no, do stu jedenastu szóstek, co tu się odbelzebubiło właśnie?
że szatan to szmata ogólnie, no dobrze, ale
przecież to już wszystko było jakieś sześć razy po sto jedenaście razy, nie licząc średnich i krótkich metraży,
zatem więc po co?
no tak, dla ala pacino w roli xiędza dobrodzieja rębajło..
serio?
film z gatunku znane na pamięć zanim obejrzane:
za górami, za bibliami, było sobie kolejne klerykal fiction movie zwane jasełkowe z czorcim elementem dekoracji wciąż niedopieszczonym jeśli idzie o swoją osobę..
kinematografia odgrzewanych nowinek, która nawet w niezależnym miesięczniku lucyferycznym - do którego mam stały dostęp i zniżkę na abonament - otrzymała ocenę 1 na 10 iskierek, z dopiskiem:
za mało siarki w siarce.
autor: mefistofalliczny pączuś vel bubuś otchłańczyk.
przebrzmiałe płody infernalnej wyobraźni rozrytualizowanej.