Uwazam to za jeden z najslabszych i najbardziej przereklamowanych filmow EASTWOODA ostatnich lat. Zdaje sobie doskonale sprawe ze kiepski scenariusz oraz gra aktorska to nie jest wina CLINTA ale film jako calosc spod reki tego znanego rezysera(aktora) moze miec wplyw na postrzeganie filmu jako efektu koncowego. Najwiecej ciala dal scenarzysta i osoby odpowiedzialne za castingi. Do tego filmu totalnie nie pasowal BRADLEY COOPER a co gorsze jego filmowa relacja z partnerka byla na maksa pozbawiona chemii i charyzmy. Ich filmowy zwiazek wygladal blado i na maksa bezbarwnie powodujac jakikolwiek brak emocji u widza. Bylo oczywiscie w filmie wiele scen ktore tez byly bez emocji i poprostu kiepskie ale niechce mi sie tyle rozpisywac bo i tak malo kto tutaj doczytuje do konca dluzsze posty. Scenariusz i gra aktorska to najwieksze slabostki tego filmu i nie uwierze ze z naprawde swietnej ksiazki napisano tak malo emocjonujaca historie. Co z tego ze B.COOPER nabral masy do filmu i robil co mogl jak byl to i jest aktor sredni ktory pewnego etapu nie przeskoczy. Zreszta COOPER lepiej sprawdzal sie w komediach lub romantycznych filmach. Wciskanie kogos takiego jak on na sile do dramatow jest totalnie zlym rozwiazaniem i uwazam ze na rozdaniu ZLOTYCH MALIN 2016 to wlasnie COOPER powinien dostac statuetke dla najgorzego aktora 1 planowego roku. EASTWOOD i scenarzysta HALL udowodnili jak z pelnej emocji ksiazki mozna zrobic nijaki wrecz bezplciowy film niczym nie wyrozniajacy sie z tlumu. Dzieki za uwage a HEJTEROM ktorzy zapewne beda mnie opluwali ze skrytykowalem ich ulubiony film pisze ze nie czytam ich komentarzy i nie mam zamiaru wdawac sie w bezsensowna dyskusje. Wyrazilem tylko swoja opinie i tyle.