W końcu , w końcu znalazłam ponad 2h , żeby odpalić Bonda. Całością filmu jestem zachwycona , ale końcówka... Z przykrością muszę stwierdzić, że zawsze w głębi ducha wierzyłam, że M. jest nieśmiertelna, a tu taki zonk... :(
Nie wyobrażam sobie kolejnych części bez niej. Mało tego, bez niej i z nowym Bondem to nie będzie już 007... :/