Film zaczyna się od pokazania cukierkowego Hobbitonu.
Potem widzimy dzieci wracające ze szkoły, w butach. W butach!
Następnie seria kultowych dialogów, które w tym kontekście i tej ilości stają się kawałami z brodą.
I zupełnie nie czuć w tym filmie wojny.
Całość jest toporna i pozbawiona polotu oraz podlana ilością alkoholu, której Smarzowski by się nie powstydził.