to co mnie pozytywnie zaskoczyło to ogólna konwencja filmu oraz akcja, która była dosyć dynamiczna. pierwsza część filmu była dosyć ciężka, widoczne na gołe oko były mankamenty techniczne. akcja filmu toczy się wyłącznie wokół jednej postaci, co z czasem wywołało u mnie po prostu zmęczenie tą osobą. ogólnie aktorstwo w tym filmie stoi na niezbyt wysokim poziomie. druga część filmu była długimi fragmentami ciekawa..końcówka wręcz poruszająca.
fala krytyki jaka na niego spada jest miarą upadku polskiego społeczeństwa, które z tak ogromnej katastrofy sobie kpi, nim obejrzy film temu poświęcony poddaje go ocenie itd. film momentami jest tendencyjny, ale nie nachalny. wydaje mi się że został stworzony przez ludzi którzy są autentycznie pewni że tak właśnie w Smoleńsku było. ta prawdziwość jest siłą tego filmu.
nie miałem wrażenie że celem twórców nie było podgrzanie atmosfery konfliktu między dwiema zwaśnionymi stronami. nie jest agresywny, raczej merytoryczny. tak przynajmniej odczułem to ja, osoba w kwestii Smoleńska niezadeklarowana.
6
Nareszcie jakaś rozsądna wypowiedź. Dzięki. Właśnie dzisiaj się wybieram na film. Myślę, że nie będę rozczarowany
6? mogłeś dać 7,bo widać ze się sugerowałeś ta filmwebowa armia botów czyli fikcyjnych kont do wystawiania fikcyjnych ocen.
Nie nachalny, ale szkoda, że nie podali na końcu więcej informacjo o tych tajemniczych zgonach. W połowie filmu przestają sie koncentrować na tym jak "f*ck news" daje telewizja i że zniekształca rzeczywistość i wtedy klimat siada. Nie nuży,
6 to nie tak źle, ma prawo do takiej oceny, ja daję 7 ale rozumiem, jeśli ktoś dał punkt niżej, nie rozumiem natomiast tych, którzy nie oglądali a dają 1. Mi się film podobał, fajna rola Zelnika i tej babki która odgrywała chyba Górską- Hejke.
Zauważyłeś ukryte smaczki? Jarosław Kaczyński jest w bodajże sześciu scenach w tle. Czasem go widać w lusterku od samochodu. Dla prawdziwych smakoszy i spostrzegawczych widzów. Musiałem siedem razy obejrzeć film, żeby wszystkie znaleźć.
"fala krytyki jaka na niego spada jest miarą upadku polskiego społeczeństwa". Otóż nie! To jest kwestia tzw. potęgi smaku, tak, potęgi smaku wg Herberta. Dla mnie niska ocena to dowód na to, że Polacy potrafią jeszcze myśleć i odrzucają polityczną, propagandową robotę Krauzego. Potęga smaku zwyciężyła. Herbert to był ktoś!
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono
słano kobiety różowe płaskie jak opłatek
lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha
lecz piekło w tym czasie było jakie
mokry dół zaułek morderców barak
nazwany pałacem sprawiedliwości
samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
posyłał w teren wnuczęta Aurory
chłopców o twarzach ziemniaczanych
bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach
Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu
Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie
Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać
kształt architektury rytm bębnów i piszczałek
kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów
Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu
książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa