Można dodać katastrofę w szkolnictwie, rozwaloną przez pomyleńca armię, itd. itd.

A wracając do filmu i samej katastrofy. Nagle pojawiło się w internecie dużo zdjęć ciał ofiar, z prezydentem włącznie (na miejscu katastrofy, w prosektorium, w trumnie) . Pamiętam, że w 2010 był zakaz publikacji takich materiałów i kontrolowano dostęp do nich. Zaczęły się ukazywać wpierw w książkach "jedynej słusznej opcji", a teraz jest po prostu zalew. Uważam, że jest to naruszenie godności ofiar i wyrządzanie krzywdy ich rodzinom. Żałoba nie może trwać wiecznie, a zdjęcia okaleczonych ciał podsycają myślenie o cierpieniach, jakich mogli doznać przed śmiercią. Ale co tam rodziny, duch pomsty jest najważniejszy i oczywiście korzyści polityczne. Pozwoli to zakrzyczeć sumienie u współwinnego tragedii pewnego rozmówcy telefonicznego.

Typowa nekrofilia polityczna - to już znamy od pierwszych dni po katastrofie.

Teraz jeszcze to cudowne rozmnożenie pomników. Skoro mają uhonorować parę prezydencką własnym (podobno u ich stóp będzie żaba, jak kiedyś na pomniku Chopina w Łazienkach i wszyscy wiedzieli kogo symbolizuje, ale może to legenda miejska), to czy z drugiego pomnika nie wyłączą przypadkiem ofiar z "nieodpowiedniej opcji" (bo oni nie polegli, tylko prozaicznie zginęli). Tak, czy owak, niezależnie od przekazu, czy szpetoty, pomniki te będą nieusuwalne (do monumentu łatwiej się przykuć niż do drewnianego krzyża) więc los księcia Pepiego raczej jest przesądzony. Jednak akurat on świadczy o niesłychanej umiejętności przetrwania. Robił za św. Jerzego, jeździł po Europie, udało się go odtworzyć po zniszczeniach wojennych, w samej Warszawie stoi na trzecim miejscu - przetrwa i to.

Pepi przetrwa i miejmy nadzieję, że normalna część społeczeństwa przetrwa tę głupotę i amok kaczystowski.

Wszystko raczej i tak zależy od gospodarczo-ekonomicznych skutków ich zabaw państwem, ludzie jeszcze nie mieli z tym do czynienia - dlatego nie otworzyły im się oczy.

Ależ mieli. Były fasadowe wybory, których wynik był oczywisty (to jeszcze przed nami, trzeba pomanipulować podziałem administracyjnym i okręgami wyborczymi). Był "przywódca narodu", wiadomości o którym otwierały dziennik telewizyjny, choć jego stanowiska nie było w konstytucji. Było ręczne centralne sterowanie wszelkimi procesami ekonomicznymi i społecznymi. Były świadczenia na dzieci o wiele szersze niż 500+. Było hołubienie górników i utrzymywanie nierentownych kopalń (gdy zamykano w latach 90-tych Wałbrzych, koszt wydobycia tony węgla przekraczał kilkunastokrotnie wartość rynkową). Było zaciąganie kredytów dla finansowania "innowacyjności gospodarki" i wzrostu spożycia wewnętrznego (co spłacały wnuki beneficjentów). Była aktywna polityka historyczna obracająca kota ogonem, wyolbrzymiająca jedne fakty, a skazująca na niebyt inne. Towarzyszyła temu mania nazywnictwa ulic, budowy pomników i obchodzenia rocznic związanych z bohatero-męczennikami "słusznej sprawy". Było traktowanie społeczeństwa jak motłochu, który to wszystko kupi, bo coś dostał. Było i skończyło się, gdy gospodarkę doprowadzono do ruiny. Cudem nie było przelewu krwi...

Narody, które nie znają swojej historii są skazane na przeżywanie jej jeszcze raz...

Jeśli o tym mowa to tak, z tym, że w tamtej komunie byli też i mądrzejsi ludzie, w tej obecnej w zasadzie same głąby.

minęły lata i jest jeszcze gorzej, PiS nadal u władzy

Bo to naród zapóźniony mentalnie i intelektualnie, choć równocześnie tkwiący w jakimś absurdalnym przekonaniu, że inne narody mają go za wyjątkowy :)

PS. Chyba, że wyjątkowo zakompleksiony - co widać w wiecznym przeglądaniu się w oczach innych.

ocena na filmwebie zaczyna potwierdzać tą tezę

raczej political ficion

gatunek to same fiction, ewntualnie propagation-fiction