Pierwsza połowa filmu to całkiem dowcipna komedia i dość udana satyra. Potem film przestaje być komedią i staje się pastiszem kryminału w stylu Agathy Christie. Całość da się obejrzeć z niekłamaną przyjemnością, ale raczej tylko jeden raz, bo więcej - nie warto.
PS Reżyser Ślesicki był chwalony za wcześniejszy film "Tato". No ale by teraz okazywać aż taką nieskromność...