Czy odpowiada wam zakończenie tego filmu, czy jednak chcielibyście, aby główna bohaterka( Królowa ) została z dziennikarzem ? Czekam na wasze propozycje. Pozdrawiam fanów Audrey
Pewnie wbrew wiekszosci bede, ale lubie haapy-endy i wolalbym zeby, jesli juz nie zostali razem to przynajmniej byla jakas sugestia ze beda miec ze soba jakis kontakt w zyciu.... :)
Inaczej skończyć się nie mogło, w końcu ona była księżniczką. A jeśli ona by się dalej z nim spotykała, to mógłby z tego wyjść jakiś mały mezaliansik. Myślę, że zakończenie było dobre.
Myślę, że zakończenie jakie w rzeczywistości miało miejsce powinno zostać bez zmian. Osobiście nie wyobrażam sobie by królowa mogła zostać z dziennikarzem, to niemożliwe i gdyby było inaczej pewnie dałabym niższy głos, gdyż wtedy film zamieniłby się w typową amerykańską bajkę, a tego nie lubię ;)
osobiście nie widzę innego zakończenia:) to jest wg mnie dobre i prosze je zostawic w spokoju :P
pozdrawiam:)
Ostatnia scena naprawdę trzymała w napięciu. Oddalający się Gregory Peck i oczekiwanie, czy Audrey się wyłoni, czy też nie. Bajeczny klimat filmu i samo serce podpowiadało, że tak (miałem już tą scenę przed oczyma), lecz zdrowy rozsądek niwelował taki przypadek. Myślę, że lepszego zakończenia być jednak nie mogło.
Miałam podobnie, w napięciu czekałam, aż ona wybiegnie w tej sukience spowrotem. Wbrew wszystkiemu, ale skończyło się tak jak musiało.
Zdecydowanie zakończenie jest takie, jakie być powinno. Słodko- gorzkie, ale realne. Tak jak moi poprzednicy stwierdzam, że gdyby na końcu główne postaci były razem, "Rzymskie wakacje" zamieniłyby się w proste amerykańskie love story. Zakończenie jest jednym z najważniejszym czynników stwarzających niepowtarzalny klimat filmu.
zgadzam się zakończenie jest kwintesencją tego filmu, powodem dla którego jest on bardzo dobrym filmem a nie jak poprzednio wspomniano bajeczką. ja osobiście spodziewałam się wybiegającej Audrey ale kiedy to nie nastąpiło byłam zakoczona, ale pozytywnie. zakończenie jest najlepsze z możliwych.
Gdyby zakończenie było inne film nie byłby tak dobry...Trochę smutne, że musieli się rozstać, ale takie życie:]
A ja bym chciała, żeby jednak byli razem:-) właściwie trudno odmówić racji wielu przedmówcą, którzy stwierdzili, że to było jedyne możliwe zakończenie, ale ja osobiście liczyłam, że to będzie bajka.
Ja osobiście byłam wręcz pewna, że Audrey wybiegnie do ukochanego :) Końcowa scena była tak wykadrowana, że to samo nasuwało się na myśl ;) Ale fakt, iż jednak to się nie stało nadał filmowi pewien klimat :) Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych filmów wszechczasów :)
Po pierwsze, mimo to, że jestem mężczyzną, to kurde jak można zostawić Gregorego Pecka [?] No Audrey weź się ! Po drugie, za każdym razem kiedy oglądam ten film, to wierzę, że ona wyjdzie, podbiegnie do przystojnego dziennikarza, a ten z kolei obejmie ją i będą razem (Chciałbym, aby takie było zakończenie) ;] Zgadzam się z twierdzeniem, że byłaby to kolejna bajka, a tak wyszedł z tego porządny film lat 50. Ale widać, że księżniczka Anna również się zakochała w Joe Bradley'u, ponieważ bądź co bądź nie chciała go opuszczać w tym samochodzie, ale musiała.... Szczerze to Peck i Hepburn pasują do siebie, takie jest moje zdanie ;p
szkoda ze nie wybiegła za nim
przeciez nawet w zyciu zdarza sie takie mezalinse np grace kelly w końcy była aktorką a została księżną
moim zdaniem zakończenie jest dobre.
w końcu ona była królewną i musiała pełnić swoje obowiązki.
poza tym tytuł wskazuje na wakacje, przelotny romans itp.
zakończenie z debilnym happy-end'em pasuje do filmików dla nastolatek, gdzie bliźniaczki Olsen i Hilary Duff grają główne rolę.
pewno, ze wolalabym happy end. nie bede udawala, ze tak jak wiekszosc szarego ludu nie lubie happy endow, chocby byly one niewiadomo jak niedorzeczne. zreszta milosci trzeba dac zawsze szanse. tego typu zakonczenia jak tutaj sa dla mnie wrecz glupie.
nie zebym to jakos przezywala, ale takie jest moje zdanie.
zakończenie nie było happy endem typowym w komediach romantycznych- było bardzo realistyczne, aczkolwiek podobało mi się. :)
Pierwszy raz oglądałam ten film w głębokim dzieciństwie i zakończenie wydawało mi się takie niesprawiedliwe... Miałam w oczach łzy nie wzruszenia, ale krzywdy. I tak bardzo było mi żal bohaterów...
Głębokie dzieciństwo jest całe wieki za mną, ale nadal mi smutno, gdy Anna odwraca się i odchodzi, a po chwili Joe zostaje sam w wielkiej sali.
Sądzę, że zakończenie filmu jest trafne. Mimo wszystko to był tylko wakacyjny mały romansik. Nie widziałam w nich takiej wielkiej namiętności i miłości co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że szybko wrócili by do normy. Co z resztą widać po ich twarzach, żadne z nich nie cierpi katuszy z powodu rozstania :). Każde z nich rozumie, że tak musiało być, bo w końcu ona jest przyszłą głową państwa, a on dziennikarzem. To nie Notting Hill, ani pamiętnik księżniczki ^^
Ja jestem bardzo zadowolona z zakończenia. Szczerze mówiąc, oglądając film trochę się bałam, że twórcy zdecydują się na typowe Hollywódzkie zakończenie. Ciesze się że tak się nie stało, nadało to całej historii dużo takiego subtelnego, nie przesłodzonego romantyzmu. Film ogólnie zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Film, który miał całkowicie bajkową konwencję zakończył się realistycznie i choc początkowo nie mogłam tego przeboleć uważam, że to jedna z zalet "Rzymskich wakacji". Prawdą jest, że Anna i Joe nie mogliby być razem, jeśli księżniczka nie zrzekła się swoich funkcji (szczerze powiedziawszy, nie wiem czy to możliwe - chociaż... angielski król Edward mógł abdykować, nieprawdaż?). Anna była niewolnicą swojej 'profesji', niestety :(
Zakończenie jest niebanalne. Och uwielbiam tę scenę, kiedy Peck odwraca się i patrzy w stronę końca sali. Tak jakby czekał, mając nadzieję, że jego księżniczka jednak wróci do niego. I zostaje, już na zawsze, porzuconym kochankiem.
bardzo dobre zakończenie, w sumie mnie troszkę zaskoczyło, myślałam, że będzie jak w typowej komedii romantycznej.
Na początku miałem głęboką nadzieję, że jednak będą razem. Byli naprawdę piękną parą. Zakończenie strasznie mnie zasmuciło. Ale to było jedyne i chyba najlepsze zakończenie. Właśnie dzięki temu "Rzymskie wakacje" pozostaną niedoścignionym wzorem.
Choć może jednak mieli ze sobą jeszcze jakiś kontakt listowny. W końcu Anna była mu winna 1,5 dolara :)
Film jest osadzony w klimacie rzeczywistej monarchii. 20lat po abdykacji Edwarda VIII (ożenił się z amerykańska rozwódką) odebranej jako skandal, nie mógł powstać film, który zrobił by w monarchii angielskiej z mezaliansu atut.
Wprawdzie oczekiwałam innego zakończenia, ale zostało przedstawione bardziej realistycznie. Ten film jest jednym z moich ulubionych i mogę go oglądać bez końca.
Właśnie skończyłam oglądać po raz 2 ten film i muszę przyznać że gdy oglądałam go po raz pierwszy oczekiwałam całkiem innego zakończenia. Ale teraz z pewnością mogę stwierdzić że to jest idealne.
Za nic w świecie nie zmieniłabym zakończenia...
Dzięki temu " Rzymskie Wakacje" są niebanalne i pozostają dłużej w pamięci...
Zgadzam się absolutnie. Nie powiem... kiedy Joe tak długo szedł już myślałem, że Anna przybiegnie i będzie wielki hollywoodzki pocałunek i może nawet podświadomie na to liczyłem, ale kiedy jednak pojawił się napis The End odetchnąłem z ulgą, bo gdyby tak się stało, film uznałbym za kiepski. Nie zważam na to czy to zakończenie realne czy nie, ale uważam, że takie gorzkie zakończenie sprawia, tak jak napisała Holly_Golightly, że ten film jest niebanalny i pozostaje w pamięci ;) Niedosyt wydaje mi się lepszy niż przejedzenie ;)
Oczywiście, że odpowiada. Żadne inne zakończenie nie wchodzi dla mnie w grę! :) To taka kropka nad "i". :)
Wprawdzie liczyłam na to,że Joe zostanie z Księżniczką Anną, ale zakończenie było bardziej prawdziwe. Muszę przyznać, że się wzruszyłam pod koniec.
Boże, jak ja liczyłam, że ona wybiegnie za nim. Zamiast na ekran patrzyłam na licznik czasu i widziałam, że zostało tylko 20 sekund... 10 sekund, no i wreszcie dotarło do mnie, że Ann raczej nie zdąży. Potem musiałam przewijać końcówkę jeszcze raz, żeby w to uwierzyć, ale przynajmniej w pełni ją doceniłam.
I tak, i tak byłoby dobrze. Gdyby wybiegła, mielibyśmy swoją bajeczkę, a tak, mamy świetny, prawdziwy film.
Zakończenie jest bardzo dobre. Gdyby byli razem jak w 95% amerykańskich filmach, powstałaby kolejna z nieprawdopodobnych bajeczek, a tak mamy obraz, jak to jest w życiu. Dzięki temu film jest wzruszający. Nie wyobrażam sobie innego zakończenia ;)