Nie będę tutaj przytaczał całej historii "Slaughter" (1971) aka "Snuff" (Caligula już to w recenzji uczynił), ale bez tego filmu nie narodziłby się nurt pseudo-snuff w kinie gore i zapewne nie mielibyśmy takich filmów jak o wiele lepszy "Last House on Dead End Street" (1977), "Effects" (1980), "Special Effects" (1982), dwie części serii "Guinea Pig" z 1985 roku, "Niku Daruma" (1998), "Mu Zan E" (1999), "Re-Wind" (1988), "Snuff 102" (2007) i wielu innych. Owszem, ten inspirowany wyczynami Charlie Mansona i jego sekty film eksploatacji jest amatorski, fatalnie zagrany i kiepsko nakręcony, ale dokręcone na siłę przez ekipę Simona Nuchterna końcowe 5 minut robi wrażenie (scena okaleczania, morderstwa i wypatroszenia pewnej aktorki) - toż to prototypowa scena choćby dla "Guinea Pig: Flowers of Flesh and Blood" (1985). Reszta filmu to tani, nakręcony w Argentynie ("tam, gdzie życie jest tanie") film eksploatacji o morderczej żeńskiej sekcie, której przewodzi niejaki Satan. Młode ćpunki wielbią swojego lidera i dla niego zabijają przy użyciu noży i pistoletów. Gdyby nie zakończenie ten film prawdopodobnie zostałby raczej zapomniany, gdyż jest po prostu przeciętny, pozbawiony życia i napięcia. Protesty ówczesnych feministek, zamykanie kin i kryminalne śledztwo w sprawie rzekomego morderstwa na aktorce także przyczyniły się do jego niesławy. Czas trwania: 80 minut.