Takiego dna nie widziałem już przeszło parę dni.
Nie wiem kto tak nakręcił wokół tego całą szopkę, że niby to taki dobry film.
Beznadzieja, ten film to taki gniot, że, aż się w głowie nie mieści.
Stawiam ten film na równi z komediami romantycznymi które tak licznie powstają w
ostatnim czasie.
Przede wszystkim problemem jest naciągana fabuła. Czy już nie można zrobić dobrego
dramatu ?
Nie polecam !!!
jak dla mnie - O TO CHODZI. nie ma sensownego motywu jego działań, a gadanie Sylwii JEST denne i bez sensu, pranie mózgu dla ubogich. i to jest tragedia ukazana w filmie, to, że oni naprawdę w to wierzą, a Dominik - ucieka i właściwie zaczyna się bawić swoim światem w żałosny sposób, zatraca się główny powód jego problemów, wszystko dzieje się nie wiadomo właściwie dlaczego, ale jest przerażająco prawdziwe i równie przerażająco momentami po prostu głupie. Moim zdaniem jedną z zalet tego filmu jest to właśnie, że nie ma chyba żadnego pozytywnego, rozsądnego bohatera. Chyba nie oceniamy filmu wg naszej sympatii do bohaterów, co?
Mnie się akurat film dosyć podobał, natomiast muszę się z Tobą zgodzić. Główny bohater w ogóle nie zbudzał mojej sympatii. Nie wiem czy miał być tak pokazany czy raczej mieliśmy mu współczuć. Film oceniłam tak wysoko, bo wydaje mi się, że dość nieźle pokazał problem "emo",natomiast uzależnienie od Internetu było jednak trochę upłycone (chociaż z drugiej strony było pokazane, że wielu uczniów komunikuje się ze sobą za pomocą portalu podobnego do facebook'a - tak jak ocenili Cię w internecie, tak samo będą traktować na żywo). Do tego bardzo podobała mi się gra aktorska - zwłaszcza Roma Gąsiorowska.
Jedna z wielu rzeczy, która mnie w tym filmie nie przekonała - maturzysta jest już chyba bardziej ogarnięty co do swojej orientacji seksualnej? A w tym filmie Dominik był święcie przekonany, że jest gejem, a potem mu się nagle odmieniło.
Kolejny psycholog, co liznął kilka artykułów z prasy popularnonaukowej. Nie spełniam ani jedngo z wymienionych przez ciebie kryteriów. Powiedz mi jak mogę czuć empatię to tego narcystycznego gada? Przecież to kawał roszczeniowego gnoja, który uważa się za wielce pokrzywdzonego. Ja pochodzę z rozbitej rodziny i miałem większe przykrości w dzieciństwie niż ten emo-pedź, na dodatek prawie wogóle się nie buntowałem i w wieku 20 lat miałem już stałą pracę. Konsekwencje bycia dzieckiem z rozbitej rodziny ponoszę do dzisiaj. A ten narcystyczny modniś, z rozpaczy rozmazuje juchę po pokoju i płacze jak ostatnia ciota. Pozatym ci jego rodzice to parka totalnych umysłowych kalek i zblazowanych, nadętych s*kins*n*w.
Zgadzam się, tacy ludzie nie zrozumieli nic, nie trafiło do nich nic. Szkoda może czasem warto wytężyć szare komórki i wczuć się w sytuację drugiej osoby.
profil psychologiczny ludzi, którzy piszą takie rzeczy jak Ty, również jest z grubsza podobny - to ludzie, którym się w dupach poprzewracało i którym się wydaje, że są mądrzy i coś mądrego mówią, a tak naprawdę gówno wiedzą.
Scena z pocałunkiem to swoiste preludium, on nakręca całą tę historię - nie ma w tym nic na siłę.
Od niego tak naprawdę wszystko się zaczęło.
Że gość po pierwszej rozmowie z obcą osobą jest od niej uzależniony...
Nie przyszło Ci do głowy, że Sylvia była być może, tak naprawdę pierwszą osobą, która poświęciła Dominikowi swój czas i uwagę???
Zauważyłeś, jak bardzo główny bohater filmu jest zbywany przez rodziców?
Przez otoczenie?
Z rodzicami widzi się praktycznie tylko od wielkiego dzwonu - wypadzik do opery, studniówka.
Oni pewnie nawet obiadu razem nie jedli wspólnie.
Ciągle coś, ciągle w biegu - nigdy nie było między nimi ( no dobra, do czasu) prawdziwego, bliskiego kontaktu, taki jak zwyczajowo panuje ( czy powinna) panować w rodzinie.
Do tego Dominik jest jedynakiem, gdyby miał rodzeństwo, pewnie byłoby inaczej.
Z charakteru koleś dość nieśmiały, zamknięty w sobie. Buńczuczny i egocentryczny jak mały chłopiec niemal - to prawda.
Ale z czego to wynikało?
Właśnie przez wpływy otoczenia.
Kompletny niemal brak zainteresowania ze strony rodziców, poza jakimiś powierzchownymi sprawami, zamykanie dziecka w złotej klatce, brak normalnego kontaktu ze światem właściwie:
"Tu Cię kierowca zawiezie, przywiezie"
Zamknięte koło - dom, szkoła, jakieś właśnie wieczorki kulturalne, czasem jakaś impra, coś.
Więcej czasu to Dominik chyba z kierowcą tym biednym spędzał jak z bliskimi czy rówieśnikami.
Kolegów niby miał - ale kurde też mi to byli koledzy...
Żaden jakoś nigdy go nie odwiedzał, nie wspierał w kłopotach.
Wręcz na odwrót.
Kompletnie nic.
Zero niemal jakichś zwyczajnych kontaktów międzyludzkich.
No dobra, opiekunki miał jeszcze.
Tyle że nawet po polsku specjalnie nie umiały;)
Sylvia to pierwsza i w zasadzie jedna osoba, która przejawiała prawdziwe zainteresowanie Dominikiem, jego osobą.
Szkoda, że tak toksyczne.
Stwarzała wrażenie że akceptuje go bez zastrzeżeń, takim jaki jest - bez poprawek.
Że tylko przy niej może być sobą.
Głupie, że tak się od niej uzależnił?
No chyba nie do końca.
Moty gry mówisz Ci się nie podoba...
Okej, jednak to było po prostu miejsce spotkań.
Takie sobie wymyślili, takie im pasowało.
Sylvia i reszta "samobójców na pokaz" tak bym ich określiła - nie chcieli spotykać się naprawdę, myślę że Sala dawała im poczucie bezpieczeństwa. Niekontrolowani, nieograniczani przez nikogo mogli tam robić co chcieli.
Wg mnie, dobry pomysł scenarzysty, ale no każdy inaczej, prawda;)
Rozpisałeś się, niestety to i tak dalej nie są prawdziwe, mocne argumenty, nie jedna osoba ma nieporównywalnie gorszą sytuację ale jakoś się żyje. Ten film opowiada o rozpieszczonym dzieciaku, który sam nie wie czego chce, po wpadce na judo, uważa, że jego życie jest beznadziejne i wtedy poznaję na internecie pewną dziewczynę, czy to jest głęboki film ? na pewno nie, jest wręcz beznadziejny.
Aktorsko też nie stoi zbyt wysoko, bym powiedział, że i z tym jest nie najlepiej.
Motto gry, tak jest, nie podoba mi się, denne te efekty i za dużo tego wszystkiego, gdyby choć z tego zrezygnowali, ocena pewnie by wzrosła.
To jeden z filmów z gatunku "Mam kasę ale nie interesują się mną ani rodzice ani nie mam znajomych, czas się zabić ". Motyw wybitnie oklepany.
Moje uszanowanie.
Wiesz co, jeśli tak na to spojrzeć - to musisz zjechać jeszcze jakieś 93% istniejących filmów, bo w większości z nich główni bohaterowie mają "wydumane" problemy, z którymi "przeciętny" człowiek sobie poradzi...
Pozdrawiam.
Film trafnie obrazuje współczesne społeczeństwo, wręcz idelanie...wszystko kręci się wokół internetu, wszystko od razu trzeba upubliczniać na facebooku i tym podobym portalach, pseudo-inteligenci, którzy bez sensu używają słowa ''tak'' - jak to robił ojciec Dominika, ludzie słuchający na full głośno muzyki w miejscach publicznych- fajnie, że w tym filmie zostało to ujęte. Ciekawie zrobiony film, w końcu nie kolejna głupkowata komedyjka romantyczna, bardzo dobra gra aktorska...mam wrażenie, że przeciwnicy tego filmu skupiają się na tym, że Dominik to głupi bachor, głupie emo, które samo sobie wymyśla problemy.. Może warto skupić się na całokształcie filmu.
Milenky - zgadzam się z Tobą w zupełności, myślę, że film w sposób atrakcyjny wizualnie pokazuje przejaskrawioną wizje naszego społeczeństwa, przynajmniej tego wielkomiejskiego - ludzi z tzw. middle class, zarabiającycyh średnią krajową lub powyżej, pragnących zapewnić swoim dzieciom to, czego sami nie mieli szans mieć w czasach młodości (prywatną szkołę, playstation, barbie, ciuchy, zajęcia pozalekcyjne - balet, judo, angielski, rytmika itepe itesre), którzy próbują na siłę stać się inteligencją i być ogólnie na czasie - wzorem bohaterów seriali TVNu tu pójdą na kręgle, tu do opery, tu do teatru, bo tak wypada.
Z drugiej strony młodzi - wylansowani, sztucznie wyluzowani, z profilami na fejsiku i wrzucający focie na NK, bez komórki i netu czujący się jak bez rąk, próbujący tego, czego większość nastolatków zawsze próbuje - alkoholu, trawki i pierwszych pocałunków, tych "normalnych" i tych homo. W gruncie rzeczy większość z nich to wrażliwe dzieciaki, które zamiast kolejnych zajęć i nowych ciuchów chciałyby z rodzicami po prostu pogadać.
To, że w filmie pokazaną rodzinę o wyższych niż przeciętnie zarobkach o niczym nie świadczy - równie dobrze matka mogłaby wiecznie oglądać seriale a ojciec popijać piwko z kolegami, chłopaka mogliby odrzucić koledzy ze zwykłej podstawówki, a ten zamknąłby się w pokoju w bloku i spędzałby tam większość czasu, a resztę na wagarach w kafejce internetowej, bo spotkałby w wirtualu kogoś, kto naprawdę sie nim zainteresuje.
Ludzie, trochę wyobraźni - ten film traktuje po prostu o rozterkach młodości a to, że koleś miał grzywkę i fajnie pomalowane oczy o niczym nie świadczy - chodzi o typowe dla nastolatków poczucie niezrozumienia przez rodzicow, znajomych i cały świat w ogole. Może sobie przypomnicie jak cielęciem byliście :-), chyba, że faktycznie większość z was pomimo naprawdę trudnych początków od 10 roku życia zarabiało na siebie, nigdy nie pomyślało nad sensem tego życia i zawsze radziło sobie z problemami - no to gratuluję, też bym tak chciała.
P.S.kebula - jeśli chodzi o zamieszanie, gdy Dominik przyszedł pobity - ja swoje dziecko najpierw zapytałabym o co poszło i co go boli, a potem przytuliła, a podarowałabym sobie wzywanie lekarza, prawnika i nie wiadomo kogo jeszcze. Każdy ma problemy, jego problemem była nadmierna koncentracja rodziców na jego osobie, nie na tym co najważniejsze , tylko na rzeczach zewnętrznych, mniej ważnych - i w związku z tym racja, 'w dupie mu się poprzewracało' - a dlaczego ??? Bo chciał po prostu zwrocic uwagę, ale na siebie. W rozmowie z psychologiem rodzice nie wiedzieli o nim prawie nic - co czyta, z kim sie przyjaźni, jakiej muzyki słucha i niestety w naszych rodzinach to coraz czesciej jest regułą. Wolimy oglądac problemy postaci w TV, internet, zakupy w galerii, pracę i używki niż rozmowę z najbliższymi nam ludźmi.
Dzieciak nie jest rozpieszczony, chociaz bogato wyposazony w narzedzia do samozabawy i samozajmowania się soba. Nie można przypuszczac, ze sam JAKOS dojrzeje, chociaz tysiacom się to udalo. Mial kase ale za kase kupic nie można tego, co okazalo się temu chlopcu do zycia niezbedne. Pośród cudow techniki, ma pomoc domowa, która nieco więcej z nim przebywa niż rodzice i przynajmniej się <jakos> stara. A propos porownania „jakos” - co robia rodzice gdy nastepuje problem? Szukaja tylko takiego wyjscia które JAKOS wg nich jest jedynie sluszne - psychiatrzyca z receptami. Ile razy slyszelismy, ze matka nie może BO ma spotkanie ? Nie jest w stanie przyjac na klate posiadania dziecka, jednak gdyby nieco atencji mu poswiecila, mogloby się udac. Terapia była „blech” i wymagala za dużo czasu, a efekty mialy byc już zaraz natychmiast. Calymi dniami nie bylo ich w domu, oboje poswiecili chwile kochankom, synowi oferujac wylacznie kase, z której nota bene skorzystac nie umial. Zauwaz, ze nie identyfikowal się na stale ze snobizmem rowiesnikow noatabene bywajac tu i tam. Dominik szuka jakiegos swojego miejsca na ziemi i znajduje jego sybstytut. Taka sama zabawke jaka maja oni (rodzice), czyli kogoś na zastepstwo prawdziwego zycia i prawdziwej odpowiedzialnosci. Na jego nieszczescie nie udaje się namowic do osobistej rozmowy dziewczyny w masce. A szkoda, gdyby się poznali w realu sprawy mialy szanse inaczej się potoczyc. Można powiedziec, ze ta ostatnia deska ratunku zaczyna odplywac i dopiero zaczyna się jego dramat. Zostaje sam, z przekonaniem, ze nikt go nie potrzebuje, nikogo on nie obchodzi. Sala samobojcow swietnie pasuje do jego nowego zycia. Nic nie jest jasne, chociaz nie jest niezrozumiale, nic nie jest pewne ,chociaz jest na wyciagniecie reki. W koncu kiedy ostatecznie zgadza się zaakceptowac „decyzje” Sylvi i chce jej oddac prochy dowiaduje się ze ten caly jego nowy swiat nie istnieje tak samo jak pierwszy i niby calkiem przypadkiem traci życie. Ostatnie jego chwile są są prawda o Dominiku, bowiem tylko rodzicow chlopcu brakowalo, a reszta jest demonem po prostu. Dziecko reaguje w obrebie problemu, kazdy rodzic to wie. Film doskonale ukazuje brak odpowiedzialnosci ludzi. Kazda z postaci znika, stamtad latwo sie wylogowac, a co z realem? Żaden z nich nie odpowiada za swoje slowa. Te, raz wypowiedziane trafiaja na taki grunt a nie inny i uzasadniony jest caly ciag dalszy. Dominik jako jedyny potraktowal serio wszystko to, co spotykalo, więc dlaczego konsekwencja nie wydaje się być taka straszna ? Film jest straszny, nie tyle ze nie polecam ale samopoczucie dla rodzica, który ewentualnie powinien tym tematem byc zainteresowany ( ja jestem, mam w domu kilkoro nastolaktow) mile nie będzie.
"(...)nie jedna osoba ma nieporównywalnie gorszą sytuację ale jakoś się żyje."
Każdy inaczej reaguje na różne sytuacje, dlatego też "takie" sytuacje się zdarzają.
Rozbawiła mnie twoja druga wypowiedź, a w zasadzie jej część:
"nie, nie jestem homofobem, po prostu nie chce na to patrzeć"
Polecam zapoznanie się z terminem.
Rodzice się nim nie interesowali ok, ale są jeszcze znajomi. Większość dzieciaków w jego wieku jest wręcz zadowolona z faktu że rodzice się nimi nie interesują, bo wtedy mogą robić co im się żywnie podoba. A to że ten gówniarz nie miał żadnych przyjaciół, to świadczy jedynie o tym, że coś z nim było nie tak, ale zamiast próbować się zmienić wolał sięgnąć po żyletki. W ogóle to ten tekst "Moją najlepszą przyjaciółką jest żyletka" po prostu mnie rozbroił. Co za wywłoka. Niech ktoś tym emo wywłokom w końcu pokaże w którą stronę podcina się nadgarstki żeby nie popełniały już więcej tego samego błędu. Po cholerę te pimpongi mają się jeszcze męczyć na tym świecie.
Dominik sam z siebie nie sięgnął po żyletki.
Zrobił to pod wpływem zręcznej manipulantki.
O wszystkim niemal w tym filmie zresztą rządził przypadek...
Gdyby nie on, poważnie sądzę że Dominik nawet by nie pomyślał o zadawaniu sobie ran czy śmierci.
Tu nie chodzi tylko o tego cymbała, ale ogólnie o emoki. Znakiem rozpoznawczym anarchistów jest (A), znakiem pacyfistów jest pacyfka, znakiem skinheadów jest krzyż celtycki a znakiem rozpoznawczym emoków jest żyletka. Ten filmowy siurek ewidentnie należał do tej subkultury. Widać to po charakterystycznej fryzurze i ubiorze. To nie był żaden przypadek że sięgnął po żyletki. To była tylko kwestia czasu.
To chyba nie ja klasyfikuję ludzi, tylko ludzie sami się klasyfikują będąc członkami różnych subkultur. Emoki to dzieciaki, które lubią się dołować i wywołują u siebie objawy depresji a później się okaleczają. Ich stan depresyjny można by tu porównać do urojonej ciąży u jamnika :)
Ojejku, ogarnął mnie leń i nie chce mi się z Tobą kłócić...
Może zamieniam się w urojonego leniwca kurde;)
Chociaż czekaj;)
Dominik jakiego poznajemy na początku filmu wcale nie lubił się dołować.
Po prostu wkurzał się, kiedy coś nie szło po jego myśli.
Rozpieszczony kolo, - tak, tak można go określić.
"Odurzany" kasą i wygodami, byleby dupy starszym nie zawracał...
Dołować to się Santorski zaczął dopiero jak doznał ( śmiem przypuszczać, że pewnie pierwszego tak poważnego w swoim wyglansowanym, superwygodnym i bez trosk życiu ) upokorzenia, które totalnie zdyskredytowało go w oczach znajomych na których opinii mu zależało...
"Dołować to się Santorski zaczął dopiero jak doznał..."
Całkiem możliwe, tylko kto to jest ten Santorski?
Zastanów się ile członków tej subkultury utożsamia się z nią, a następnie się "dołuje i wywołuje u siebie objawy depresji", a ile z młodych dzieciaków ma początki depresji i dopiero wtedy zaczyna utożsamiać się z tą subkulturą.
Sam nie przepadam za bardzo za ludźmi mówiącymi na siebie "emo", ale tak jak powiedział/a WhiteDemon - nie klasyfikuj tak ludzi. Wydaje mi się, że widzisz tylko ten przypadek który opisałem jako pierwszy.
"Rodzice się nim nie interesowali ok, ale są jeszcze znajomi."
Przepraszam, że zapytam, oglądałeś film? Jacy znajomi? Skąd? Ze szkoły? Po sytuacji na judo moim zdaniem nawet nie miał tam czego szukać. A gdzie indziej nawet nie bywał zauważ. Jak ktoś tu bardzo dobrze to określił - był zamknięty w złotej klatce. Cały dzień poświęcony na naukę i jakieś dodatkowe zajęcia. Widział się tylko z ludźmi ze szkoły i z kierowcą. Tak naprawdę Sylwia była jego pierwszą i jedyną znajomą.
Ale w filmie wcale nie było nic na temat tego że ktoś temu chłopakowi zabraniał się spotykać z ludźmi, tak więc nie wiem o co kaman. To że ta dziewczyna była jego pierwszym friend' em, to tylko i wyłącznie jego wina.
No właśnie.
W dodatku rodzice trzymali go pod kloszem.
Koleś był też z charakteru dosyć bezwolny - więc się zgadzał na to, by nim kierowali jak kukiełką...
Wykreowali na swoją modłę.
Tzn, do czasu.
Nieśmiały i jeszcze, jak stwierdziła pani psychiatra, "trudno tu trafić/ale daleko" (coś w tym stylu) mieszkał w wielkim domu, gdzieś na odludziu. Gdzie miał znaleźć tych znajomych? Na podwórku?
I tutaj zmierzamy do szufladkowania. A co jesli "emok" nie chce nim dluzej byc i chcialby ale nie wie jak zostac kims innym? Nie bylo kwestii czasu lecz okolicznosci. gdyby ten sam chlopiec mial innych rodzicow, rowiesnikow i nieco milosci, troski w najblizszym otoczeniu, slowem bylby spelniony w zyciu nie szukalby innego. Zreszta, wysluchales uwaznie pierwszego psychiatry w filmie? Skad wiesz, ze w tym przypadku nie mial racji ?
Rodziców miał popapranych w sensie takim że się nim nie interesowali. Ale uważam tak jak napisałem wcześniej - że to tylko wymówka, gdyż każdy dzieciak cieszy się z takiej sytuacji bo ma wtedy większą swobodę. A w dzisiejszych czasach o wiele większy wpływ na wychowanie młodego człowieka ma środowisko niż jego własni rodzice. Ten chłopak znajomych nie miał bo był nadętym dupkiem i to już jego wina. Może i chciał coś zmienić, ale nic w tym kierunku nie robił. To tak jakby ktoś z nadwagą miał do całego świata pretensję o swoją tuszę, ale z drugiej strony nie robił nic żeby schudnąć, tylko od razu żyletki. Zwykły gnojek i mięczak. Nie wzbudzał we mnie żadnego współczucia. Wręcz przeciwnie, ten koleś mnie drażnił.
Co do słów psychiatry to nie będę się wypowiadał na ten temat bo ich nie pamiętam. Zresztą jak większości tego filmu. Sporo oglądam tak więc szybko zaciera się ślad po tym filmie w mojej pamięci. Tym bardziej że nie zrobił na mnie większego wrażenia. Pozdrawiam
SPOILERY MEGA :
Nie było przecież nawet tak, że Dominik pewnego dnia zaczął se wpisywać w wyszukiwarę:
"Aaaa, jest mi smutno, wszyscy mnie wkurzają, chcę się zabić" - czy coś w tym guście.
Na filmik Sylvi gdzie wycięła sobie serce na ręce koleś trafia przypadkiem, bo nudził się, czekając na garnitur czy matkę, która nawet nie raczyła wyjść do niego, bo posiedzenie zarządu przedłużyło się pewnie o parę godzinek;)
Wszedł zdaje się w historię, wyświetliła mu się sukienka ( którą oglądał 1/10 sekundy, przecież facet nie będzie się nad kiecami rozczulać;) a potem filmik, która puściła sobie wcześniej KUMPELA!!
Gdyby nie ten fakt, już mam podstawy sądzić, że cala ta historia, to samobójstwo - po prostu i zwyczajnie nie miałoby miejsca.
Pech chciał, że Dominikowi zachciało się odpowiedzieć Sylvi i dupa blada, machina poszła w ruch.
Samobójstwo Dominika to dzieło przypadku.
To naprawdę (posiłkując się słowami psycholożki) nie był typ samobójcy.
Ale pod wpływem takiej jednej baby - nim się stał.
KONIEC SPOILERÓW
"Na filmik Sylvi gdzie wycięła sobie serce na ręce koleś trafia przypadkiem, bo nudził się, czekając na garnitur czy matkę, która nawet nie raczyła wyjść do niego, bo posiedzenie zarządu przedłużyło się pewnie o parę godzinek;)"
To nie był film Sylwii. Zauważ, że na tym filmie osoba wycina sobie serce, ale ma też dużo innych blizn na przedramieniu. Natomiast Sylwia ma wycięte tylko serce.
A co do samobójstwa Dominia, przypadku i typy samobójcy. Kluczowe znaczenie ma tutaj ostatnia scena, w której występuje Dominik. Kręcona telefonem komórkowym w łazience w klubie.
Dla mnie jest to przykład filmu, w którym za dużo pomysłów spowodowało totalny chaos. Dlaczego? Komasa chciał przedstawić trudną sytuację młodzieży na przykładzie wrażliwego, dojrzewającego maturzysty. Fajny pomysł, w polskim kinie rzadko poruszany temat. Jednakże Dominik został tak przerysowany, aby jak najmocniej wstrząsnąć widzem, że jest to dla mnie nie do zaakceptowania. Czarne paznokcie, całowanie się z popiersiem, krzyki, piski, brak własnej tożsamości przedstawiony na przykładzie orientacji seksualnej, internet jako cel eskapizmu. Reżyser chce ukazać zagubienie młodych, jednak robi to w tak skrajny sposób, za wszelką cenę, że ja, jako rówieśnik Dominika, czuję się zmanipulowany i oszukany.
Ale jesteś dokładna... napisz jaki smak miał kisiel, który wypłynął na wuefie i jaki miał wpływ na przywrócenie pokoju na świecie.
Omenek, w prawym górnym rogu masz taki czerwony kwadracik z białym iksem...
Weż go naciśnij, a wszystkich uszczęśliwisz;)
Nacisnąłem i nic (???) Żartowałem !!! CZEŚĆ SKARBECZKU !!! Na Ciebie i przy Tobie (mój Ty kwiatuszku) nie będę pisać nic złego i używać słów powszechnie uważanych za wulgarne. Co tam słychać BiałyDimusiu ?
Mam przyjaciół, za których oddałbym życie ale nigdy nie mógłbym się z nimi k...wa pocałować. Zrozum prawdziwych mezczyzn pisząc takie pierdoły jak cyt : Scena z pocałunkiem to swoiste preludium, on nakręca całą tę historię - nie ma w tym nic na siłę.
Od niego tak naprawdę wszystko się zaczęło.
zgadzam się. Nie mam nic do odmienności seksualnych, chociaz nie popieram, ale film nie podobał mi się dlatego, że nie przekonał mnie. Nic nie było w nim przekonującego, autentycznego, wszystko jakieś naciągane, czasem przerysowane. Nieważne na jaki temat jest film, film jest dobry wtedy jak się jest wstanie uwierzyć w tę historię, a Sala samobójców tego nie dokonała.
I tego nie potrafię zrozumieć. Nie potrafisz porozmawiać na poziomie, to nie rozmawiaj. Po co tak odnosić się do innych ludzi. Nie potrafisz zrozumieć tego, że każdy ma swoje zdanie i ma do niego prawo?
haha bezczelna jesteś, masz pewnie 5 lat. Pozdrawiam dziecinko, nie używaj za dużo internetu bo jak widać anonimowość bardzo Ci szkodzi :)