Ostatnim bondem, jaki oglądałem był Goldeneye, świetny pod każdym względem, muzyka, gra, fabula, bond przystojny z ciętym dowcipem tak jak w książkach Fleminga mimo ze to już nie jego dzieło, a to co wczoraj obejrzałem z Craigiem który wg mnie w ogóle nie pasuje do tej roli, nadęty, pochmurny, człowiek demolka, to porostu jakiś film z fabula jak z kreskówki pełną nieścisłości, kompletne nieporozumienie. Jedyne co z bondem może łączyć ten film to chyba tylko Aston piątka..
Craig zamiata Brosnana pod dywan. pod każdym względem, także sex appealu. Brosnan w ogóle nie przypominal Bonda Fleminga, wcale a wcale. Craig owszem. Widziałeś to, co chcialeś zobaczyć. Craig pochmurny? Owszem, czasem tak ale akurat w Skyfall było sporo humoru i sporo "bonda w bondzie". Brosnan mial wiecznie taką samą minę lub głupawy uśmieszek samozadowolenia, nie umiał walczyć, był komiksowy a nie flemingowy. A jedyny film z nim, który ostatecznie da się obejrzeć to wlaśnie Goldeneye. Reszta słabizna. Skyfall znacznie lepszy. Moim zdaniem świetny a nieścislosci w fabule mam gdzieś, bo to Bond i ma prawo taki być.
no nie nie, właśnie tak nie jest, wręcz odwrotnie:) zresztą mój ulubiony to Moore a jedyny fajny Craig to ten z South Park.
A może Moore przypomina Bonda Fleminga? Nic a nic. Ja go lubię ale jest zbyt śmieszny, taki mocno komiczny. Craig jest moim "numero UNO". Zdecydowanie. Uwielbiam go jako Bonda i nie tylko.
kto co lubi, nie jestem aż takim fanem żeby się sprzeczać, przeczytałem może ze cztery książki tylko..
Brosnan nie był komiczny, ogladalam wszystkie Bondy.Po prostu tam były takie niedwuznaczne teksty ale Brosnan był fajnym bondem a najgorszym Moore
Ja nie napisałam, że Brosnan był komiczny, lecz KOMIKSOWY a to różnica. Miałam na myśli, że był narysowany schematycznie, grubą kreską, taki wiecznie zadowolony z siebie gość, gładki, śliczny i totalnie bezbarwny. Nijaki. Za to Daniel Craig zagrał Bonda inaczej, jego Bond jest wielowymiarowy, z osobowością, charakterem a przez to bardziej interesujący. i wszechstronny. To miałam na myśli.
A Moore - mój ojciec go bardzo lubi ale ja niezbyt, ten właśnie był "komiczny" do przesady.
właśnie Brosnan nie byłwiecznie z siebie zadowolon, miał takie poczucie humoru.Ale miał też gorsze momenty np w smierć nadejdzie jutro czy goldeneye.Brosnan jest świetnym aktorem i do jego bonda się nie przyczepiam, filmy owszem były przerysowane ,za dużo tam było sztucznych gadżetów.
Brosnan byl specyficznym Bondem , pewnym siebie z planem B itp
WIedzial co robi i to go krecilo a to ze bylo tez tam duzo zabawek to wszystko to bylo fajna otoczka.
Craig srednio mi sie podoba bo wydaje mi sie ze jest robiony na zwyklego platnego morderce tylko szuka i zabija
Brosnan był Bondem Komiksowym bo takie było żałożenie twórców seri .Podobnie zresztą Moore .Craig to już bardziej Bond na serio ,facet z krwi i kości .