Niestety ale na Bonda to on sie nie nadaje. Porownujac mimike, humor, ciety dowcip, swobodny sposob bycia najlepszego Bonda czyli Connerego albo niewiele gorszego Moorea to Craig im do piet nie dorasta. Jak mozna grac Bonda tak sztywno, z mimika i ruchami Robocopa, bez usmiechu, ciety dowcip wystepuje jak na lekarstwo. Craig nie nadaje sie na Bonda, jego gra to nieporozumienie. O wiele bardziej wole stare Bondy.
Twój post to nieporozumienie. A Craig jest wspaniałym Bondem. I ma poczucie humoru ale cóż, widocznie nie każdy potrafi to dostrzec. Cytowałam już tutaj przykłady kilkakrotnie, więc nie chcę się powtarzać ale jeśli masz życzenie, to chętnie. I nie ma kamiennej twarzy, wystarczy porównać to jak grał w konfrontacji z wrogiem, kobietami ( Vesper) czy np. w scenie tortur w CR (rewelacja aktorsko), w której taki np. Brosnan dałby ciała, bo za cienki. Jest najlepszym Bondem, nawet chyba Connery, którego lubię, mu nie dorównuje.
Nieporozumieniem jest wypowiedz, ktora nie uznaje innych pogladow, tak jak Twoja. Ja uwazam Craiga za kiepskiego Bonda z fatalna mimika, sztywnoscia, kiepskim humorem, kiedy zdarzy mu sie powiedziec cos smiesznego co wystepuje raz na pol godziny jego usmiech polega na uniesieniu jednego kacika ust - mimika godna oskara. Czasem mam wrazenie ze Bond w jego wykonaniu to jakis cyborg i bardziej nadaje sie na postac terminatora a nie Bonda, ktory byl luzny, zabawny, posiadajacy lekosc w rozmowie, no i usmiechniety z jakas mimika a nie jej brakiem. W niektorych scenach Craig dobrze gra ale wiekszosc filmu ma twarz z kamienia i wyglada jak jakis samotny, zamkniety w sobie, mroczny wojownik-msciciel bez uczuc, brak mu naturalnosci. Tak wlasnie go odbieram i uwazam ze Conneremu w zadnym wypadku nie dorownuje.