Film jest absolutnym niewypałem. Fakt,że tak go wychwalają i zarabia kupę szmalu o niczym nie świadczy...aż nie wiem,co napisać. Jeden z najsłabszych filmów Clinta Eastwooda,nierówny,poszarpany jakby łatany ze zlepku scen,które nie potrafią stworzyć fabuły. Bohaterowie kompletnie nijacy,zupełnie nie zależy nam kto zginie a kto nie,sceny nie budują napięcia a z ekranu leje się nuda. No i największy niewypał to Bradley Cooper - nominacja do Oscara??? To jakiś żart? Jedna z najgorszych ról w jego filmografii,nawet w Kac Vegas był lepszy. Żal,że swoją nominacją zabrał miejsce lepszym od siebie (chociażby Jake Gyllenhaal w NIghtcrawler czy Miles Teller w Whiplash). Generalnie nie polecam,chyba że jesteście niesamowitymi patriotami mieszkającymi w USA,oni może się tym podniecają. Dziękuję za uwagę i dobranoc.
Sam nie wiem co dodać... Kompletnie się zwiodłem. Film o niczym, tak można go krótko opisać.
Pełna zgoda. To film zrobiony przez Amerykanów dla Amerykanów. W ogóle nie rozumiem zachwytów nad tym "dziełkiem". To po prostu przeciętny film. Rozumiem, że Eastwood nie miał ochoty polemizować nad rozpierduchą na Bliskim Wschodzie , którą zawdzięczamy USA.... Ale ten film jest po prostu słaby.
Clint jeśli chodzi o Amerykę i wojsko nigdy nie polemizował, już "Wzgórze rozdartych serc" było jednoznaczne w swoim przekazie( amerykańskie wartości, styl życia, honor itp..), a im starszy, tym bardziej bezdyskusyjny w swoich przekonaniach.
Sama się zawiodłam... Dałam 6, ale mocno naciąganą. Spodziewałam się dobrego filmu, choć trochę na miarę Gran Torino, ale się nieźle rozczarowałam. Bradley Cooper - jak dla mnie nieporozumienie, zagrał w tym filmie jak drewno. I te ukazanie Ameryki w samych superlatywach...
zgadzam się w 100%, najgorszy film jaki widziałam od 2 lat jeśli nie dłużej, totalna porażka :(
Nic dodaj nic ująć. Film kiepski i nie wiem skąd taka wysoka ocena. Od pierwszej do ostatniej minuty wieje nudą. Bohaterowie płytcy, naprawdę obojętnie kogo by nie zabili widza średnio to przejmie, nie da się tu kogoś polubić albo z kimś się identyfikować (z głównym bohaterem włącznie). Muzyki brak, ujęcia bez polotu, scenariusz kiepski - całość jak zlepek jakichś scenek bez ładu i składu. Bradley Cooper irytuje, gra słabiutko i nie przekonuje, a sceny typu 'nic nie gadam, patrzę myślę i nie mrugam' choć bywają czasem ok w wykonaniu np. Goslinga, to w wykonaniu Coopera nudzą.
Zaczyna się dobrze, jesteś przekonany że przed Tobą dobre ciężkie kino. Z czasem przekonanie zmienia się w nadzieję, później w marzenie że film przynajmniej 'nieźle' się skończy, potem następuje rezygnacja i czeka się już tylko na końcowe napisy. Do tego informacja którą podają na koniec filmu i człowiek zastanawia się dlaczego ten scenariusz w ogóle tak wyglądał.
Wkurzałem się trochę, że Hurt Locker był nominowany (tym bardziej, że wygrał), bo wiedziałem że przeważyło wyłącznie "USA vs terroryści". Ale ten film był całkiem niezły - scenariusz o czymś opowiadał, a i zagrany był dobrze - było dobrze chociaż nie na tyle by nagradzać Oscarem. Nominacja American Sniper w jakiejkolwiek kategorii to już po prostu żart.