Melduję iż wykonałem obywatelski obowiązek i obejrzałem Smoleńsk... do końca.
Wczoraj już nie pisałem "recenzji" bo musiałem się z nią przespać ;)

Moja obiektywna ocena, przynajmniej tak mi się wydaje... czyli dość bezstronnego kinomaniaka wynosi... 3,5 / 10

1 pkt - za brak na początku lub na końcu filmu regułki "Film oparty na prawdziwych wydarzeniach" czy czegoś w tym stylu
1 pkt - za genialnie dobranego aktora do roli Lecha Kaczyńskiego. Poza jednym szczegółem, wygląd, mimika, zachowanie, dopasowane świetnie
0,5 pkt - za genialnie dobranego aktora do roli Antoniego Maciarewicza. Świetne odwzorowanie wyglądu, gestów zachowania, ale wróć... szkoda tylko że ta postać to nie był Maciarewicz, tylko ktoś z zupełnie drugiego końca barykady :/ (dlatego tylko pół punkta)

oraz 1 pkt bonusowy, za fakt że jako posiadacz karty Cinema City Unlimited, nie musiałem płacić za bilet na to ... widowisko

Natomiast odjąłem punkty za:

-0,01 pkt - za wystylizowanie Lecha Kaczyńskiego na Travoltę podczas przemówienia w Tbilisi (taki symboliczny minus, bo scena była zabawna :D)
-0,49 pkt - za zmarnowanie potencjału roli gościa wyglądającego i zachowującego się jak Antoni, wrzucając go w rolę jakiegoś bonza z TVMu (w nazwie stacji nie ma żadnego błędu :P)
-1 pkt - za mizerne efekty specjalne
-1 pkt - za główną bohaterkę, która przez cały film głupio się szczerzyła, bardziej irytując niż budując więź z widzem
-1 pkt - za wybuch na pokładzie
-1 pkt - za brak nazwiska Jarosława w napisach końcowych, no chyba że występował pod pseudonimem Antoni Krauze
-1 pkt - za plan mówiący o tym że obowiązkowo wszyscy uczniowie będą musieli obejrzeć ten film w ramach lekcji
-1 pkt - za brak na początku ani na końcu filmu regułki: "Przedstawione w filmie fakty oraz osoby są wymyślone i podobieństwo z jakimikolwiek faktami lub osobami, może być wyłącznie przypadkowe"

Reasumując, film zrobiony słabo, mało spójny przecietnie zagrany i na siłę dopasowany do usilnie lobbowanej tezy, ponieważ ciężko przyznać, że zostały pogwałcone w zupełności zasady prawa powietrznego, przez świtę prezydenta (szkoda że w kabinie pilotów nie zamontowano drzwi obrotowych - na pewno byłyby wygodniejsze przy takiej ilości ludzi którzy tam się ładowali podczas lotu), ciężko również przyznać że samolot był już z poprzedniej epoki, przez co przy zderzeniu z bardzo nierówną i zalesioną powierzchnią rozpadł się na kawałki, no i faktu że Rosja w dziedzinie infrastruktury lotniskowej w wojsku (nie mam na myśli samolotów) zatrzymała się w latach 50-tych, co w połączeniu z niedbalstwem dodatkowo przyczyniło się do katastrofy, a Rosji nie w smak przyznawać się przed całym światem do tego jaki mają burdel, dlatego też przejęli pałeczkę w temacie śledztwa, aby zatuszować swoje braki, bo sorry, ale nie uwierzę że Putin miałby ryzykować swoją karierę polityczną dla zabicia II ligowego polityka, który chcąc nie chcąc i tak był figuratnem.

Niemniej jednak, mimo dość niepochlebnej recenzji polecam obejrzenie filmu, choćby po to aby zobaczyć jak się jest daleko, od ideologii promowanej przez obecną władzę.