Film prezentuje życie "burżuazji" końca XIX wieku. Czasy te w filozofii są określanie okresem dekadentyzmu i nihilizmu - czyli końca historii. Akcja dzieje się dokładnie w 1910 roku, czyli na kilka lat przed I wojną. Film prezentuje skrajny patriarchat tamtych czasów, kiedy to kobieta jest wyłącznie "przedmiotem" - narracja sięga tutaj po absolutne skrajności, zarówno w sferze władzy (i dominacji) jak i seksualności.
Co ciekawe, główna bohaterka cały czas nosi kapelusz - nie jest powiedziane to wprost, ale moim zdaniem to bezpośrednie nawiązanie do sufrażystek (1910/12 r.).
W filmie jest scena w której bohaterka na chwile zakłada strój mężczyzny i pojawia się w jego roli robiąc coś czego nie mogła zrobić jako kobieta.
Ostatnia scena, moim zdaniem najważniejsza i różnie tłumaczona, pokazuje kobietę w pozycji wyzwolonej i "niezbędnej". Zaczyna się nowy okres wychodzenia z pntrialcharnych więzów. Jest to wyraźnie początek nowej historii - szczególnie dla kobiet. Warstwa ideologiczna jak i symboliczna - fenomenalna. Polecam!!!
Ja raczej odebrałem ostatnią scenę tak, że jak wcześniej elity wykorzystywały kobiety do zaspokojenia swoich chorych żądzy, tak na koniec wykorzystały całe narody do swojej gry w wojnę. Muszę jednak przyznać że trop emancypacji też jest ciekawy.