PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=650957}
2,3 51 tys. ocen
2,3 10 1 51047
1,3 34 krytyków
Smoleńsk
powrót do forum filmu Smoleńsk

Mam taki zwyczaj, że nie oceniam filmów, zanim ich nie obejrzę. Jestem osobą całkowicie apolityczną, więc zarazem jestem też obiektywny. Ale ten film to po prostu... Nie wiem co i jak napisać, bo to tragedia w najczystszej postaci. Ilością absurdów przebija wszystkie filmy SI-FI klasy nawet nie B, a G i H razem wzięte. Tak, czy owak, polecam obejrzeć każdemu, aby wyrobić sobie zdanie o tej produkcji.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Christopher Miller były szef Pentagonu: " Nie mam żadnych wątpliwości, że Ś.P Prezydent wraz z żoną i delegacją zostali zamordowani 10.04.10." Weźmy pod uwagę, że samolot rozleciał się na 20 tysięcy części na przestrzeni 1200 metrów i że sekcje zwłok zostały sfałszowane, a ciała w grobach zostały sprofanowane i wymieszane w różnych trumnach.

Singer86

Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby powyższy oszołom przeczytał ze zrozumieniem poniższy tekst, to sam by zaczął przepraszać, że cokolwiek napisał:



Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.








i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Pokazujesz że jesteś totalną kanalią reprezentującą interesy Putina

ocenił(a) film na 10
Singer86

Christopher Miller były szef Pentagonu: " Nie mam żadnych wątpliwości, że Ś.P Prezydent wraz z żoną i delegacją zostali zamordowani 10.04.10." Weźmy pod uwagę, że samolot rozleciał się na 20 tysięcy części na przestrzeni 1200 metrów i że sekcje zwłok zostały sfałszowane, a ciała w grobach zostały sprofanowane i wymieszane w różnych trumnach.

Marek Słonin inżynier lotnictwa, rosyjski historyk wojny:
"Można się spierać do woli – kto co myślał, kto czego chciał, kto na kogo moralnie naciskał. Można w nieskończoność rekonstruować trajektorię ostatnich sekund lotu. W całym tym chaosie, mgle informacyjnej jest tylko jeden oczywisty, niepodważalny fakt. Niestety, jest on bardzo smutny: 80-tonowy samolot długości 48 m zamienił się w 10 tys. kawałków (w rzeczywistości jest ich więcej, 10 tys. to tylko to, co zostało znalezione). Ani mgła, ani „pijany generał w kokpicie”, ani błędy załogi – czymkolwiek one były (jeżeli w ogóle były!), nie mogły być przyczyną rozpadnięcia się 80-tonowej konstrukcji. W przyrodzie nie ma takiej mgły. Destrukcja jest powodowana przez jakąś siłę. Siła, jak się uczy nas w szkole, to wynik wzajemnego oddziaływania ciał. Zniszczenie lub odkształcenie elementów konstrukcyjnych wymaga wydatkowania znacznej energii, energia ta nie może spaść z księżyca. Co zaskakujące, te elementarnie proste myśli dostępne uczniowi szkoły średniej są odbierane przez opinię publiczną jako sensacyjne ujawnienie.

(…) Znalezienie ciał (lub ich fragmentów) bez ubrań nie pozostawia wątpliwości, że w kabinie samolotu doszło do eksplozji. Podobnie przemieszczanie się ciała jednej z ofiar (i to z ogromną prędkością) w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu samolotu czyni wersję „przeciążenia hamowania” absolutnie niemożliwą – przy ostrym hamowaniu autobusu WSZYSCY pasażerowie i WSZYSTKIE rzeczy we wnętrzu lecą do przodu, nikt nigdy nie leci zaś do tyłu, przeciwnie do kierunku ruchu. Ale skoro już jesteśmy przy tej, najbardziej mrocznej stronie katastrofy, nie mogę nie przywołać porażającej wypowiedzi Jerzego Millera, który w 2012 r., po tym jak anonimowi rosyjscy blogerzy zamieścili w internecie kilka zdjęć nagich szczątków ofiar (a zdjęcia te zostały natychmiast usunięte i wyczyszczone bez śladu), powiedział dosłownie: „Komisja nigdy nie zabiegała o zdjęcia, które by pokazywały ciała osób, które zginęły, gdyż sądziliśmy, że dla komisji nie byłyby przydatne. Nigdy tych zdjęć nie oglądałem inie zamierzam ich oglądać, tym bardziej nie będę ich komentował”. Po raz kolejny mówi o tym szef komisji śledczej! Były minister spraw wewnętrznych! Przykro mi, ale nie rozumiem, jak po takich wypowiedziach cała Polska się nie oburzyła .

(…) Osławiona „brzoza Bodina” nie ma nic wspólnego z katastrofą. Z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest najprostszy: kiedy brzoza o średnicy pnia 30–40 cm (dokładnie taka wartość jest podana w raporcie) zderza się ze skrzydłem ogromnego samolotu (maksymalna masa startowa 100 ton, rozpiętość skrzydeł 37 m, wysokość przekroju profilu skrzydła w miejscu rzekomego „zderzenia” ok. 35 cm, długość rzekomej „linii cięcia skrzydła” ok. 3,7 m), brzoza się łamie. Kropka. Jeśli komuś trzeba to udowadniać, to nie ma sensu tego udowadniać. Ten „ktoś” nigdy się nie zgodzi, bez względu na to, jakie argumenty mu zaproponujesz… Druga odpowiedź jest nieco trudniejsza, bo aby ją znaleźć, potrzebne są: ołówek, papier, kalkulator i rysunek Tu-154 z wymiarami. Jak widać, gdyby skrzydło Tu-154 znajdowało się na wysokości 5,5 m nad ziemią, samolot ten nigdy nie byłby wstanie obrócić się w powietrzu wokół własnej osi.

Dr Eugen Poteat były oficer CIA :
Uważam, że Rosja mogła stać za katastrofą, w której zginął polski prezydent, najwyżsi oficerowie, wysocy urzędnicy państwowi i inni ludzie, chcący upamiętnić rocznicę wymordowania przez Rosjan tysięcy niewinnych Polaków" .Jak dodawał, w Smoleńsku Rosjanie mogli pozbyć się nie tylko znienawidzonego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale także całej generalicji wojska polskiego. Zdaniem naukowca, była to więc idealna okazja do przeprowadzenia ataku. Podejrzany w tej sprawie miał zatem – jeszcze raz powtórzę – motyw i środki do dokonania tej strasznej zbrodni.Jak dodawał, istotny w tej sprawie jest też fakt, że Rosjanie badali katastrofę, mając za nic normy międzynarodowe i przetrzymując kluczowe dowody.

Przypomnę, że Sąd wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu kontrolerów lotu w Smoleńsku oraz list gończy i Sąd skazał za nieprawidłowości przy organizacji wizyt Prezydenta w Smoleńsku szefa kancelarii premiera Tuska Tomasza Arabskiego oraz wiceszefa BOR nominowanego przez PO. Te werdykty Sądów już powinny usunąć z życia publicznego Tuska.

Singer86

Singer86 jest kontem załozonym w celu progowwania kłmliwej propagandy


Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.

Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

Singer86

Znowu usilnie powwyższy oszołom zaprzecza faktom świadczącym o czymś przeciwnym






Gdyby przeczytał ze zrozumieniem poniższy tekst, to sam by zaczął przepraszać, że cokolwiek napisał:




Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.








i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Szef Roskosmosu, były wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin zamieścił skandaliczny wpis wymierzony w Jarosława Kaczyńskiego. „Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy” – napisał polityk. Jego wpis został już usunięty, jednak na Twitterze ożna nadal znaleźć zrzuty ekranu dokumentujące twitt.

I co na to powiesz Orlagura Ty putinowska dziwko głupia ??

Singer86

Nie mam żadnych wątpliwości, że powyższy troll zamiast ze zrozumieniem przeczytac poniższy tekst, to pisze jakieś kocopały nie związane z przyczyną katastrofy:




Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.






i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Singer86

Powyzszy troll umie tylko obrazac zamiast ze zrozumieniem przeczytac poniższy tekst:




Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.






i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Osławiona „brzoza Bodina” nie ma nic wspólnego z katastrofą. Z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest najprostszy: kiedy brzoza o średnicy pnia 30–40 cm (dokładnie taka wartość jest podana w raporcie) zderza się ze skrzydłem ogromnego samolotu (maksymalna masa startowa 100 ton, rozpiętość skrzydeł 37 m, wysokość przekroju profilu skrzydła w miejscu rzekomego „zderzenia” ok. 35 cm, długość rzekomej „linii cięcia skrzydła” ok. 3,7 m), brzoza się łamie. Kropka. Jeśli komuś trzeba to udowadniać, to nie ma sensu tego udowadniać. Ten „ktoś” nigdy się nie zgodzi, bez względu na to, jakie argumenty mu zaproponujesz… Druga odpowiedź jest nieco trudniejsza, bo aby ją znaleźć, potrzebne są: ołówek, papier, kalkulator i rysunek Tu-154 z wymiarami. Jak widać, gdyby skrzydło Tu-154 znajdowało się na wysokości 5,5 m nad ziemią, samolot ten nigdy nie byłby wstanie obrócić się w powietrzu wokół własnej osi.

Dr Eugen Poteat były oficer CIA :
Uważam, że Rosja mogła stać za katastrofą, w której zginął polski prezydent, najwyżsi oficerowie, wysocy urzędnicy państwowi i inni ludzie, chcący upamiętnić rocznicę wymordowania przez Rosjan tysięcy niewinnych Polaków" .Jak dodawał, w Smoleńsku Rosjanie mogli pozbyć się nie tylko znienawidzonego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale także całej generalicji wojska polskiego. Zdaniem naukowca, była to więc idealna okazja do przeprowadzenia ataku. Podejrzany w tej sprawie miał zatem – jeszcze raz powtórzę – motyw i środki do dokonania tej strasznej zbrodni.Jak dodawał, istotny w tej sprawie jest też fakt, że Rosjanie badali katastrofę, mając za nic normy międzynarodowe i przetrzymując kluczowe dowody.

Przypomnę, że Sąd wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu kontrolerów lotu w Smoleńsku oraz list gończy i Sąd skazał za nieprawidłowości przy organizacji wizyt Prezydenta w Smoleńsku szefa kancelarii premiera Tuska Tomasza Arabskiego oraz wiceszefa BOR nominowanego przez PO. Te werdykty Sądów już powinny usunąć z życia publicznego Tuska.

Singer86

Znowu usilnie powwyższy oszołom zaprzecza faktom






Gdyby przeczytał ze zrozumieniem poniższy tekst, to sam by zaczął przepraszać, że cokolwiek napisał:




Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.






i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

Singer86

singer86 propaguje kłamliwe tezy o zamachu

Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.

Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.



Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Oszołom to twój stary Orlagura kanalio Putinowska a teraz fakty : Ślady na miejscu katastrofy dowodzące takiego przebiegu zdarzeń to:

– 60 tys. elementów samolotu na miejscu tragedii, choć według oficjalnej wersji spadł on z zaledwie 5 m na błotniste podłoże. Dla porównania: wysadzony w powietrzu nad Lockerbie w 1988 roku boeing, po upadku z ponad 9 tys. metrów, rozpadł się na około 10 tys. części;

– brak krateru, który powinien powstać po uderzeniu w miękki grunt ponad 70-tonowego samolotu, przesuwającego się po ziemi przez około 150 m. Na całym obszarze wrakowiska nie ma też innych śladów silnego uderzenia kadłuba w ziemię;

– liczne odłamki osmolone i opalone rozsiane około 100 m przed miejscem upadku samolotu. Jak wynika z raportu polskich archeologów z 2010 roku, jeszcze przed głównym polem szczątków odnalezione zostały liczne odłamki samolotu o wielkości od kilku do kilkunastu centymetrów kwadratowych, które nosiły ślady oddziaływania termicznego oraz mechanicznego. Część z nich miała swoiste mikrokratery na swojej powierzchni – to cecha charakterystyczna dla zniszczeń spowodowanych przez detonację;

– całkowite zdarcie z wewnętrznej części kadłuba wykładziny wraz z izolacją;

– kompletne rozczłonkowanie kilkunastu ofiar siedzących w salonce nad centrum eksplozji i rozrzucenie ich ciał na całym obszarze wrakowiska;

– liczne i rozległe rany oparzeniowe zwłok ofiar odnalezionych poza sferą ognia naziemnego. Niezależnie od obrażeń mechanicznych ciał u około 25 proc. ofiar stwierdzono rozległe rany oparzeniowe (do 40 proc. powierzchni ciała). Część z tych ciał znajdowało się w odległości nawet ponad 55 m od źródła ognia naziemnego;

– co najmniej 35 ciał zostało całkowicie lub częściowo odartych z odzieży. Były to przede wszystkim ciała osób siedzących w przedniej części samolotu, poczynając od trzeciej salonki. Jak pokazują badania, ubrania mogą być zerwane z pasażera, jeśli zostanie on narażony na prędkość powietrza przekraczającą 460 km/h. Tymczasem prędkość samolotu Tu-154M przed upadkiem na ziemię wynosiła około 265 km/h.

Singer86

Temat założony dla propagowania kłamstw.

Nie ulega wątpliwości, że Singer86 uprawia tutaj typową PiS-owską propagandę, która polega na tym, że kłamstwo powtarzane sto razy staje się prawdą. Kłamstwo jako prawdę wbija się młotem pneumatycznym metodą Goebelsowską.



Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.


Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
tomash148

Szef Roskosmosu, były wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin zamieścił skandaliczny wpis wymierzony w Jarosława Kaczyńskiego. „Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy” – napisał polityk. Jego wpis został już usunięty, jednak na Twitterze ożna nadal znaleźć zrzuty ekranu dokumentujące twitt.

I co na to powiesz ploicie paralotni, który się uderzył w głowe ??

ocenił(a) film na 10
Singer86

Naprawdę jesteś aż taki tępy żeby dalej wierzyć w pancerną brzozę ??

ocenił(a) film na 10
Singer86

Znalezienie ciał (lub ich fragmentów) bez ubrań nie pozostawia wątpliwości, że w kabinie samolotu doszło do eksplozji. Podobnie przemieszczanie się ciała jednej z ofiar (i to z ogromną prędkością) w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu samolotu czyni wersję „przeciążenia hamowania” absolutnie niemożliwą – przy ostrym hamowaniu autobusu WSZYSCY pasażerowie i WSZYSTKIE rzeczy we wnętrzu lecą do przodu, nikt nigdy nie leci zaś do tyłu, przeciwnie do kierunku ruchu. Ale skoro już jesteśmy przy tej, najbardziej mrocznej stronie katastrofy, nie mogę nie przywołać porażającej wypowiedzi Jerzego Millera, który w 2012 r., po tym jak anonimowi rosyjscy blogerzy zamieścili w internecie kilka zdjęć nagich szczątków ofiar (a zdjęcia te zostały natychmiast usunięte i wyczyszczone bez śladu), powiedział dosłownie: „Komisja nigdy nie zabiegała o zdjęcia, które by pokazywały ciała osób, które zginęły, gdyż sądziliśmy, że dla komisji nie byłyby przydatne. Nigdy tych zdjęć nie oglądałem inie zamierzam ich oglądać, tym bardziej nie będę ich komentował”. Po raz kolejny mówi o tym szef komisji śledczej! Były minister spraw wewnętrznych! Przykro mi, ale nie rozumiem, jak po takich wypowiedziach cała Polska się nie oburzyła .

Singer86

Singer86 jest kontem załozonym w celu progowwania kłmliwej propagandy


Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.

Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

Singer86

Singer86 jest kontem załozonym w celu progowwania kłmliwej propagandy


Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.

Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
tomash148

Tomash 148 wytłumacz jak brzoa o grubości 40 cm powaliła 100 tonowy samolot. Nie bój się chcę poznać Twoje kompetencje z zakresu fizyki a Ty piszesz coś o gwałtach. Za dużo parad z Trzskowskim pod pachę w Wawie pod tęczowym sztandarem ??

ocenił(a) film na 10
Singer86

Może warto, w 14 rocznicę tragedii, która przewartościowała życie milionów z nas, zastanowić się również nad nie mniej ważnym aspektem katastrofy smoleńskiej, czyli zgonami osób związanych z tą sprawą, które albo popełniły samobójstwo, albo zginęły w wypadkach samochodowych, albo zmarły w dziwnych okolicznościach...

Śmierć operatora Faktów TVN Krzysztofa Knyża, który rejestrował na żywo miejsce tragedii smoleńskiej.

Śmierć Mieczysława Cieślara, który miał być następcą Adama Pilcha i podobno otrzymał telefon ze Smoleńska po katastrofie.

Śmierć prof. Marka Dulinicza, który miał kierować zespołem polskich archeologów i sprawdzić teren katastrofy smoleńskiej niedługo po niej.

Śmierć Remigiusza Musia, który był jednym z głównych świadków tragedii smoleńskiej

a takie śmieci putinowskie jak orlagura sieją propagandę życzę mu jak najgorzej bo jest zdrajcą

Singer86

Singer86 jest kontem załozonym w celu progowwania kłmliwej propagandy


Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.

Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Znalezienie ciał (lub ich fragmentów) bez ubrań nie pozostawia wątpliwości, że w kabinie samolotu doszło do eksplozji. Podobnie przemieszczanie się ciała jednej z ofiar (i to z ogromną prędkością) w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu samolotu czyni wersję „przeciążenia hamowania” absolutnie niemożliwą – przy ostrym hamowaniu autobusu WSZYSCY pasażerowie i WSZYSTKIE rzeczy we wnętrzu lecą do przodu, nikt nigdy nie leci zaś do tyłu, przeciwnie do kierunku ruchu. Ale skoro już jesteśmy przy tej, najbardziej mrocznej stronie katastrofy, nie mogę nie przywołać porażającej wypowiedzi Jerzego Millera, który w 2012 r., po tym jak anonimowi rosyjscy blogerzy zamieścili w internecie kilka zdjęć nagich szczątków ofiar (a zdjęcia te zostały natychmiast usunięte i wyczyszczone bez śladu), powiedział dosłownie: „Komisja nigdy nie zabiegała o zdjęcia, które by pokazywały ciała osób, które zginęły, gdyż sądziliśmy, że dla komisji nie byłyby przydatne. Nigdy tych zdjęć nie oglądałem inie zamierzam ich oglądać, tym bardziej nie będę ich komentował”. Po raz kolejny mówi o tym szef komisji śledczej! Były minister spraw wewnętrznych! Przykro mi, ale nie rozumiem, jak po takich wypowiedziach cała Polska się nie oburzyła

Singer86

Temat założony dla propagowania kłamstw.

Nie ulega wątpliwości, że Singer86 uprawia tutaj typową PiS-owską propagandę, która polega na tym, że kłamstwo powtarzane sto razy staje się prawdą. Kłamstwo jako prawdę wbija się młotem pneumatycznym metodą Goebelsowską.



Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.


Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Christopher Miller były szef Pentagonu: " Nie mam żadnych wątpliwości, że Ś.P Prezydent wraz z żoną i delegacją zostali zamordowani 10.04.10." Weźmy pod uwagę, że samolot rozleciał się na 20 tysięcy części na przestrzeni 1200 metrów i że sekcje zwłok zostały sfałszowane, a ciała w grobach zostały sprofanowane i wymieszane w różnych trumnach.

Marek Słonin inżynier lotnictwa, rosyjski historyk wojny:
"Można się spierać do woli – kto co myślał, kto czego chciał, kto na kogo moralnie naciskał. Można w nieskończoność rekonstruować trajektorię ostatnich sekund lotu. W całym tym chaosie, mgle informacyjnej jest tylko jeden oczywisty, niepodważalny fakt. Niestety, jest on bardzo smutny: 80-tonowy samolot długości 48 m zamienił się w 10 tys. kawałków (w rzeczywistości jest ich więcej, 10 tys. to tylko to, co zostało znalezione). Ani mgła, ani „pijany generał w kokpicie”, ani błędy załogi – czymkolwiek one były (jeżeli w ogóle były!), nie mogły być przyczyną rozpadnięcia się 80-tonowej konstrukcji. W przyrodzie nie ma takiej mgły. Destrukcja jest powodowana przez jakąś siłę. Siła, jak się uczy nas w szkole, to wynik wzajemnego oddziaływania ciał. Zniszczenie lub odkształcenie elementów konstrukcyjnych wymaga wydatkowania znacznej energii, energia ta nie może spaść z księżyca. Co zaskakujące, te elementarnie proste myśli dostępne uczniowi szkoły średniej są odbierane przez opinię publiczną jako sensacyjne ujawnienie.

(…) Znalezienie ciał (lub ich fragmentów) bez ubrań nie pozostawia wątpliwości, że w kabinie samolotu doszło do eksplozji. Podobnie przemieszczanie się ciała jednej z ofiar (i to z ogromną prędkością) w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu samolotu czyni wersję „przeciążenia hamowania” absolutnie niemożliwą – przy ostrym hamowaniu autobusu WSZYSCY pasażerowie i WSZYSTKIE rzeczy we wnętrzu lecą do przodu, nikt nigdy nie leci zaś do tyłu, przeciwnie do kierunku ruchu. Ale skoro już jesteśmy przy tej, najbardziej mrocznej stronie katastrofy, nie mogę nie przywołać porażającej wypowiedzi Jerzego Millera, który w 2012 r., po tym jak anonimowi rosyjscy blogerzy zamieścili w internecie kilka zdjęć nagich szczątków ofiar (a zdjęcia te zostały natychmiast usunięte i wyczyszczone bez śladu), powiedział dosłownie: „Komisja nigdy nie zabiegała o zdjęcia, które by pokazywały ciała osób, które zginęły, gdyż sądziliśmy, że dla komisji nie byłyby przydatne. Nigdy tych zdjęć nie oglądałem inie zamierzam ich oglądać, tym bardziej nie będę ich komentował”. Po raz kolejny mówi o tym szef komisji śledczej! Były minister spraw wewnętrznych! Przykro mi, ale nie rozumiem, jak po takich wypowiedziach cała Polska się nie oburzyła .

(…) Osławiona „brzoza Bodina” nie ma nic wspólnego z katastrofą. Z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest najprostszy: kiedy brzoza o średnicy pnia 30–40 cm (dokładnie taka wartość jest podana w raporcie) zderza się ze skrzydłem ogromnego samolotu (maksymalna masa startowa 100 ton, rozpiętość skrzydeł 37 m, wysokość przekroju profilu skrzydła w miejscu rzekomego „zderzenia” ok. 35 cm, długość rzekomej „linii cięcia skrzydła” ok. 3,7 m), brzoza się łamie. Kropka. Jeśli komuś trzeba to udowadniać, to nie ma sensu tego udowadniać. Ten „ktoś” nigdy się nie zgodzi, bez względu na to, jakie argumenty mu zaproponujesz… Druga odpowiedź jest nieco trudniejsza, bo aby ją znaleźć, potrzebne są: ołówek, papier, kalkulator i rysunek Tu-154 z wymiarami. Jak widać, gdyby skrzydło Tu-154 znajdowało się na wysokości 5,5 m nad ziemią, samolot ten nigdy nie byłby wstanie obrócić się w powietrzu wokół własnej osi.

Dr Eugen Poteat były oficer CIA :
Uważam, że Rosja mogła stać za katastrofą, w której zginął polski prezydent, najwyżsi oficerowie, wysocy urzędnicy państwowi i inni ludzie, chcący upamiętnić rocznicę wymordowania przez Rosjan tysięcy niewinnych Polaków" .Jak dodawał, w Smoleńsku Rosjanie mogli pozbyć się nie tylko znienawidzonego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale także całej generalicji wojska polskiego. Zdaniem naukowca, była to więc idealna okazja do przeprowadzenia ataku. Podejrzany w tej sprawie miał zatem – jeszcze raz powtórzę – motyw i środki do dokonania tej strasznej zbrodni.Jak dodawał, istotny w tej sprawie jest też fakt, że Rosjanie badali katastrofę, mając za nic normy międzynarodowe i przetrzymując kluczowe dowody.

Przypomnę, że Sąd wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu kontrolerów lotu w Smoleńsku oraz list gończy i Sąd skazał za nieprawidłowości przy organizacji wizyt Prezydenta w Smoleńsku szefa kancelarii premiera Tuska Tomasza Arabskiego oraz wiceszefa BOR nominowanego przez PO. Te werdykty Sądów już powinny usunąć z życia publicznego Tuska.

ocenił(a) film na 10
Singer86

Orlagura to platformersko- putinowski śmietnik

Singer86

Nie ulega wątpliwości, że Singer86 uprawia tutaj typową PiS-owską propagandę, która polega na tym, że kłamstwo powtarzane sto razy staje się prawdą. Kłamstwo jako prawdę wbija się młotem pneumatycznym metodą Goebelsowską.



Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.


Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

Singer86

Nie ulega wątpliwości, że Singer86 uprawia tutaj typową PiS-owską propagandę, która polega na tym, że kłamstwo powtarzane sto razy staje się prawdą. Kłamstwo jako prawdę wbija się młotem pneumatycznym metodą Goebelsowską.



Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.


Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Christopher Miller były szef Pentagonu: " Nie mam żadnych wątpliwości, że Ś.P Prezydent wraz z żoną i delegacją zostali zamordowani 10.04.10." Weźmy pod uwagę, że samolot rozleciał się na 20 tysięcy części na przestrzeni 1200 metrów i że sekcje zwłok zostały sfałszowane, a ciała w grobach zostały sprofanowane i wymieszane w różnych trumnach.

Marek Słonin inżynier lotnictwa, rosyjski historyk wojny:
"Można się spierać do woli – kto co myślał, kto czego chciał, kto na kogo moralnie naciskał. Można w nieskończoność rekonstruować trajektorię ostatnich sekund lotu. W całym tym chaosie, mgle informacyjnej jest tylko jeden oczywisty, niepodważalny fakt. Niestety, jest on bardzo smutny: 80-tonowy samolot długości 48 m zamienił się w 10 tys. kawałków (w rzeczywistości jest ich więcej, 10 tys. to tylko to, co zostało znalezione). Ani mgła, ani „pijany generał w kokpicie”, ani błędy załogi – czymkolwiek one były (jeżeli w ogóle były!), nie mogły być przyczyną rozpadnięcia się 80-tonowej konstrukcji. W przyrodzie nie ma takiej mgły. Destrukcja jest powodowana przez jakąś siłę. Siła, jak się uczy nas w szkole, to wynik wzajemnego oddziaływania ciał. Zniszczenie lub odkształcenie elementów konstrukcyjnych wymaga wydatkowania znacznej energii, energia ta nie może spaść z księżyca. Co zaskakujące, te elementarnie proste myśli dostępne uczniowi szkoły średniej są odbierane przez opinię publiczną jako sensacyjne ujawnienie.

(…) Znalezienie ciał (lub ich fragmentów) bez ubrań nie pozostawia wątpliwości, że w kabinie samolotu doszło do eksplozji. Podobnie przemieszczanie się ciała jednej z ofiar (i to z ogromną prędkością) w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu samolotu czyni wersję „przeciążenia hamowania” absolutnie niemożliwą – przy ostrym hamowaniu autobusu WSZYSCY pasażerowie i WSZYSTKIE rzeczy we wnętrzu lecą do przodu, nikt nigdy nie leci zaś do tyłu, przeciwnie do kierunku ruchu. Ale skoro już jesteśmy przy tej, najbardziej mrocznej stronie katastrofy, nie mogę nie przywołać porażającej wypowiedzi Jerzego Millera, który w 2012 r., po tym jak anonimowi rosyjscy blogerzy zamieścili w internecie kilka zdjęć nagich szczątków ofiar (a zdjęcia te zostały natychmiast usunięte i wyczyszczone bez śladu), powiedział dosłownie: „Komisja nigdy nie zabiegała o zdjęcia, które by pokazywały ciała osób, które zginęły, gdyż sądziliśmy, że dla komisji nie byłyby przydatne. Nigdy tych zdjęć nie oglądałem inie zamierzam ich oglądać, tym bardziej nie będę ich komentował”. Po raz kolejny mówi o tym szef komisji śledczej! Były minister spraw wewnętrznych! Przykro mi, ale nie rozumiem, jak po takich wypowiedziach cała Polska się nie oburzyła .

(…) Osławiona „brzoza Bodina” nie ma nic wspólnego z katastrofą. Z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest najprostszy: kiedy brzoza o średnicy pnia 30–40 cm (dokładnie taka wartość jest podana w raporcie) zderza się ze skrzydłem ogromnego samolotu (maksymalna masa startowa 100 ton, rozpiętość skrzydeł 37 m, wysokość przekroju profilu skrzydła w miejscu rzekomego „zderzenia” ok. 35 cm, długość rzekomej „linii cięcia skrzydła” ok. 3,7 m), brzoza się łamie. Kropka. Jeśli komuś trzeba to udowadniać, to nie ma sensu tego udowadniać. Ten „ktoś” nigdy się nie zgodzi, bez względu na to, jakie argumenty mu zaproponujesz… Druga odpowiedź jest nieco trudniejsza, bo aby ją znaleźć, potrzebne są: ołówek, papier, kalkulator i rysunek Tu-154 z wymiarami. Jak widać, gdyby skrzydło Tu-154 znajdowało się na wysokości 5,5 m nad ziemią, samolot ten nigdy nie byłby wstanie obrócić się w powietrzu wokół własnej osi.

Dr Eugen Poteat były oficer CIA :
Uważam, że Rosja mogła stać za katastrofą, w której zginął polski prezydent, najwyżsi oficerowie, wysocy urzędnicy państwowi i inni ludzie, chcący upamiętnić rocznicę wymordowania przez Rosjan tysięcy niewinnych Polaków" .Jak dodawał, w Smoleńsku Rosjanie mogli pozbyć się nie tylko znienawidzonego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale także całej generalicji wojska polskiego. Zdaniem naukowca, była to więc idealna okazja do przeprowadzenia ataku. Podejrzany w tej sprawie miał zatem – jeszcze raz powtórzę – motyw i środki do dokonania tej strasznej zbrodni.Jak dodawał, istotny w tej sprawie jest też fakt, że Rosjanie badali katastrofę, mając za nic normy międzynarodowe i przetrzymując kluczowe dowody.

Przypomnę, że Sąd wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu kontrolerów lotu w Smoleńsku oraz list gończy i Sąd skazał za nieprawidłowości przy organizacji wizyt Prezydenta w Smoleńsku szefa kancelarii premiera Tuska Tomasza Arabskiego oraz wiceszefa BOR nominowanego przez PO. Te werdykty Sądów już powinny usunąć z życia publicznego Tuska.

Singer86

Singer86 jest kontem załozonym w celu progowwania kłmliwej propagandy


Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.

Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Christopher Miller były szef Pentagonu: " Nie mam żadnych wątpliwości, że Ś.P Prezydent wraz z żoną i delegacją zostali zamordowani 10.04.10." Weźmy pod uwagę, że samolot rozleciał się na 20 tysięcy części na przestrzeni 1200 metrów i że sekcje zwłok zostały sfałszowane, a ciała w grobach zostały sprofanowane i wymieszane w różnych trumnach.

Marek Słonin inżynier lotnictwa, rosyjski historyk wojny:
"Można się spierać do woli – kto co myślał, kto czego chciał, kto na kogo moralnie naciskał. Można w nieskończoność rekonstruować trajektorię ostatnich sekund lotu. W całym tym chaosie, mgle informacyjnej jest tylko jeden oczywisty, niepodważalny fakt. Niestety, jest on bardzo smutny: 80-tonowy samolot długości 48 m zamienił się w 10 tys. kawałków (w rzeczywistości jest ich więcej, 10 tys. to tylko to, co zostało znalezione). Ani mgła, ani „pijany generał w kokpicie”, ani błędy załogi – czymkolwiek one były (jeżeli w ogóle były!), nie mogły być przyczyną rozpadnięcia się 80-tonowej konstrukcji. W przyrodzie nie ma takiej mgły. Destrukcja jest powodowana przez jakąś siłę. Siła, jak się uczy nas w szkole, to wynik wzajemnego oddziaływania ciał. Zniszczenie lub odkształcenie elementów konstrukcyjnych wymaga wydatkowania znacznej energii, energia ta nie może spaść z księżyca. Co zaskakujące, te elementarnie proste myśli dostępne uczniowi szkoły średniej są odbierane przez opinię publiczną jako sensacyjne ujawnienie.

(…) Znalezienie ciał (lub ich fragmentów) bez ubrań nie pozostawia wątpliwości, że w kabinie samolotu doszło do eksplozji. Podobnie przemieszczanie się ciała jednej z ofiar (i to z ogromną prędkością) w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu samolotu czyni wersję „przeciążenia hamowania” absolutnie niemożliwą – przy ostrym hamowaniu autobusu WSZYSCY pasażerowie i WSZYSTKIE rzeczy we wnętrzu lecą do przodu, nikt nigdy nie leci zaś do tyłu, przeciwnie do kierunku ruchu. Ale skoro już jesteśmy przy tej, najbardziej mrocznej stronie katastrofy, nie mogę nie przywołać porażającej wypowiedzi Jerzego Millera, który w 2012 r., po tym jak anonimowi rosyjscy blogerzy zamieścili w internecie kilka zdjęć nagich szczątków ofiar (a zdjęcia te zostały natychmiast usunięte i wyczyszczone bez śladu), powiedział dosłownie: „Komisja nigdy nie zabiegała o zdjęcia, które by pokazywały ciała osób, które zginęły, gdyż sądziliśmy, że dla komisji nie byłyby przydatne. Nigdy tych zdjęć nie oglądałem inie zamierzam ich oglądać, tym bardziej nie będę ich komentował”. Po raz kolejny mówi o tym szef komisji śledczej! Były minister spraw wewnętrznych! Przykro mi, ale nie rozumiem, jak po takich wypowiedziach cała Polska się nie oburzyła .

(…) Osławiona „brzoza Bodina” nie ma nic wspólnego z katastrofą. Z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest najprostszy: kiedy brzoza o średnicy pnia 30–40 cm (dokładnie taka wartość jest podana w raporcie) zderza się ze skrzydłem ogromnego samolotu (maksymalna masa startowa 100 ton, rozpiętość skrzydeł 37 m, wysokość przekroju profilu skrzydła w miejscu rzekomego „zderzenia” ok. 35 cm, długość rzekomej „linii cięcia skrzydła” ok. 3,7 m), brzoza się łamie. Kropka. Jeśli komuś trzeba to udowadniać, to nie ma sensu tego udowadniać. Ten „ktoś” nigdy się nie zgodzi, bez względu na to, jakie argumenty mu zaproponujesz… Druga odpowiedź jest nieco trudniejsza, bo aby ją znaleźć, potrzebne są: ołówek, papier, kalkulator i rysunek Tu-154 z wymiarami. Jak widać, gdyby skrzydło Tu-154 znajdowało się na wysokości 5,5 m nad ziemią, samolot ten nigdy nie byłby wstanie obrócić się w powietrzu wokół własnej osi.

Dr Eugen Poteat były oficer CIA :
Uważam, że Rosja mogła stać za katastrofą, w której zginął polski prezydent, najwyżsi oficerowie, wysocy urzędnicy państwowi i inni ludzie, chcący upamiętnić rocznicę wymordowania przez Rosjan tysięcy niewinnych Polaków" .Jak dodawał, w Smoleńsku Rosjanie mogli pozbyć się nie tylko znienawidzonego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale także całej generalicji wojska polskiego. Zdaniem naukowca, była to więc idealna okazja do przeprowadzenia ataku. Podejrzany w tej sprawie miał zatem – jeszcze raz powtórzę – motyw i środki do dokonania tej strasznej zbrodni.Jak dodawał, istotny w tej sprawie jest też fakt, że Rosjanie badali katastrofę, mając za nic normy międzynarodowe i przetrzymując kluczowe dowody.

Przypomnę, że Sąd wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu kontrolerów lotu w Smoleńsku oraz list gończy i Sąd skazał za nieprawidłowości przy organizacji wizyt Prezydenta w Smoleńsku szefa kancelarii premiera Tuska Tomasza Arabskiego oraz wiceszefa BOR nominowanego przez PO. Te werdykty Sądów już powinny usunąć z życia publicznego Tuska.

Singer86

Singer86 jest kontem załozonym w celu progowwania kłmliwej propagandy


Potwierdzeniem kłamstw jest to, że Macierewicz zatrudnił Brytyjskiego eksperta do spraw katastrof lotniczych Christa Protheroe który, teraz ujawnia kulisy manipulacji Macierewicza.

Chris Protheroe przyznał , że Antoni Macierewicz "nie był usatysfakcjonowany" jego raportem. — Zasadniczo odmówił przyjęcia go, chyba że wprowadziłbym w nim kłamliwe zmiany potwierdzające zamach— opisał.

Jak widać, Macierewicz chcia płacić ekspertom za propagowanie jego kłamstw.



Jeżeli chodzi o drastyczne zdjęcia ciał to Singer86 znowu kłamliwie ukrywa, że znalazły sie one w załącznik do raportu podkomisji Macierewicza, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” i został opublikowany przez podkomisję.
Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".

....czyli jak widać Singer86 jak zwykle uprawia kłamlią propagandę.




Poniżej zacytuję opis użytkownika spacemensch rozsądnie wypowiadającego się na ten temat:

Na życzenie Lecha Kaczyńskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za odmowę wykonania jego poleceń podczas lotu, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska.
Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczygło komentował ze Rusek nie będzie mu się pętał po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700. Kapitan Protasiuk odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak dowódca Sił Powietrznych RP, protegowany Lecha Kaczyńskiego, gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.

W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynić. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po tym ze Pilot Tupolewa podjął próbę podejścia na wysokość decyzji /100 m/ aby sprawdzić czy Ruscy nie kłamią z pogodą.

Kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania - 8 m/s zamiast 4 m/s a następnie nie widząc ziemi chciał odejść na drugi krąg na automacie wciskając przycisk odejścia. Jednak ten przycisk nie działał na lotnisku bez systemu ILS o czym pilot nie wiedział lub zapomniał. W tym momencie samolot znajdował się na wysokości 39 m nad poziomem lotniska a nie 100 m jak informował kapitana nawigator mający nalot na TU-154 zaledwie kilkanaście godzin. Przyczyna tego błędu było posługiwanie się przez załogę wysokościomierzem radiowym a nie barycznym.

Załoga z niezrozumiałych powodów ignorowała też ostrzeżenia terrain ahead, i instrukcje Pull up ! nadawane automatycznie kilkanaście razy przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewo na kursie kpt. Protasiuk podjął próbę ręcznego poderwania samolotu. Było już jednak za późno. Kontrolerzy z Siewiernego (było ich trzech) zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zabronić lądowanie (jest jednak faktem, że na samo lądowanie NIE wydali zezwolenia), kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Musieli wiedzieć, że ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje ZAWSZE pilot.
Ponadto mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L. Kaczyńskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy - BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOŚCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN ! Był to zapewne scenariusz zapasowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, zgodnie z którym decyzja o nie lądowaniu na lotnisku Siewiernyj nie mogła wyjść ze strony samolotu. Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach.


Rezultat znamy. Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS-Jarosław, używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku i męczeńskiej śmierci prezydenta.



i co miesiąc co miesiąc jest składany wieniec z napisem:


„Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach.

Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.

STOP KREOWANIU FAŁSZYWYCH BOHATERÓW!”.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

Osławiona „brzoza Bodina” nie ma nic wspólnego z katastrofą. Z dwóch powodów. Pierwszy z nich jest najprostszy: kiedy brzoza o średnicy pnia 30–40 cm (dokładnie taka wartość jest podana w raporcie) zderza się ze skrzydłem ogromnego samolotu (maksymalna masa startowa 100 ton, rozpiętość skrzydeł 37 m, wysokość przekroju profilu skrzydła w miejscu rzekomego „zderzenia” ok. 35 cm, długość rzekomej „linii cięcia skrzydła” ok. 3,7 m), brzoza się łamie. Kropka. Jeśli komuś trzeba to udowadniać, to nie ma sensu tego udowadniać. Ten „ktoś” nigdy się nie zgodzi, bez względu na to, jakie argumenty mu zaproponujesz… Druga odpowiedź jest nieco trudniejsza, bo aby ją znaleźć, potrzebne są: ołówek, papier, kalkulator i rysunek Tu-154 z wymiarami. Jak widać, gdyby skrzydło Tu-154 znajdowało się na wysokości 5,5 m nad ziemią, samolot ten nigdy nie byłby wstanie obrócić się w powietrzu wokół własnej osi.

Dr Eugen Poteat były oficer CIA :
Uważam, że Rosja mogła stać za katastrofą, w której zginął polski prezydent, najwyżsi oficerowie, wysocy urzędnicy państwowi i inni ludzie, chcący upamiętnić rocznicę wymordowania przez Rosjan tysięcy niewinnych Polaków" .Jak dodawał, w Smoleńsku Rosjanie mogli pozbyć się nie tylko znienawidzonego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale także całej generalicji wojska polskiego. Zdaniem naukowca, była to więc idealna okazja do przeprowadzenia ataku. Podejrzany w tej sprawie miał zatem – jeszcze raz powtórzę – motyw i środki do dokonania tej strasznej zbrodni.Jak dodawał, istotny w tej sprawie jest też fakt, że Rosjanie badali katastrofę, mając za nic normy międzynarodowe i przetrzymując kluczowe dowody.

Przypomnę, że Sąd wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu kontrolerów lotu w Smoleńsku oraz list gończy i Sąd skazał za nieprawidłowości przy organizacji wizyt Prezydenta w Smoleńsku szefa kancelarii premiera Tuska Tomasza Arabskiego oraz wiceszefa BOR nominowanego przez PO. Te werdykty Sądów już powinny usunąć z życia publicznego Tuska.

ocenił(a) film na 10
Singer86

Uważajcie na putinowską gnidę Orlagura to zwykłym putinowski kłamca

Singer86

Singer86 caały czas propaguje kłamsta Macierewicza



Antoni Macierewicz i pozostali członkowie kierowanej przez niego podkomisji dysponowali materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które wprost wykluczały zamach albo wskazywały na katastrofę jako przyczynę tragedii. Pomimo takich dowodów Macierewicz wciąż powtarzał teorię o wybuchach w samolocie i zamachu. Ale twierdzeń Macierewicza i jego współpracowników, które mijały się z prawdą, było więcej.

Macierewicz kłaamał powołując się na analizy amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych (NIAR) - stwierdziła, że część lewego skrzydła tupolewa posiadała "widoczne charakterystyczne cechy wybuchu".

Wiceszef MON Cezary Tomczyk zwrócił jednak uwagę na czwartkowej konferencji prasowej, że w raporcie Instytutu nie było o tym mowy. Konkluzja amerykańskich ekspertów brzmiała następująco: "Brak w raporcie NIAR wskazań na wybuch".

Kiedy eksperci odmawiali zmiany głównej przyczyny katastrofy, Antoni Macierewicz proponował, aby naprawili swój błąd i uznali opinię jego bliskiego współpracownika, pana Nowaczyka. Jeden z ekspertów podkomisji, pan Protheroe, naciski Macierewicza odebrał jako propozycję korupcyjną i stwierdza, że Antoni Macierewicz zaproponował mu łapówkę - mówił w czwartek w siedzibie MON Cezary Tomczyk.

Wiceminister odczytał treść wiadomości, którą Protheroe skierował do Macierewicza. "Pana oferta zapłaty 5 tysięcy funtów uzależniona od wprowadzenia przeze mnie istotnych zmian w moich raporcie, jest rażącym naruszeniem zobowiązania wynikającego z paragrafu 6. umowy i stanowi łapówkę. Jest to atak na moją uczciwość, który uważam za obraźliwy i jestem zdumiony, że jest pan gotów złożyć taką ofertę na piśmie" - napisał brytyjski ekspert.

Singer86

Singer86 caały czas propaguje kłamsta Macierewicza



Antoni Macierewicz i pozostali członkowie kierowanej przez niego podkomisji dysponowali materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które wprost wykluczały zamach albo wskazywały na katastrofę jako przyczynę tragedii. Pomimo takich dowodów Macierewicz wciąż powtarzał teorię o wybuchach w samolocie i zamachu. Ale twierdzeń Macierewicza i jego współpracowników, które mijały się z prawdą, było więcej.

Macierewicz kłaamał powołując się na analizy amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych (NIAR) - stwierdziła, że część lewego skrzydła tupolewa posiadała "widoczne charakterystyczne cechy wybuchu".

Wiceszef MON Cezary Tomczyk zwrócił jednak uwagę na czwartkowej konferencji prasowej, że w raporcie Instytutu nie było o tym mowy. Konkluzja amerykańskich ekspertów brzmiała następująco: "Brak w raporcie NIAR wskazań na wybuch".

Kiedy eksperci odmawiali zmiany głównej przyczyny katastrofy, Antoni Macierewicz proponował, aby naprawili swój błąd i uznali opinię jego bliskiego współpracownika, pana Nowaczyka. Jeden z ekspertów podkomisji, pan Protheroe, naciski Macierewicza odebrał jako propozycję korupcyjną i stwierdza, że Antoni Macierewicz zaproponował mu łapówkę - mówił w czwartek w siedzibie MON Cezary Tomczyk.

Wiceminister odczytał treść wiadomości, którą Protheroe skierował do Macierewicza. "Pana oferta zapłaty 5 tysięcy funtów uzależniona od wprowadzenia przeze mnie istotnych zmian w moich raporcie, jest rażącym naruszeniem zobowiązania wynikającego z paragrafu 6. umowy i stanowi łapówkę. Jest to atak na moją uczciwość, który uważam za obraźliwy i jestem zdumiony, że jest pan gotów złożyć taką ofertę na piśmie" - napisał brytyjski ekspert.

ocenił(a) film na 10
Orlagura

1. Jak to możliwe, że 80-tonowy samolot przelatujący 5 metrów nad słabym drewnianym płotkiem nie zdmuchnął go, podczas gdy jak pokazują nagrania przedstawione na filmie silniki samolotu są w stanie zmieść duży autobus czy furgonetkę (które aż koziołkują)?
2. Dlaczego rosyjski żołnierz wybija szyby we wraku samolotu, skoro mogły być na nich ślady eksplozji w samolocie?
3. Dlaczego tuż po katastrofie Rosjanie niszczą wrak (np. rozcinając go na części), skoro jego zrekonstruowanie mogłoby znacznie ułatwić poznanie przyczyny katastrofy?
4. Jak wyjaśnić różnice:
- zamach w Lockerbie: eksplozja na wysokości 10 000 metrów, 95% wraku odnaleziono i zrekonstruowano, w sumie odnaleziono 10 000 tysięcy kawałków wraku.
- katastrofa w Smoleńsku: upadek z 20 metrów na bagniste podłoże, odnaleziono 50% wraku - 60 000 kawałków wraku?
5. Dlaczego w ziemi nie ma głębokiego krateru po upadku 80-tonowego samolotu?
6. Udowodniono, że nagrania z czarnych skrzynek były zmanipulowane. Dlaczego?
7. Dlaczego na wysokości 15 metrów i w odległości 70 metrów przed miejscem katastrofy padła cała instalacja elektryczna w samolocie? Dlaczego do dzisiaj tego nie wyjaśniono?
8. Dlaczego 4 lata po katastrofie Rosjanie wciąż odmawiają zwrotu czarnych skrzynek i wraku?

Ponad 100 niezależnych naukowców, profesorów i inżynierów z całego świata dowiodło, że oficjalna wersja przyczyn katastrofy przeczy prawom fizyki. Niektóre z ich ustaleń:
- samolot nie mógł rozpaść się na 60 000 części bez wybuchu
- czarne skrzynki zostały zmanipulowane
- brzoza musiałaby być 4 razy mocniejsza, żeby po zderzeniu z nią mógł odpaść kawałek skrzydła
- utrata czubka skrzydła nie mogłaby spowodować takiej katastrofy, jak opisana w raporcie rządowym i MAK
- samolot leciał ponad 30 metrów nad brzozą
- po upadku samolotu powinien powstać krater o głębokości 2 metrów