Ja miałem takie wrażenie, że ta historia bardzo kojarzy się z "Włądcą much" - też dzieci, same na pustkowiu, też okrucieństwo, też ośmieszanie, a w końcu i śmierć; tylko dodany wątek lekko erotyczny - zamiast bandy chłopców klasyczny "trójkąt".
Czy tylko ja uważam, że ogólny morał jest trochę zbieżny?