Muszę przyznać, że kolejne części "sagi" są nieco mniej beznadziejne niż pierwsza, choć i tak w skali beznadziei plasują się gdzieś pomiędzy zamieszkiwaniem miasta nawiedzonego epidemią dżumy, a przebywaniem w ostrzeliwanym Stalingradzie. Dialogi-na poziomie rozmowy dwunastoletnich kochanków, z miernym z polskiego na świadectwie; historia-rodem z najbardziej podłego Harlequina, co gorsza zdarza się, że na podstawie słabej książki tworzy się dobry film i w tym przypadku też mogło tak być(w końcu sam pomysł nie jest głupi), niestety wykonanie jest BARDZOOOO słabe. Najgorsze jest to, że moja była dziewczyna też to lubi...czy uwielbia-to lepsze słowo:).