Podczas oglądania filmu zastanawiałam się, czy taki film, z tym samym klimatem udałoby się zrealizować w Polsce i...niestety, no chyba, że Konwicki dawno, dawno temu, i ze znaczną zmianą realiów; ale obawiam się, że współcześni mieliby problem ze zrobieniem refleksyjnego, milczącego filmu...
Poza tym, podczas filmu, nie mogłam oderwać wzroku od "gry" bohaterów.
E, nie, ja bym tu nie widziała Konwickiego, on ma za mało subtelności i poetyczności, jaką miał film "Smak wiśni". ;)
a ja sie zgadzam. Konwicki udowodnil "Ostanim dniem lata" ze potrafi robic poetyckie,milczace kino. Tylko ze ten klimat w "Smaku wisni" jest dodatkowo podkreslony przez egzotyke same Iranu.
O, to przepraszam, ja bardziej myślałam o Kowickim w kontekście literatury, natomiast stwierdzenie 'mało poetyczności' w kontekście np. "Czytadła", czy innych powieści.
W takim razie - w porządku. ;)
Chyba troszkę niedoceniacie rodzimej kinematografii. "Smak..." to bardzo dobry film, ale gdzie mu np do poetyckiego, polskiego "Żywotu Mateusza" Leszczyńskiego czy nawet "Siekierzady" tegoż? Tzn nie chodzi już o porywnania, bo "Smak..." też jest dobrym filmem, ale nie zgadzam się, że Polacy nie potrafią. "Ostatni dzień lata" to też dobry przykład. "Złoto" Hasa (choć może poza zakończeniem). W ogóle "Smaku..." nie nazywałbym kinem jakimś bardzo poetyckim, raczej nie opierał się na metaforyce czy symbolach, sam fakt długich ujęć i powolnej narracji nei czyni jeszcze filmu poetyckim (tzn to w sumie moja opinia, bo przecież nie ma w tym przypadku czegoś takiego jak 'definicja' ;) )
Jeśli lubicie kino "poetyckie", stonowane i nie znacie to serdecznie polecam Theo Angelopoulosa, który jest wg mnie totalnym arcymistrzem, ale jest też niestety zajebiście zapomniany :)
Słabo znam "wspólczesnych", młodych polskich reżyserów, ale warto pamiętać, że Kiarostami też już ma swoje lata przecież...
Pzdr.