W chwili oglądania "Siódmego kontynentu", widzimy nieco pesymistyczny obraz naszego
społeczeństwa. Ludzie nastawieni na konsumpcję, wszelkie wartości ustąpiły miejsca
pieniądzom. To wszystko dostrzega mała Eva, ale dostrzegają także jej rodzice.
Dziewczynka w ostentacyjny sposób stara się zwrócić na siebie uwagę, odciągnąć
zapatrzonych w siebie ludzi od materializmu. Jednak podobnie jak rybki w akwarium, ludzie
dążą jedynie do konsumpcji. Niewątpliwie Haneke przedstawia tutaj życie człowieka jako
ciągłą rutynę, w której nie sposób odnaleźć nic wartościowego. Jednak czy (jak w przypadku
bohaterów) pozbawienie się życia to jedyne wyjście? Zdewastowanie domu, dorobku
całego życia, a następnie odebranie go sobie. Czy faktycznie jest to wyrazem sprzeciwu
wobec otaczającej nas rzeczywistości? Czyżby samobójstwo nie było tutaj jedynie
tchórzostwem, najprostszą ucieczką od problemów? Film budzi wiele emocji, jednak warto
go obejrzeć choćby dla samego zastanowienia się nad tym, jak wygląda, a jak
powinno(bądź mogłoby) wyglądać nasze życie.