Tylko przez sentyment daję te 5 gwiazdek, bo połowy słów nie zrozumiałem. W pierwszych trzech częściach to było nie do pomyślenia, ale widocznie technika zaszła już tak wysoko, że na widza nie ma potrzeby już zwracać uwagi. W filmach przedwojennych dźwiękowcy byli po prostu inteligentni. W powojennych mieli przedwojenne doświadczenie. Niestety dzisiaj wszyscy są po studiach specjalistycznych. Już im nikt nie podskoczy.
Szkoda tylko, że film polski na tym cierpi.
A "Sami swoi. Początek". To taki jakiś nowy kabaret. Jakieś dziwne skecze i podskakujący aktor. Stare części były kręcone poważnie, a każda scena potrafiła widza zachwycić, ucieszyć, rozśmieszyć. W tym filmie odwrotnie. Sceny kręcone, nawet nie dowcipnie, tylko śmiesznie, potrafią tylko wzbudzić zażenowanie i złość na twórców, że zamiast podnieść poziom jakości, wzięli się za dostosowanie klasyki filmu polskiego do poziomu dzisiejszego, nowego, młodego pokolenia. A oni, jak widać, są zadowoleni.