Dawno nie wiedziałem tak syntetycznego obrazu telewizji kierującej się wynikami oglądalności. Bardzo blisko realiów, a jednak chwilami brzmi jak najlepszy film science-fiction. Sceny rozstania między Williamem Holdenem a Faye Dunaway godna Bergmana, zwłaszcza końcowy monolog Holdena.
Robert Duvall w doskonałej formie. No i sam Peter Finch w roli Howarda Bayle'a. To trzeba obejrzeć. Zwłaszcza że początek nie zapowiada takich fajerwerków.