Jak w przypadku "Benny's Video" tak i tutaj nie do końca przekonała mnie forma. Treść jednak wgniotła mnie w ziemie. Zimny i pełen ukrytych emocji zapis rodziny, którą rutyna, konsumpcjonizm i pogoń za ideałem w końcu doprowadzają donikąd. W końcu w poszukiwaniu raju postanawiają... sami zobaczycie.
To jeszcze nie ten Haneke, którego uwielbiam, ale jako debiut jest to film na prawdę doskonały. Twórcy widać mają własny styl, a w prostych scenach można, jeśli pomyśleć, znaleźć jakieś ukryte symbole. Końcówka jest bardzo mocna, choć w gruncie rzeczy w pewnym momencie do przewidzenia. Wbrew wielu zapowiedziom jednak o depresję mnie nie przyprawiła. Ale co najlepsze sam wydźwięk filmu jest faktycznie dołujący. No bo co jeżeli osiągniemy wszystko, a potem okaże się że wcale nie daje nam to szczęścia? Albo mimo poszukiwań w ogóle przestaniemy w nie wierzyć.
Mocne 7 się należy.