Oj, zmieniła się pani Ciccone od czasów słynnego "W łóżku z Madonną". 14 lat to kawał czasu, w którym lubiąca skandale wokalistka przeistoczyła się w żonę, matkę i - niestety - kabalistkę. I to właśnie przez nachalne promowanie swoich własnych poglądów i przekonań dokument Akerlunda sporo traci. Już w drugiej scenie Madonna beszta jednego ze swoich tancerzy - ateistę, a parę chwil później otwarcie piętnuje republikanów i wyraża poparcie dla dokonań na tym polu Michaela Moore'a (który zresztą pojawia się na ekranie). "Sekrety..." to w gruncie rzeczy powtórka z rozrywki, ale w pewnym stopniu wynagradza to zarówno atrakcyjna forma narracyjno-wizualna (świetne zdjęcia!), jak i sceniczny zapał Madonny, która wciąż gwarantuje barwny, kiczowaty i porywający show sceniczny z ciekawymi aranżacjami (nawet "Music" było zjadliwe).