nie wychodzi to inna sprawa,widać że nasza natura daleka jest od ideału mimo starań wielu pokoleń mądrych ludzi by było inaczej.
Tak właściwie to Twoja opinia jest całkowicie zgodna z moim światopoglądem, tylko napisana innymi słowami.
A wracając do tematu złych duchownych wyjaśniam: nie lubimy słuchać o osobach, którym powodzi się lepiej od nas, które są lepsze od nas, które robią coś lepiej od nas, lub które robią coś, co my wiemy, że powinniśmy robić, a czego nie robimy. Słuchanie o takich ludziach stawia nas na gorszej od nich pozycji, i z tego powodu, nie czujemy się zbyt dobrze. Natomiast czytając o nieszczęściach, niepowodzeniach i błędach popełnionych przez innych, czujemy się lepiej od nich. Możemy do woli ich przeklinać i wieszać na nich psy. To poprawia zły humor.
Czyli przyjemniej jest czytać o księdzu-pedofilu, niż o księdzu, który szczerze poświęca się dla innych. Media to wiedzą i dlatego zalewa nas istny potop doniesień o przestępstwach duchownych. Oczywiście, niektóre z tych doniesień są prawdziwe, ale nikt nie pokazuje nam pozytywnych przykładów dla równowagi.
Była kiedyś w Anglii gazeta,która publikowała tylko dobre i pozytywne wiadomości.Po niecałych 3 miesiącach zbankrutowała, bo nikt jej nie kupował.
Pierwszy raz z postacią złego duchownego spotkałam się w miesięczniku "Detektyw "wiele lat temu i byłam strasznie zdziwiona że ksiądz brał w tym udział i godził się na takie coś dla kasy,bo innego chyba wytłumaczenia jego postępowania brak. Jak przeczytałam to mamie to opowiedziała mi dwie historie jedną co osobiście przeżyła i inną od koleżanki,nawet moja babcia miała pewną historię do powiedzenia,ale różne historie podające w wątpliwość autorytet kościoła czy raczej jego urzędników się nie pisało,w gazetach innych niż prasa specjalistyczna poświęconą właśnie takim zamkniętym sprawom kryminalnym w których zasądzono wyroki.Teraz w prasie roi się od tego co kiedyś wiedzieli tylko nieliczni.Co do zawiści nie mam czego zazdrościć księdzu czy zakonnicy,ale skoro dla wielu ludzi są księża autorytetem moralnym to też ich zachowanie powinno być takie by nie gorszyć wiernych,ale to nie mój problem.
No, ale przecież zasada jest ta sama- podkreślasz tylko i wyłącznie istnienie złych duchownych. W ogóle nie interesuje Ciebie istnienie bardzo dobrych i uczciwych duchownych.
Poza tym sensacyjne brukowce typu "Detektyw"- to nie jest obiektywne źródło informacji- tak samo większość doniesień medialnych, które na siłę produkują rożne skandale.
Nie wiem, w jakich czasach wcześniej żyłaś i w jakim kraju, ale ja żyłem wcześniej w PRL i nie przypominam sobie, żeby duchowni byli wybielani i wychwalani. Wręcz przeciwnie- cały czas komuniści wieszali na nich psy, a media pokazywały ich jako pasożytów i głupków. Więc kiedy był ten okres ochrony dla duchownych i tuszowania afer? Bo jak pamiętam, ostra krytyka Kościoła wybuchła natychmiast w 1989 r.
Nie wierzę też absolutnie, że nie zazdrościsz duchownym. Cała krytyka duchowieństwa w Polsce opiera się właśnie na zawiści- "Nie pracują" (a przecież pracują, tylko inaczej), "Wyduszają z ludzi kasę" (dlaczego nie mamy takich pretensji np. do właścicieli sklepów?), "Jeżdżą luksusowymi samochodami" (samochody są służbowe nie prywatne, a ja codziennie widzę zakonnice jeżdżące na rowerach albo masową komunikacją- ale tego się nie zauważa).
A źli, skorumpowani ludzie zdarzają się we wszystkich dziedzinach. Autorytetem moralnym powinien być sędzia i policjant- a często nie jest. Nikogo nie oburza fakt, że mundurowi idą na emeryturę w wieku 32-35 lat i potem dalej dorabiają w innych zawodach (Polska jest jedynym krajem Unii, gdzie mają takie niesprawiedliwe przywileje). Korupcja jest w Polsce powszechna, ceny na benzynę i towary znacznie zawyżone przez rząd i międzynarodowe korporacje. A Ty uczepiłaś się tylko duchownych, którzy na tym tle są po prostu idealni. Zastanów się trochę.
Naprawdę nie widzę sensu toczenia wojny o to czy m-c Detektyw jest brukowcem czy też magazynem który zamieszcza na swoich kartach orginalne sprawy karne a na końcu każdej wyrok jaki kto dostał,poza tym nigdy nie podaje imienia i nazwiska osób tylko fikcyjne dane ewentualnie inicjały.A sprawa która mnie zbulwersowała nie dotyczyła pedofilii,ale moim zdaniem była gorsza bo ksiądz wiedział o wszystkim i milczał podobnie jak kilka innych osób.Ja rozumiem że spowiedź jest podobno św sakramentem ale sumienie człowieka podobno istnieje i tak czasem zastanawiam się czy ksiądz który musi milczeć nic naprawdę zrobić nie może?A kupuje sobie "spokój sumienia"dobrem materialnym.A inne sprawy o których słyszałam od osób bliskich pod paragrafy się nie kwalifikują ale z punktu widzenia moralności są mocno wątpliwe.
Naprawdę nie wiem czemu mi zarzucasz zazdrość wobec księży i po co,mój kuzyn piąta woda po kisielu był księdzem ale rzucił sutannę i ożenił się z matką swojego pierworodnego,dzisiaj ma troje już dorosłych dzieci i mieszka z rodziną w Kanadzie bo w Polsce sąsiedzi z jego rodzimej wsi żyć mu nie dawali,a do tego miał problem by znaleźć pracę,mógł wrócić ale wtedy musiałby porzucić rodzinę.
Co do dobrych księży na pewno istnieją tylko że ja z takim się osobiście nie spotkałam i o takim niestety nie słyszałam więc i o nich nie piszę.
Powiedz mi co niby miałabym zazdrościć księdzu ?samochodu?sorry ale zaskoczę cię nie potrzebuję,bilet miesięczny to koszt 112zł i mogę swobodnie jeździć po całym województwie autobusem i tramwajem,a samochód choć to komfort i wygoda to koszty utrzymania są nieporównywalnie wyższe,raczej współczuję tym co mają więcej niż jeden i tym co mają stare(np.mój biedny sąsiad ma starą ciężarówkę co jest mu do pracy niezbędna ale nie stać go by zbyt często z niej korzystać on i jego żona chodzą smutni i nieszczęśliwi z długami bo płatności kupę a zysk nie przynosi takiego dochodu jakby chcieli,choćby by wymienić wóz na nowszy model a i tak ciągle coś mu się w nim psuje),kasy?na to co mam i chcę mieć całkiem mi starcza,jestem trochę jak Buszmeni minimalistką i dobrze mi z tym,nie potrzebuję zbędnych mi rzeczy a kupuję tylko to co naprawdę mi się przydaje,a kupowanie bo coś fajnego nowego widziałam akurat mnie całkiem nie kręci.W sumie żyję w luksusie mam prąd gaz,łazienkę,toaletę w mieszkaniu i rury od wody,co w zimie jest wielką zaletą zwłaszcza że niejedna znana mi osoba w zimie drży ze strachu bo przyszedł mróz i rura na korytarzu pękła,ogrzewanie mam elektryczne bo czyste i wygodne i kosztuje mnie mniej niż gdybym miała centralne,mam też jeszcze piece kaflowe to uruchamiam je tylko na wielkie mrozy,co w sumie zdarza mi się rzadko.Praca też nie najgorsza więc naprawdę nie wiem co niby miałabym zazdrościć,tych ogromniastych rachunków do płacenia?,bo plebania w "mojej parafii"to wielka kamienica.,a tak się składa że mieszkam 200m od kościoła i chcą nie chcąc idąc do pracy przechodzę koło kościoła i plebani,bo to najprostsza droga.Widzę kilka osobowych wcale nie jakiś ekstra i mikrobusów z szyldem Caritas i szczerze współczuję płacenia za oc i paliwo nawet jeżeli mają duże zniżki.
Pytasz się czemu nie czepiam się policji czy sędziów,ano dla tego że kościół i religia ogólnie jako instytucja moralna był zawsze przed policją i miał/ma autorytet moralny wobec całych grup społecznych,w sumie to zawsze był ponad,w dawnych czasach król był głównym kapłanem,a ludzie mają ten autorytet do kapłana zapisany chyba w genach,to jest takie coś co nazywam autorytetem naturalnym,a policjant czy sędzia to tylko zawód urzędnika z instytucji państwowej.Polska to nie Chiny i Konfucjanizm naszych urzędników nie obowiązuje a szkoda,może mniej ciężkostrawni by byli.W Polsce to nie jest tak widoczne,ale w innych krajach na sędziów czy policjantów za nadużywanie ich stołków grożą kary bardzo surowe.Błędy i łamanie przepisów wśród urzędników państwowych jest karalne finansowo i kosztem pracy a nawet więzienia.Księża nie tylko katoliccy mimo łamania prawa państwowego dostają jednak krótsze wyroki,a często znacznie łagodniejsze niż urzędnicy państwowi,czy inni obywatele za to samo przestępstwo np.jazdę po kielichu.
Pytasz w jakim kraju żyję,w Polsce od urodzenia i z tego co wiem nie widziałam, nigdy by jakiś ksiądz był prześladowany za komuny a pamiętam stan wojenny i żołnierzy z karabinami chodzącymi po mieście,wiem też że w tamtym okresie nikt źle o księżach nie mówił,ani publicznie ani prywatnie(ludzie nie media),co do tv to i tak kto to oglądał,i słuchał a do tego uwierzył?a gazet(dzienniki) też nikt nie traktował poważnie,bo zawsze jak coś napisali to wszyscy w rodzinie i sąsiedzi i znajomi zgodnie twierdzili że to kłamstwo..W społeczeństwie za komuny nawet jak ktoś coś widział i słyszał to milczał,bo nikt nie chciał mieć nic wspólnego z milicją i ub i dlatego nie jedno przestępstwo nigdy nie zobaczyło światła dziennego.A jak było gorąco(za dużo plotek) to po prostu księdza przeniosło się z parafii do innej parafii albo nawet pod opiekę innego biskupa takie sprawy były,ale wszyscy siedzieli cicho bo"komuna by krzywdę człowiekowi"Tylko plotki chodziły po ludziach i inne legendy,ale jako dzieciak zwyczajnie w to nie wierzyłam,i nie tylko ja.Dopiero po 1990 r. prasa zaczeła pisać o przestępstwach kryminalnych związanych z kościołem,ale za granicą pisali o tym,i to od lat na długo przed 1990r.Nie da się zaprzeczyć że pewne złe rzeczy w kościele wydarzyły się na prawdę nie tylko w Irlandii,czy USA,w Polsce też na dużo mniejszą skalę,ale w naszym kraju ludzie nie chcą o tym mówić bo wielu im zwyczajnie nie wierzy nawet jeżeli pewne rzeczy wydarzyły się naprawdę.
Co do emerytur mundurowych nie mam pojęcia czemu właśnie policja ma takie przywileje i jest to dla mnie dziwne,żołnierza jeszcze mogę zrozumieć nie każdy nadaje się na generała a czasy przydatności bojowej do 60 czy dalej mocno wątpliwe no chyba że jako nauczyciel młodszych kadr.Czemu nie podałeś górnictwa to jest dopiero biznes znam gościa co poszedł na rentę jako 44latek ale powiedział wprost że nie opłaca mu się iść do pracy bo renta jest duża a ilość lat przepracowanych na dole ma czyli 15.Nie jest to uczciwe wobec społeczeństwa ale skoro stworzyliśmy zawody: policjant ,żołnierz,straż graniczna,miejska,górnicy i dawaliśmy im przez lata przywileje to teraz ciężko odwrócić ten trend i zwyczajnie brakuje w tym kraju odważnych ludzi co by to zmienili.
Można tak pisać jeszcze długo tylko po co,zaś temat dotyczył początkowo Rytuału czyli filmu o tematyce religijnej a wiec i piszę o księżach,jakby dotyczył czegoś innego to też bym o tym pisała.
A o tym co myślę o polityce gospodarczej w tym kraju już pisałam gdzie indziej choć też w tym temacie i powiem krótko jest żałosna,a najgorsze jest to że nie widzę z żadnej strony ludzi zdolnych do wprowadzenia zmian korzystnych dla społeczeństwa a oglądanie tych samych od 20 lat nieudanych polityków jest po prostu tragedią tego kraju.Nic pożytecznego nigdy nie zrobili a nadal kurczowo trzymają się żłobu w Japonii tacy skompromitowani ludzie popełnili by sempuku ale w Polsce kurczowo władzy się trzymają i jeszcze się ich autorytetami nazywa co jest kpiną ze społeczeństwa,i pojęcia autorytetu.
Proponuję zamknąć temat księży którzy łamią prawo bo w sumie kontynuowanie go jest bez sensu,jak pisałeś w każdej grupie społecznej i zawodowej są ludzie niemoralni i popełniający przestępstwa,mam nadzieję że zgodzisz się ze mną i nie będziemy już tego omawiać,ani o tym pisać.
Ale się rozpisałaś!!! Myślę, że Kościół padł ofiarą tych czasów PRL-u. Za komuny tylko władze mówiły źle o Kościele, a ludzie im oczywiście nie wierzyli i upiększali i mitologizowali duchowieństwo. Świat za komuny był czarno-biały: dobry był naród i Kościół, a źli komuniści. Afer związanych z Kościołem rzeczywiście za PRL-u sobie nie przypominam, ale wtedy w ogóle nie mówiło się o żadnych aferach i skandalach, zwłaszcza obyczajowych. Na tacę dawaliśmy chętnie, bo to było "przeciwko komunie".
Po 1989 nagle ci wspaniali, wyidealizowani przez nas duchowni okazali się zwykłymi ludźmi, zaczęło się mówić o różnych skandalach i aferach. I przyszło rozczarowanie. A taca zaczęła być postrzegana jako kolejny podatek.
Ja też nie znam żadnych naprawdę zupełnie dobrych i idealnych ludzi ani duchownych, ani świeckich. Znam tylko ludzi, którzy starają się być lepsi, niż są. Myślę, że gdyby Bóg rozliczał nas tylko z rezultatów, a nie z zamiarów i chęci- to wszyscy wylądowalibyśmy w piekle. Nawet święci mają sporo grzechów i błędów na sumieniu, a mimo to są świętymi, bo w pewnym okresie swojego życia potrafili być naprawdę bezwarunkowo dobrzy, sprawiedliwi itp. Nie będę tutaj wymieniał tych świętych bo jest ich bardzo dużo, ale przyznasz chyba, że np. matka Teresa z Kalkuty jest przykładem wybitnie pozytywnym wśród duchownych.
No trochę się rozpisałam co stwierdziłam po zatwierdzeniu tamtego posta,ale postanowiłam odpowiedzieć na kilka pytań co zadałeś i chyba mi się udało,bo nowych z tamtej listy nie podałeś.
O matce Teresie z Kalkuty słyszałam już różne opinie niektóre nawet dość dziwaczne i przyznam nie wiem co tak naprawdę w tych informacjach jest prawdą,a tylko plotką lub innym wymysłem wolę więc nie komentować.
Ja wychodzę z założenia że święci to ludzki twór i teoretycznie zgodnie z biblią święty jest tylko Bóg no,ale ludzie kochają mieć pośredników do stwórcy.
Jak już pisałam nie jestem katoliczką ani chrześcijanką,a opis moich zasad którymi się kieruje jest krótki,ale myślę treściwy,ale też nie odkrywczy,bo mocno opiera się na tym co już wymyślono dawno temu w różnych kulturach,ale mimo tego jest uniwersalny.
Przyznam nie wierzę w ideę świętego,mędrca,nauczyciela tak,ale nie świętego.Uważam jednak że ludzie powinni tak żyć by nie krzywdzić innych,bo zasada karmy działa,jeżeli czynisz komuś zło to ono się prędzej czy później odbije i wróci do ciebie ze wzmocnioną siłą.
W piekło ani niebo wg chrześcijaństwa,judaizmu,islamu nie wierzę,ale uważam że dusza człowieka złego zapada w sen i pozostaje w stanie uśpienia,aż dopóki nie oczyści się z tego zła co czyniła za życia po czym rodzi się znowu w miejscu i warunkach w których ma szansę na udowodnienie że czegoś się nauczyła(w formy zwierzęce nie wierzę).Zaś ci co żyli w zgodzie z otaczających ich światem,nie krzywdząc innych i pomagając, łączą się z energią stwórcy gdzie napełniają się nową energią i byciem częścią absolutu.
Ja nie mam wiary w człowieka, dlatego nie wierzę w wymyślanie sobie własnych wierzeń religijnych. Oczywiście każdy może coś tam sobie wymyślić, ale gdzie gwarancja, że jest to zbliżone do prawdy? Twoja wiara jest jakimś koktajlem religijnym, ani to chrześcijaństwo, ani buddyzm, ani inne religie, coś w stylu New Age.
Takie indywidualne religie bez żadnej formy organizacyjnej nie mają zupełnie żadnego oddziaływania społecznego, a ja wolę żeby jednak coś się trochę zmieniało na lepsze wśród ludzi. Kościół ma szerokie oddziaływanie i zawsze coś pożytecznego zrobi dla społeczeństwa (możesz w to wątpić, ale ja wiem z doświadczenia, że tak jest).
Najważniejsze podobno przykazanie chrześcijaństwa Sokrates znał i podawał publicznie 400-500lat przed narodzinami Jezusa.Znaczy starożytni filozofowie wiedzieli jak żyć w harmonii z otaczającym nas światem kilka tysięcy lat temu i nie potrzebowali do tego zorganizowanej religii oddziaływającej społecznie,zwłaszcza że religie w starożytności były zazwyczaj lokalne.
No bądźmy szczerzy 10 przykazań znajdziesz pod właściwie każdą długością i szerokością geograficzną,w mniej lub bardziej zbliżonej do biblijnej formie,i tu rodzi się pytanie skąd te zasady są znane?stąd wniosek nie przynależność do chrześcijaństwa nie ma tak naprawdę większego znaczenia przynajmniej dla mnie.
Co do religii jestem wiccanką elektryczną(indywidualną poza tradycją),ale jak twierdzą starzy wiccanie każdy wiccanin jest indywidualny i odmienny,Oczywiście istnieją zorganizowane grupy wiccanizmu tradycyjnego,ale raczej nie w Polsce bo jakoś nie trafiłam na żadną grupę ale wiem że wiccanie elektryczni w Polsce są.
Moim zdaniem religia nie musi oddziaływać społecznie a nawet nie powinna gdyż wbrew naukom kościoła jest indywidualna.Po za tym religia oddziaływająca społecznie za bardzo kojarzy mi się z Iranem i Arabią Saudyjską,czyli niezbyt dobrze. Ludzie są różni i mają różne podejście do różnych spraw,jednych razi nadmierne okazywanie religijności a innych wręcz przeciwnie,jedni ludzie całemu światu muszą pokazać kim są i jaka jest ich wiara i religia a inni działają po cichu,ale też żyją zgodnie z zasadami swojego kościoła.
Zdecydowanie nie doceniasz etyki i jej roli we współczesnym społeczeństwie podobnie chyba też filozofii związanej z etyką nierozerwalnie.Nie wiem czy to przez brak wiedzy o etyce i jej zasadach czy dlatego że wolisz religię i etykę traktujesz drugorzędnie.Etyka ma tą zaletę że nadaje się do użytku dla każdego bez względu na to do jakiego kościoła należy lub jest ateistą a zasady wybranej religii już nie są dla każdego tylko dla wiernych danego kościoła.
Pozytywna rola kościoła w Polsce jest zwłaszcza Caritasu,bo przyznaję innych oznak nie zauważyłam przynajmniej w moim mieście.
Wreszcie przyznałaś się do Wicca. Rozumiem, że zwlekałaś,bo się wstydziłaś przyznać. Tańce nago przy księżycu, rzucanie czarów i zarzynanie kozy o północy to tylko plotki- czy prawda? W sumie to nawet zabawne, chociaż dla kozy na pewno nie.
A dlaczego"elektryczna"? Tego zupełnie nie łapię...
Elektryczna znaczy poza tradycją,a mówiąc po ludzku indywidualna poza zorganizowaną grupą,ale skąd dokładnie taka nazwa prawdę mówiąc nie wiem,może gdybym trafiła na grupę to zdobyłabym większą wiedzę,ale to tylko za granicą.Ale z tymi ofiarami ze zwierząt to już nie te czasy(kilka wieków co najmniej),podobnie jak rzucanie czarów(to akurat uważam za zbyt niebezpieczne po co kusić złe duchy?),tańce nago przy księżycu(też dawno i nieprawda) choć akurat świętuję w przesilenia.A czy wstyd?nie dlaczego?ale zauważyłam że o swojej religii lepiej mówić stopniowo bo reakcję innych ludzi są dość różne i nieraz dziwne.
"Dlatego należy cenić i szanować takie ideologie, jak religia, które usiłują (z lepszym lub gorszym skutkiem) promować podstawowe zasady moralności."
Bez religii te wartości by nie zanikły. A może powinienem powiedzieć: również by się pojawiły. Te zasady po prostu zależą od wychowania. Ja nie pochodzę ze szczególnie religijnej rodziny, ale zostałem wychowany tak, aby po prostu nie krzywdzić drugiego człowieka i myślę, że całkiem nieźle mi idzie ;-) To nie jest kwestia boga, którego ludzkość niby się boi, a raczej boi się jego złości za swoje czyny - ja po prostu nie potrafiłbym np. kogoś zabić.
Znowu jest to tylko "gdybanie". I zresztą jest to fałsz. Przykładem jest świat starożytny (Grecja i Rzym), gdzie istniała wspaniała, głęboko humanitarna filozofia szanująca człowieka. Niestety, ta filozofia w ogóle nie miała wpływu na ogół społeczeństwa, bo tamte pogańskie państwa opierały się na masowym, bezwzględnym niewolnictwie, gdzie miliony ludzi były traktowane gorzej, niż zwierzęta.
Faktem jest, że dopiero chrześcijaństwo upowszechniło podstawowe pojęcia etyczne, takie jak pojęcie równości ludzi, poszanowanie życia i wolności. Oczywiście z przestrzeganiem tych zasad nadal bywało różnie, jednak najważniejsze, że takie zasady zapanowały i zniszczyły najgorsze i najokrutniejsze formy zniewolenia ludzi (niewolnictwo, gladiatorów, zabijanie kalekich noworodków itp.)
Czyli wszyscy nadal korzystamy z osiągnięć chrześcijaństwa, tylko ty nie zdajesz sobie z tego sprawy i lekceważysz je.
Niestety nie zniszczyły,ale idee są piękne,szwankuje jednak wykonanie.Bo co z tego że Konstantyn wielki zniósł niewolnictwo skoro stworzył podwaliny pod system feudalny który tylko teoretycznie był lepszy od starego.Stworzył chłopów pańszczyźnianych którzy tak naprawdę nie różnili zbytnio się od bycia niewolnikami,ale teoretycznie nimi nie byli.O okresie podbojów kolonialnych szkoda słów.
A istnieje jakaś religia co potrafi zmienić świat na lepszy?wątpię.Ideały i zasady religii to jedno,a ludzie i ich codzienne życie zazwyczaj coś innego,choć wicca nie narzuca nikomu swoich zasad ani obyczajów,zostawia każdemu pełną swobodę w podejmowaniu decyzji.
Skoro każdy ma pełną swobodę w podejmowaniu decyzji,to czemu chrzci się niemowlaki,posyła(lub organizuje) na lekcję religii dzieci już w przedszkolach,posyła do tzw..1 komunii,a potem do bierzmowania no i najważniejsze ile z tego jest wynikiem własnej wiary i wolnej woli tych dzieciaków,a ile ich rodziców i presji całej rodziny?Dzięki temu potem dowiadujemy się jak to jest naprawdę z tym katolicyzmem w Polsce. Ostatnio chyba na onecie,kościół oficjalnie podał wyniki uczestnictwa na mszy św.za 2010r.Okazało się że do kościoła chodzi 41% wszystkich ochrzczonych a liczba ta spadła o 0.5 punktu procentowego co do 2009r.Spadła też ilość osób regularnie korzystających z eucharystii o bodajże 0.3 lub 0,4 procent.I taka jest właśnie realna siła katolików w Polsce,mimo wychowu religijnego od niemowlaka..
Ale jak zauważyłeś ludzie dorastają i podejmują samodzielne decyzje odnośnie swojej wiary i religii często odmienne od tego w czym zostali wychowani.
"Ale jak zauważyłeś ludzie dorastają i podejmują samodzielne decyzje odnośnie swojej wiary i religii często odmienne od tego w czym zostali wychowani."
I całe szczęście. Niech lecą statystyki, może w końcu kk straci na swojej pozycji, konkordat zostanie cofnięty i już nie będą żerować na kasie wszystkich obywateli.
Wydaje mi się, że twoim problemem jest obawa przed religijnym fanatyzmem. Słyszysz o zamachach islamistów, Radiu Maryja, ojcu Rydzyku, widzisz żenujące sceny pod Pałacem Prezydenckim. Chcesz bezpieczeństwa, a widzisz, że taki fanatyzm jest dla niego zagrożeniem.
Tylko że te twoje obawy są wyłącznie wynikiem działalności dziennikarzy. To manipulatorzy, którzy masowo produkują sensacje i skandale, bo na tym zarabiają. Pokazują wybrane przemowy ojca Rydzyka, pokazują wariatów wymachujących krzyżami i mówią: "Patrzcie- to jest polski katolicyzm!" Tylko, że w rzeczywistości to jest bardzo drobna, ale za to najbardziej widowiskowa część tego katolicyzmu. Dziennikarze nie pokażą ci nigdy bardzo licznej inteligencji katolickiej, zakonnic które całe swoje życie poświęcają dla innych ludzi, pobożnych i uczciwych duchownych. Pokażą za to zboczeńców i złodziei, a nawet jeśli niezupełnie ci ludzie zasługują na takie określenia- to się temat podkoloryzuje i lepiej sprzeda.
To samo dotyczy islamu- pokazuje się tylko ekstremistów i straszy nas nimi. A islam jest jeszcze bardziej złożonym zjawiskiem niż katolicyzm i takich ekstremistów jest zaledwie garstka. Zresztą ekstremizm występuje przecież wszędzie, nie tylko wśród wierzących.
Uważasz wszystkich wierzących za wariatów i oszołomów, chociaż przecież widzisz nawet na moim tylko przykładzie, że katolicy mogą myśleć, zastanawiać się i to lepiej od ciebie. Ale ty dalej upierasz się, że ty jesteś lepszy, bo wierzysz w naukę, a nie w Boga. W rzeczywistości patrząc obiektywnie nauka w niczym nie jest lepsza od wiary, a według wielu- znacznie gorsza.
"Kradniemy, mordujemy, torturujemy i gnębimy dla pieniędzy." Nie zgadzam się z tym. Zło istnieje z bardzo różnych powodów. Czasem ludzie chcą się zemścić, czasem zazdroszczą innym, czasem zabijają i torturują dla seksu lub dla zabawy. A często zło wynika po prostu z głupoty i braku wyobraźni, miłości i współczucia. Gdyby zło miało motywację wyłącznie finansową- to łatwo byłoby je opanować i wytłumaczyć. Ale tak nie jest.
Nie. Całe zło świata wynika z głupoty człowieka gdyż mysli on, że jest ważniejszy niż wszystko dookoła.
Chyba już przestanę ciągnąć tą dyskusję bo jakoś nie widzę racjonalności w waszych wypowiedziach. Zaprzeczanie faktom nie jest dobrym podejściem.
Jeżeli nie macie wiary w ludzkość, nie uważacie, że każdy człowiek chciałby byc lepszy to jak możecie wierzyć w boga? Co wam taka wiara daje jeżeli nie pomaga wam uwierzyć też w człowieka?
Wreszcie jakieś Twoje zdanie, z którym się całkowicie zgadzam: "Całe zło świata wynika z głupoty człowieka gdyż myśli on, że jest ważniejszy niż wszystko dookoła." Tylko ja bym dodał: "Myśli, że jest ważniejszy od Boga".
Właśnie tylko w wierze religijnej można odnaleźć wiarę w człowieka. Tylko w religii człowiek wznosi się ponad bycie ssakiem, zwierzęciem itp. Kiedy patrzę np.na zakonników i ascetów- to jest to jakiś promyk nadziei, że jednak człowiek jest czymś więcej, niż tylko zwykłym ssakiem. Dla mnie nauka i wynalazki nie są żadnym dowodem wyjątkowości człowieka- to zwykłe rozwinięcie narzędzi i myślenia kreatywnego, które występują u np. małp i ptaków.
Jednak nie mamy żadnych dowodów, że jakiekolwiek zwierzę wierzy w Boga. A przecież z punktu widzenia ewolucji człowiek powinien być zadowolony z bycia tylko i wyłącznie zwierzęciem (widzę takie zadowolenie u mojego psa). Nie powinien mieć żadnych potrzeb poza czysto materialnymi- bo w ten sposób lepiej przystosowałby się do życia na Ziemi.
Kolejna sprawa: materializm nigdy nie daje ludziom trwałego szczęścia ani zadowolenia. Za każde dążenie do zdobycia majątku, zrobienia kariery, założenia rodziny- trzeba zapłacić ogromną cenę problemów, trudu i wysiłku. Dlatego już dawno temu odkryto, że prawdziwe szczęście jest w rezygnacji z materializmu, w dobrowolnym wyrzeczeniu. Dlaczego materializm jest obciążony takim negatywnym "bagażem"? Przecież powinno być odwrotnie. Dla mnie jest to dowód, że Bóg wskazuje nam, że tak naprawdę nie pasujemy do tego świata, że powinniśmy mieć inne aspiracje.
A o istnieniu Boga św. Anzelm powiedział:
,,Jeżeli coś, ponad co nic większego nie może być pomyślane znajdowałoby się tylko w ludzkim intelekcie, to nie byłoby tym, ponad co nic większego nie może być pomyślane, bo istnienie takie w rzeczywistości jest czymś większym, niż ludzka myśl".
Więc nawet, jeśli nie wierzysz w Boga, to nie zaprzeczaj Jego istnieniu tak kategorycznie.
Pisałeś, że nie lubisz fanatyzmu a dla mnie pójście do zakonu czy życie w ascezie to jest właśnie fanatyzm. Człowiek nie może wznieść się wyżej niż ssak bo nim właśnie jest. Może osiągnac tylko tyle na ile pozwoli mu wiedza. Dla jednego biczowanie się w celi i wmawianie sobie ze jest się przez to lepszym to jedyna droga w życiu ale co to za życie? Żadne zwierze na ziemi nie marnuje w ten sposób swojego potencjału i z ponktu widzenia natury jest to gruby błąd. Nie da się oszukać biologii, nie rozmnożysz się przez podział plechy czy pączkowanie. Nasze geny żeby przetrwały muszą zostać przeniesione na dzieci i ulepszone. Pomyśl co by było jeżeli każdy wierzący poszedłby do zakonu. W ciągu kilkudziesięciu lat populacja zestarzałąby się i wymarła. Powiesz teraz "ale to kościół wymyślił celibat a ja mu się sprzeciwiam" ok tylko że kościół dyktuje warunki wiary nie ty.
Wiara w boga czy cokolwiek nie czyni czlowieka lepszym. Żadnego organizmu by nie uczyniła, nawet jeżeli nagle świnie zaczęłyby wyznawać allaha i tak będą koszerne. Człowieka wyróżnia intelekt, ten sam, któy tak przeszkadza mu we wsółpracy ze środowiskiem. Jeżeli racjonalnie wykorzystywalibyśmy zasoby jakie mamy na ziemi żyłoby się dobrze ale człowiek myśli, że jest lepszy z zasady i próbuje się odseparować od otoczenia bez którego nie może żyć. To już nie jest gryzienie własnego ogona, to jest gryzienie własnej d...
No właśnie- a dlaczego człowiek jest tak bardzo niedopasowany do otoczenia w którym żyje? Dlaczego ma potrzeby duchowe i transcendentalne do tego stopnia, że potrafi wyrzec się dla nich praktycznie wszystkiego, łącznie z własnym życiem? Przecież jego ewolucja biologiczna powinna go maksymalnie przystosowywać do życia na Ziemi.
Ten dylemat niezgodności natury ludzkiej z materializmem zajmował wielu ludzi od tysięcy lat i religie są próbą wyjaśnienia tego dylematu. Ja akurat znam osobiście jednego zakonnika z zakonu kontemplacyjnego i mogę Cię zapewnić, ze jest to osoba bardzo szczęśliwa- do tego stopnia, że nawet mu zazdroszczę. A przecież on nie ma praktycznie nic- żadnego majątku, rodziny ani przyjaciół i w ogóle nie ceni sobie życia bez Boga (i ma rację, bo np. świnie, o których piszesz żyją bez Boga).
Możesz się nie obawiać- większość ludzi nie ma odwagi i siły aż do takich wyrzeczeń, więc wymarcie ludziom nie grozi. A ja się wcale nie sprzeciwiam celibatowi. Istnieje on w wielu religiach i wynika z obserwacji faktu, że seks i rozmnażanie są zawsze związane z problemami, dużym ryzykiem i trudnościami- co dobre dla ogółu, jest często złe dla jednostki.
A Kościół mi niczego nie dyktuje, przedstawia tylko propozycje, które mogę przyjąć lub nie. W katolicyzmie istnieje bardzo wiele różnych opcji- od skrajnego konserwatyzmu do współczesnego liberalizmu. Poza tym relacja z Bogiem jest zawsze w każdej religii sprawą ściśle osobistą i bardzo prywatną.
Muszę się nie zgodzić. Będąc niepoważnym mógłbym zapytać po co bóg stworzył człowieka dla nieodpowiedniego środowiska ale wiem, że odpowiesz "niezbadane są wyroki boskie".
Nie mówiłem, że jesteśmy nieprzystosowani tylko, że źle korzystamy z tego co mamy. Mózg pozwala na wiele więcej niż pazury czy kły, chociaż te też nam po przodkach pozostały.
Zakonnicy jeżeli nie uważaliby się za szczęśliwych nie byliby tam gdzie są. To jest ich zamknięty punkt widzenia. Myślą, że żyją z bogiem i dla niego poświęcili wszystko do czego przystosowała ich natura. Ze swoich mózgów korzystają tylko kiedy jedzą, wydalają i śpią bo modlitwa jest "od góry". Może za mocno napisałem to przepraszam bo nie chcę nikogo obrazić ale nie mogę też być szczerym nie mówiąc tego.
Rozmnażanie jest dla nas złe? Hmm...
Odpowiem: Bóg stworzył człowieka takim, żeby Boga szukał.
Faktem jest, że mam żonatych znajomych z dziećmi i faktycznie żaden z nich nie jest szczęśliwy, są zapracowani, mają masę problemów i niewiele czasu dla siebie i rodziny (nie będę pisał o sobie, ale mam podobne odczucia). Na tym tle ten zakonnik wyróżnia się tym, że jest szczęśliwy. A skoro jest szczęśliwy, to znaczy, że jego życie jest prawdziwym sukcesem.
Owszem, rozmnażanie wiąże się z ryzykiem (choroby przenoszone ta drogą, zwiększone ryzyko pewnych nowotworów, np. raka piersi), problemami (wydatki i wysiłek włożony w utrzymanie rodziny), niezadowoleniem (bo rzadko kiedy rodzina spełnia oczekiwania). Z tego względu celibat jest niewątpliwie lepszy.
Czyli lepiej nie mieć dzieci i rodziny bo mogą nie być tacy jakbyś chciał?
Wolisz celibat bo na rodzinę idą pieniądze?
Bóg który cię stworzył odwalił dobrą robotę nie ma co...
Wogóle cały świat jest idealny jak jego stwórca hehe
Życzę wytrwałośći w swoich poglądachi powodzenia we wszystkim.
Oczywiście, że celibat jest o niebo lepszy- tylko dla większości ludzi jest to zbyt mądre. Do Ciebie też to jakoś nie dociera... Życzę powodzenia, chociaż mocno wątpię czy przy takim nastawieniu Ci się to uda.
A co ma mi się udać? Jak dotąd mam to co chciałem. Jedną kobietę i jedno życie. Celibat mnie nie interesuje, uważam go za żałosną próbę odseparowania się od normalnego kierunku rozwoju człowieka. Jeżeli ktoś ma problemy z którymi nie może sobie poradzić i jest na tyle słaby żeby wierzyć w boga to celibat jest logicznym następstwem.
Nie kradnę, nie cudzołożę, nie wierzę! Jestem szczęśliwy.
Każdy ma problemy z którymi nie może sobie poradzić, na przykład starzeje się, choruje i umiera lub żona odchodzi z kochankiem (to tylko taki przykład). Ty się uważasz za mocnego, ale to tylko chwilowe złudzenie. Wspomnisz jeszcze moje słowa.
No właśnie... czasem mam wrażenie, że katolicy specjalnie oczekują czegoś złego bo wtedy będą mogli zwracać się do boga bo to jakby zwmocni ich wiarę. Starzenie się nie jest problemem, jest normalnym zjawiskiem nierozwrwalnie połączonym z życiem. Skoro dla ciebie to jest problem to wyjaśnia to twój sposób myślenia. Po prostu twój umysł nie żyje w realnym świecie.
Nie trzeba specjalnie czekać na coś złego, bo wiadomo NA PEWNO, że to kiedyś spotka każdego. Świat materialny jest po prostu bardzo kiepski i robienie sobie z niego boga to dowód kompletnej głupoty i zaślepienia. A człowiek jest zawsze na przegranej pozycji, bo umiera. Na nieśmiertelność nie licz, bo to mrzonka.
Czy starzenie się, śmierć i choroba nie są problemem- to porozmawiamy za 30-40 lat, kiedy będziesz umierał w domu starców, opuszczony przez wszystkich- bo taki jest los większości starych ludzi obecnie. Współczuję ci z góry. Może wcześniej będziesz miał parę wylewów (jeżeli będziesz miał szczęście) i nie będziesz nic kojarzył.
" Świat materialny jest po prostu bardzo kiepski i robienie sobie z niego boga to dowód kompletnej głupoty i zaślepienia. " A ty w jakim świecie żyjesz jeżeli nie materialnym?
Człowiek już od momentu poczęcia zaczyna umierać jak każdy żywy organizm. Tak działa życie i jeżeli cię to nie zadowala to nie szukaj boga tylko żyj tym co ci zostało bo więcej nie dostaniesz.
Jaka nieśmiertelność??? To religia obiecuje życie wieczne, ja tego nie chcę.
A ty w jakim świecie żyjesz, że nie potrafisz go obiektywnie ocenić? Ja nie żyję tylko w świecie materialnym. Mam własne bogate życie duchowe i relację z Bogiem, które dostarczają mi zupełnie innych doznań, niż te ze świata materialnego.
To jak sobie poradzimy z własną chorobą, starością i umieraniem- jest sprawdzianem wartości naszej postawy życiowej. Z badań wynika, że osoby religijne znacznie lepiej sobie radzą z tymi problemami.
I dlatego powinniśmy mieć Św. Cortesa - w końcu wymordował dla złota całą nację. Ciekawe co by zrobił jakby miał do dyspozycji czołgi.
Po pierwsze nie myl szczegółowo zaplanowanej i technicznie doskonale wykonanej zbrodni (Holokaust, zbrodnie stalinowskie itp.) z podbojem Ameryki, gdzie owszem Indianie częściowo wyginęli głównie jednak na skutek chorób przywleczonych z Europy, a nie na skutek planowego i masowego zabijania ich. Przypominam Ci również, że w Ameryce Kościół robił, co mógł, żeby Indian ratować, między innymi dziesiątkami lat walczył o uznanie ich za ludzi (bo konkwistadorzy uznali ich po prostu za zwierzęta).
Te zjawiska są jednak podobne- Indian, Żydów, opozycję polityczną w ZSRR uznano w pewnym momencie za zbędnych darmozjadów, za pasożyty, które mają zniknąć. Uzasadniano to w sposób swoiście naukowy i logiczny (np. Indianie nie nadawali się na niewolników, Żydzi nie pasowali do nazistowskiego państwa, opozycja w ZSRR była "wrogiem ludu".) Takie uzasadnienia były CAŁKOWICIE SPRZECZNE z chrześcijaństwem i nigdy nie miały poparcia ze strony Kościoła, a były wręcz przez Kościół ostro zwalczane i potępiane.
Za to te uzasadnienie pogardy, rasizmu i ludobójstwa było wytłumaczone bardzo dobrze przez różnych logików, ekonomistów i naukowców. To jest właśnie rezultat działania logiki i nauki, pozbawionych całkowicie moralności. Zło jest częścią natury ludzkiej i występuje również wśród ludzi Kościoła, dlatego i tam zdarzają się ekscesy. Jednak przynajmniej Kościół zdaje sobie sprawę z istnienia tego zła.
Mam małą poprawkę albo raczej dopełnienie do podboju Ameryki,w pierwszym okresie podboju liczba Indiańskiej ludności spadła i to dość znacznie bo od 50do nawet 90% w niektórych rejonach,nie tylko od chorób,ale jak ojciec Bartolome napisał pracę "Krótka relacja o wyniszczeniu Indian", która została przedstawiona królowi i królowej Hiszpanii Ferdynandowi i Izabelli. Po otrzymaniu tej pracy król i królowa wzięli pod protekcję korony hiszpańskiej wszystkich Indian z zajętych terenów, tereny te otrzymały status równy ziemiom Hiszpańskim, zaś Indianie stali się pełnoprawnymi obywatelami hiszpańskimi. W roku 1516 Ojciec Bartolome został mianowany przez Karola V "Oficjalnym Protektorem Wszystkich Indian" i otrzymał zadanie od korony aby zakończył ucisk Indian w Ameryce. Ojciec Bartolome opracował formułę "Nowych Praw" które łączyły prawa korony hiszpańskiej i prawa regionalne. Od drugiej połowy XVI wieku prześladowania Indian w hiszpańskiej części Ameryki południowej znacząco zostały obniżone, aż w początku XVII wieku praktycznie już przestały mieć miejsce.
Dzięki za przypomnienie nam postaci ojca Bartolome- jest to kolejne potwierdzenie faktu, że wyniszczenie Indian było w ogromnej większości dziełem władzy świeckiej w Ameryce. Dowodem na to jest też fakt bezlitosnego zniszczenia wszystkich misji jezuickich w Paragwaju i Argentynie, które chroniły Indian przed Hiszpanami.