ten film jest straszny. historyjka jest naciągnięta do granic możliwosci. n. lea to marny aktor, caly jego aktorski warsztat to potrząsanie glową i dwa głupie półuśmieszki. o ile w "z archiwum x" to moglo przejść, to w filmie pełnometrażowym już denerwuje. oczywiscie o ile to arcydzieło trwające na polsacie 105 minut można tak nazwac. realizacja tez szwankuje... kwiatki typu: panowie biją się na plaży, a ich niedoszła ofiara dopiero po dłuższej chwili w spędzonej w samotności podbiega by ich rozdzielić (ciekawe co w tym czasie robiła? czytała ściagę z scenariusza?)... w sumie polecam tylko zagorzałym fankom urody agenta kryceka, do których i ja się zaliczam...:)