Dzieła propagandowe mogą mieć w sobie coś. Filmy kręcone na zlecenie Goebbelsa, kolorowe i roztańczone dzieła kochanek Mao, albo Stalina, czy nawet amerykański patos ogląda się jako dzieła złowrogie, ale mające jakąś część ludzkiej duszy. A 'Smoleńsk' to po prostu pluje w twarz. To jakby Hitler (który jako człowiek był w chamem i prostakiem - kto czytał ten wie) sam wziął się za propagandę, nie zlecając tego profesjonalistom. Na prawdę trzeba wstydu nie mieć.
To po prostu amatorski paszkwil, który powinien być zakazany za promowanie aktualnych polityków i portretowanie jak nie-ludzi wszystkich, którzy nie sympatyzują z obecną władzą. Takiego filmu wstydziłby się nawet Putin. Sceny pokazujące zezwierzęcenie młodzieży (opozycji), czy boskość K. władcy groteskowe, ale dotyczą OBECNIE panujących polityków, co sprawia, że nie można do nich nabrać historycznego dystansu. Co gorsza, tragedia ludzka jest jeszcze świeża, więc nie pozwalają na to także emocje. Bardzo przykro i wstydliwe się robi, na samą myśl, że to powstało.