PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=451244}
7,4 293 tys. ocen
7,4 10 1 293093
7,5 66 krytyków
Skyfall
powrót do forum filmu Skyfall

Ten film prowokuje do zadawania wielu ważnych pytań, jak: Czy Bond naprawdę ma na imię Kevin?
Czy M nie chciała odejść na emeryturę dlatego, że wiedziała, co spotyka postacie, które mają dwa
dni do emerytury? Jaki jest sens zakładania mostka protetycznego bez usunięcia prawdziwych
zębów? Co naprawdę miał Silva w fałszywym zębie, skoro cyjanowodor nie jest żrący? Czy
wpakowanie się pod prysznic kobiecie, o której wie się, że została sprzedana jako dziecko na
prostytutkę jest dowodem bycia skrajnym ch*jem, czy skrajnym bezmozgiem? Ile tapety trzeba
było użyć, aby tak zeszpecić Javiera Bardema? Czemu w zapadłym barze w zapadłej dziurze na
krańcu świata puszcza się CNN, zamiast lokalnego kanału muzycznego? Oraz czy Bond uparł się
wywieźć M na zadupie, gdzie nikt nie mógłby im pomóc i nie załatwiając przy tym nawet
dostatecznej ilosci broni dlatego, że był idiotą, czy z jakiegoś innego powodu?

ocenił(a) film na 9
theQ

I dlaczego przeżył upadek z 50m do wody na główkę bez większego szwanku (impet powinien mu połamać kości, z karkiem włącznie), dlaczego Patrice nie odwrócił się po wejściu do windy, jak robi każdy człowiek, skąd wytrzasnął Astona Martina DB9 w wersji szpiegowskiej z "Goldeneye" (zastrzeżony tajny sprzęt wywiadu!) etc. etc.

Na to wszystko jest jedna odpowiedź.

TO JEST BOND. Po prostu. W/w nieścisłości miałyby znaczenie w Toższamości Bourne'a czy innego Ronina, tutaj odnotowuje się je mimochodem i wyrzuca z pamięci, bo co innego jest ważne.

Roger Moore skakał po grzbietach krokodyli i przebrał się za klauna, George Lazenby paradował w szkockiej spódniczce, Sean Connery nurkował w trumnie na dno morza etc. etc. Mimo to, stare Bondy są kultowe.

ocenił(a) film na 5
Vesslan

A czy uznasz stare Bondy za filmy ambitne? Niezbyt. I to był ich urok, naciągane fabuły, Bond wychodzący z każdej opresji przy pomocy gadżetów i głupoty przeciwników - ok, ale taka była konwencja, tamte filmy nie miały ambicji być czymś więcej, a Skyfall aspiruje do bycia filmem poważniejszym, z upadkiem głównego bohatera i powrotem do dawnej formy, motyw kruchości życia agentów i tego jak przedmiotowo są traktowani i pozostawiani sami sobie, gdy misja tego wymaga. Z jednej strony próba nadania filmowi jakiejś powagi i głębi, zrobienia z Bonda postaci wielowymiarowej, lekka psychoanaliza, nawiązanie do jego przeszłości, a z drugiej strony masa niedorzecznych scen wręcz rażących brakiem logiki i realizmu. Dlatego efekt jest nieciekawy. Albo zostajesz przy dawnej konwencji albo zmieniasz ją całkowicie, a nie zostawiasz to, co odbierze jej powagę w sytuacji, gdy chcesz film uczynić poważniejszym.

ocenił(a) film na 10
jkane

Albo robisz tak jak zrobili z Batmanem - dajesz poważniejszy nastrój i wprowadzasz nieco głębi do bohatera, ale sceny akcji robisz równie (no, prawie) odjechane jak dawniej ;)

ocenił(a) film na 5
Sqrchybyk

Odjechane jak najbardziej, ale dla mnie nieścisłości w scenariuszu psują poważniejszy nastrój. Mnie to nie przekonuje, chociaż film ma dobre momenty ;)

Vesslan

Myślę, że to zależy od tego, co człowiek kupuje - mi np. za bardzo nie przeszkadzają takie rzeczy jak pojedynki na dachu pociągu, skakanie po krokodylach itp., bo wiadomo, że takie sceny są głównie po to, aby było widowiskowo. Z drugiej strony nie lubię, jak twórcy filmu traktują widza jak kretyna, któremu można wcisnąć nawet największy kit a i tak się nie skapnie (na wszystkich bogów, chyba każdy, kto przeczytał chociaż jeden kryminał wie, jak działa cyjanek) albo gdy bohaterowie zachowują się jak idioci, a film próbuje nam wmówić, że wcale nie. Ja tam pod koniec filmu zastanawiałem się, czemu w ogóle trzymają tego Bonda w MI6 - niesubordynowany jak cholera, niesprawny, tępy jak dzida, przez jego jakże genialny plan zginęła M, a Silvę zaciukał tylko fuksem, bo ten w złym momencie się odwrócił... normalnie ideał agenta...

ocenił(a) film na 5
theQ

No właśnie, widowiskowość jak najbardziej, tu można przymknąć oczy na realizm i logikę, ale błędy scenariusza bolą, już zwłaszcza końcówka, o której wspomniałeś, gdy film w dużej mierze opiera się na wytykaniu błędów M, Moneypenny zostaje zawieszona za nie jej błąd, a Bond idzie na bezsensowną samowolkę, która kończy się śmiercią najważniejszej osoby w MI6 i w nagrodę zostaje przywrócony do służby. Cool

ocenił(a) film na 7
theQ

xD

ocenił(a) film na 6
theQ

Ja podejrzewam, że jaki widz taki i film. Kiedyś widz był nieco bardziej rozgarnięty i nie rezydował w takie większości na północy kontynentu amerykańskiego, to i filmy były prostsze ale bardziej dopracowane merytorycznie a teraz . . .
Adresatem takich filmów, jak i większości innych produkcji nie tylko USA jest widz amerykański, a ten jak wiadomo potrafi tylko zamówić pizze, hambuksy z makkwacza albo wsadzić kartridż do PSa i odpalić gierkę!