PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10034266}
5,8 19 tys. ocen
5,8 10 1 19015
4,4 17 krytyków
Sami swoi. Początek
powrót do forum filmu Sami swoi. Początek

Oceniam film „Sami Swoi początek” na 2/10. Z biegiem lat okazuje się coraz bardziej jak genialnymi filmami były „Sami swoi”, „Nie ma mocnych” i „Kochaj albo rzuć”. Większość scen z tych filmów tak, jak śmieszyła przez lata, tak będzie przez kolejne dziesięciolecia śmieszyć. Godne podkreślenia jest to, że sequele są nawet lepsze niż pierwszy film. To jest naprawdę nieprawdopodobne osiągnięcie. Wniosek z tego jest taki, że tworzenie prequela od samego początku było skrajnie niebezpiecznym przedsięwzięciem obciążonym ogromnym ryzykiem, bo znacznie bardziej prawdopodobne jest wyprodukowanie gniota niż dzieła, które dorównałoby oryginalnej trylogii. No i stało się… Film jest bardzo słaby. W ogóle opowieść jest słaba i mam wrażenie, jakby ktoś kazał Mularczykowi na siłę wymyślić jakikolwiek scenariusz. Generalnie opowieść jest o wiejskim chłopaku, który nie zauważa, że Nechajka jest zjawiskowo przepiękną dziewczyną, która zaleje go miłością. Ale za to ten chłopak widzi, że jej ojciec ma świetnego ogiera. To jest opowieść o chłopaku, którego chcą wyswatać z przepiękną szczupłą dziewczyną, ale on jej nie zauważa, natomiast widzi, że jej ojciec ma dwa świetne konie… No nie wiem, ale to dziwne, że niby normalny mężczyzna nie jest zainteresowany ślicznymi kobietami, które go pragną, natomiast on woli przytulać się z końmi… Ba, potem nawet okazuje się, że edukację seksualną odbywał przyglądając się końskim aktom prokreacyjnym. No nie wiem, ale wydaje mi się to dziwne i wcale nieśmieszne. Podobnie nieśmieszne wydaje mi się, że on „szedł do k****w, ale nie doszedł”. W filmie nie ma nawet jednego momentu, kiedy bym się uśmiechnął. Główny bohater ma ojca, ale we wszystkich sprawach słucha się ciotki i wuja. Biedny Zamachowski gra tego ojca i rola jest tak pusta, że biedny Zamachowski w wielu scenach na drugim planie po prostu wierci się i krzywi jakby go owsiki od spodu żarły. Film jest prymitywnie zrealizowany, ujęcia są banalne, nie ma żadnych zaskoczeń, jak np. scena „wojna się skończyła”. Jednak najbardziej irytuje mnie w tym filmie język. W oryginalnym filmie „Sami swoi” Wacław Kowalski przechodził samego siebie mówiąc z fenomenalnym akcentem. W tym filmie ta kwestia jest niespójna. Generalnie wszyscy mówią bardzo nowoczesnym, wręcz XXI wiecznym językiem. A czasami jednak mówią z silniejszym lub słabszym pseudowschodnim akcentem. Ta niespójność językowa bardzo drażni. Ale dlaczego żyd z tarnopolszczyzny mówi nowoczesnym polskim? Tego nie wie chyba nawet Żmijewski, który tego gniota wyreżyserował na poziomie niższym od odcinków „Ojca Mateusza”. Notabene, gdyby ten film zrobił któryś z autorów „Ojca Mateusza” to rezultat zapewne byłby znacznie śmieszniejszy. W sumie, to po serii sekwencji konnych w tym filmie, to nie chce się go dalej oglądać. Wątek Kargula zaginął, wątek prześlicznej Nechajki zaginął, wątek nibykomediowy też zaginął, bo bohater wylądował w ciężkim więzieniu… Dokąd zmierza ta niby-komedia? Nie wiem, ale wiem na pewno, że nikt nie powinien mieć nawet pomysłu, żeby próbować robić prequel do takiego arcydzieła jak oryginalne „Sami swoi”. Pozdrawiam Was, Wasz Profesor Jan Film.