Krótkofalarstwo pokazane jako pospolite hobby, rodziny (żony) doskonale zorientowane w zabawach swych mężów, amatorzy to świadomi obywatele socjalistycznej ojczyzny ale samodzielni w swoich internacjonalistycznych zabawach. Kompletnie nierealne, podobnie jak błyskawiczne tempo namierzania adresu nadającej radiostacji.
Niezła gra Tyszkiewicz, bardzo kobieca w siermiężno-peerelowskich realiach. Łaniewska (Józia z Plebanii i aktywna bohaterka pseudodziennikarskiego kiczu pseudodziennikarzyny Pospieszalskiego - solidarni 2010) jakże śmiało dywagująca o wyrozumiałości małżeńskiej. Zapasiewicz i Mikulski prawie bez wyrazu, wprost przeciwnie Walczak - jedyna "żywa" rola.
Film dość nudny. Ciekawe jak był odbierany 46 lat temu.
Nic anormalnego nie jest pokazane w dziedzinie krótkofalarstwa. To wtedy był taki równoważnik współczesnej kombinacji shoutbox-a z facebook-iem. I rzeczywiście już wtedy miało ono opinię hobby dla pantoflarzy. Licencję było dostać trudno i ci, którzy ją mieli była to w pewnym sensie elita podlegająca dokładnemu sprawdzeniu i nawzajem siebie inwigilująca (zresztą prawie zupełnie tak jak teraz w USA, z radioamatorami będącymi ex-operatorami wojskowymi). Jak na kino rozrywkowe, a nie dokumentalne, to całkiem dobrze pokazali triangulację radiostacji. Co więcej: operator maszyny cyfrowej Ural-2 powiedział coś na kształt prawdy, gdy stwierdził, że potrzebuje dwa dni na napisanie nowego programu do rozszyfrowywania.
Do Beaty Tyszkiewicz to w tym filmie lepiej pasuje czasownik "zachowuje się" niż "gra".
Fajne są też różne smaczki PRL-u: legitymacja autostopu, graffiti "Zorro" na klatce schodowej, Beata Tyszkiewicz zapalająca papierosa podczas gdy kamera ujmuje ją tak, aby jej głowa zasłaniała napis "PALENIE ZABRONIONE".
A najgorsze to w tym filmie jest to, że narobił mi apetytu na WuZet-kę.
Ta wzajemna inwigilacja radioamatorów to nonsens jeżeli uogólni się taka opinię na całe środowisko.
Masz 100% rację. To nie dotyczyło wszystkich, ale podzbioru środowiska. Prawda jest taka, że niektórzy ludzie z licencjami KF pisali ogromne ilości donosów na temat drobnych wykroczeń typu "wyjechanie poza pasmo" lub "zbyt szerokie wstęgi boczne", itp.
Ja nie słyszałem danych liczbowych z okresu tego filmu, ale w późniejszych czasach to donosów było więcej niż mocy przerobowych do ich sprawdzenia.
A w dzisiejszych też jest sporo jak wynika z niedawno słyszanego reportażu (Trójka?) o pracy Urzędów Skarbowych.
Osobny temat to pejoratywny charakter znaczeniowy "donosu" w obyczajowości polskiej. W krajach na wyższym etapie rozwoju cywilizacyjnego, zgłaszanie władzom pospolitych acz uciążliwych wykroczeń ma status obywatelskiego dbania o porządek.
Osobiście też szlag mnie trafia, gdy CBista czy taksówkarz zza wschodniej granicy zakłóca mi amatorską część pasma 10 metrowego i człowieka aż rusza aby z tym walczyć.
Przepraszam za użycie niewłaściwych słów, od wielu lat mieszkam poza krajem i niektóre niuanse mi umykają.
Z jednej strony ja rozumiem problem z zakłóceniami. Ale z drugiej strony hobby musi się rozwijać. Kiedyś artyści lutownicy i klucza używali CW i AM. Teraz mamy XXI wiek i hobby przechodzi do rąk artystów DSP i FPGA, którzy używają PSK31 i różnych innych metod modulacji pakietowej i koherentnej.
Nie rozumiesz? Wujek Sylwek wyjaśnia techniczne szczegóły przekazu radiowego. Wujek Sylwek to ten, który za granicą odbierał meldunki od Tyszkiewicz. Stał po właściwej stronie, jak Kukliński.