Młody mężczyzna przybywa do położonego w szczerym polu ośrodka, w ktorym szkolone są sokoły. Poznaje niestrudzonych, nieugiętych sokolników, którzy bardziej przypominają maszyny niż ludzi, powoli przyzwyczaja się do panującego tam chłodu relacji i żelaznej dyscypliny, dotyczącej nie tylko tresowanych ptaków. Wkrótce na jego drodze stanie jedyna w tym miejscu kobieta...
Przegląd filmów Gaala w warszawskim Iluzjonie zaznajamiał widzów z mało znanymi dziełami węgierskiego wizjonera. "Sokoły" nie obfitują w wartką akcję, filozoficzne dialogi ani "mocniejsze" sceny. Wiele tu powolnych ujęć pięknych pól, dość nerwowej obserwacji lotów sokołów, za którymi nieudolnie próbuje nadążyć kamera, a co, szczerze mówiąc, dla widza staje się po jakimś czasie męczące. Dodatkowo krzyki i piski ptaków, od których nieco boli głowa...
Na szczęście Istvan wynagradza nam trudy polowania niesamowitym klimatem. Samotna chata, częściowe oświetlenie, zarastający gęstym włosiem bohater - budowane napięcie drzemie w tych najmniejszych detalach. Aż do finałowej wichury, która wywraca życie sokolników do góry nogami, nie wiemy tak naprawdę do czego ten film zmierza. W "Sokołach" pobrzmiewają podobno echa krytyki dyktatury i wojny (postawa treserów ptaków), co może wydać się nieco naciągane lub, wręcz odwrotnie, może to nadać głębszy sens "zwykłym" zachowaniom bohaterów. Na minus mozna zaliczyć jedynie nijakie, trochę ucięte zakończenie.