Niestety trochę prawdy jest pokazane w tym filmie. Poszłam w tym roku do Liceum i niestety w mojej klasie zaczęły robić się grupki na bogatych i biednych. Moja mama niestety nie zarabia dużo ledwie 2,5 tysia miesięcznie przez co nie mogę sobie pozwolić na to co moi rówieśnicy. Część z nich co miesiąc ma od rodziców Vansy czy Nike Air Maxy na nogach, nowe telefony, MP4, tablety i uważają się za ważniejszych od reszty.
Moja starsza koleżanka która jest jedynaczką powiedziała mi nie dawno w szczerej rozmowie że ludzie, którzy mają od dziecka pieniądze od rodziców łatwiej wpadają w depresję i sama mimo że jej rodzice jakoś dużo nie zarabiają (8-9 tysięcy) to jednak może od dziecka sobie pozwolić na markowe rzeczy kiedy chce ,przez co w wieku 19 lat była bliska popełnia samobójstwa bo nie mogła sobie poradzić z swoją strefą psychiczną, gdyż była przyzwyczajana że wszystko co chcę to dostaje od rodziców, a kasa nie da ci szczęścia, miłości itd.
I tak się zastanawiam czy faktycznie ludzie którzy nie są rozpieszczani od dziecka przez np. ciuchy, drogie pizze 2 razy w tygodniu, imprezy, bajeranckie sprzęty są bardziej odporni życiowo?
Zdaje się, że tak. Gdy ja czytałem ten tekst w gimbazie (2001 rok) to wtedy autor był anonimowy.
Powiedz mi Ty jesteś z bogatej rodziny, też dostawałeś tyle kasy na zachcianki? Też przepuszczenie 500zł w karty było dla Ciebie niczym ważnym?
Nie. Na większość rzeczy musiałem albo zasłużyć, albo na nie zarobić. W sumie już to gdzieś tutaj pisałem, ale co mi szkodzi powtórzyć:
Jak chciałem mieć grę Half-Life (1999rok!) to umówiłem się z tatą że otrzymam kasę na tę grę jeśli przez miesiąc czasu będę przed pójściem do szkoły zeskrobywał lód z samochodowych szyb wszystkich wozów, jakie były zaparkowane na naszej ulicy.
Mina sąsiadów bezcenna, gdy młody grzdyl zapie... bladym świtem ze skrobaczką (a czasem i z latarką w ręku :D) i skrobał wóz za wozem. Niektórzy nawet zaczęli podejrzewać moich rodziców o to że robią ze mnie niewolnika :D
Jak po szkole rozeszła się wieść, co ja wyprawiam (dla durnej gry!!! :D) to była beka, polewka i szydzenie, że "nie potrafię sobie starych wychować". A jak jeden z cwaniaczków zapytał, czemu daję się tak "poniżać" zamiast po prostu powiedzieć, by rodzice dali mi tę grę to odpowiedziałem, że chcę na nią zasłużyć, a nie po prostu ją dostać.
Anyway, układ został dotrzymany - łapy popękały mi od zimna tak, że później przez lata pękała mi skóra z nadejściem mrozów, ale gra jest, a pudełeczko ani ani nie straciło ze swej świetności z czasu, w którym je zakupiłem, bo SZANUJĘ efekt swojej pracy.
Tak więc, jak widzisz, są różne style wychowywania dzieci i jak widać, do tej sztuki niekoniecznie trzeba używać argumentu pieniądza.
A tak poza tym to byłem jedynym "bogatym" dzieciakiem w szkole. Niestety, takich spraw jak stan konta się przed innymi nie ukryje i nie ukrywam, że częściej ten niechciany fejm utrudniał mi życie w szkole, zamiast je ułatwiać.
Największą bekę mieli z tego moi koledzy. Skur*wy*sy*ny wołały na mnie "Rockefeller" :D
A czy ja mówię, że byłem szykanowany w szkole? Zresztą, szkołę skończyłem już lata temu :)
Ok, ale mało znam osób, których rodzice mieliby pieniądze, a mimo wszystko oni musieliby tak mocno zapracować np. na grę.
Były prywatne szkoły, ale wtedy to był taki nowobogacki twór, że tylko największe snoby z tego korzystały.
Moi rodzice sami chodzili do państwowych szkół i nawet nie rozważali opcji posłania mnie do prywatnej placówki. Zresztą... po cholerę płacić za coś, co państwo daje za darmo? :)
No podobno jest większy poziom i ambitniejsi ludzie, niestety na moim przykładzie słowo "podobno" jest kluczem.
:D
Znajoma mojej panny ma dzieciak w wieku podstawówki. Jak się widujemy to uszy pękają od zwrotów o tym, że Jacuś chodzi do PRYWATNEJ szkoły, a potem na PRYWATNE lekcje, a z kolei po nich na PRYWATNE zajęcia sportowo-korekcyjne...
ludzie mają zajoba na tym punkcie, ch*j z tym że czesne za miesiąc może wynosić nawet 150 zł - dzieciak jest w PRYWATNEJ szkole! Lans level over 9000 i rośnie!!!!
Sama widzisz, jaki wpływ na dzieciaki ma fakt, że chodzą do prywatnych szkół - Ty zdajesz się być normalna, ale dla 3/4 Twojej klasy to powód do lansu i nieuzasadnionej dumy - "jestem w prywatnej szkole bo moich rodziców na to stać!! SŁEGGG!"
Nie pytałem go o to, ale wydaje mi się, że chodził do publicznej. Zresztą, w jego przypadku nie miało to najmniejszego znaczenia - koleś i tak był bucem gorszym od tych, których Ty opisujesz.
Jego zdaniem człowiek biedny jest człowiekiem gorszym od bogatego - czy trzeba tutaj coś jeszcze więcej dodawać?
I to jest właśnie obraz upadku obyczajów.
Nie wiadomo, kogo za to winić - dorosłych, którzy nie widzą jakie ideały wpajają swoim dzieciom, czy raczej dzieci, które nie potrafią myśleć samodzielnie?
Jeśli pójdziesz na państwowe a nie prywatne to może nie będzie tak źle.
Jeśli od razu wystartujesz do prywatnych uczelni, to nie nastawiaj się na zmianę klimatu (chociaż mogę się mylić)
To super, że weekend się udał. A pamiętałeś by po wszystkim wyczyścić historię przeglądarki, kolego?
Rozumiem. To mam nadzieję, że kolega nie musiał po tobie czyścić historii przeglądarki, kolego.
Zresztą nie o mnie chodzi tu koleżko, ale o to że chcąc nie chcąc przeczytałem ten temat, który już mnie rok temu śmieszył.
I śmieszy mnie zarówno ta "biedna" laska, jak i te twoje moralizatorstwo "oooj biedna nie przejmuj się ja w twoim wieku myłem sąsiadom samochody by dostać jakąś pierdołe"
Tylko tak na przyszłość nie wmawiaj takich truizmów młodym, przynajmniej nie w tematach, które ja obserwuje, kolego.
I tutaj przeczytaj sobie jeszcze raz pierwszą wiadomość, jaką do ciebie wysłałem, kolego.