Pytam się dwóch grup odbiorców.
(można wstawić swój symbol grupy przy komentarzu)
1. Pierwsza grupa - widz świadomy, kinomaniak lubiąc każde kino, et cetera
2. Druga grupa - miłośnik kina, lubiący kino akcji i komedii. Ceniący Stallone jago twardziela. jw.
(a tak bo pytam bo wśród moich filmwebowych znajomych reprezentujących e 2 grupy oceny tego filmu są nazbyt niskie)
btw. ten sam temat założyłem pod filmem "Gliniarz w przedszkolu"
Zarówno jeden jak i drugi film lubię 6/10, można powiedzieć przyjemne kino familijne, oczywiście nie są to arcydzieła dekady, ale Gliniarz bawi mnie za każdym razem tak samo (jak Kevin sam w domu ;-), a Stój, bo mamuśka o dziwo teraz oglądałam po raz 1szy- jakoś uchował się przede mną przez lata ;-)
No ocena 6/10 jeszcze się broni:p ale 4/10 i poniżej to już przesada. Ja zresztą często przesadzam z oceną filmów do których mam sentyment.
Tak to już jest, że mamy różne gusta, a inni nie rozumieją (dlaczego taka wysoka ocena, dlaczego taka niska ocena) i niestety odmienność od większości jest ostro krytykowana. Np.: spośród 30 naj filmów minionego roku wg WP, kilka uważam za beznadziejne, a jednak sporo ludzi wybrało je, jako najlepsze. Co zrobić ;-)
Ja też niekiedy przesadzam z oceną filmów do których mam sentyment. W tym przypadkach jednak nie widzę nic dziwnego w ocenach poniżej 5/10. Obydwie pozycję raczej nie są udane. Są bardzo infantylne (to akurat może być zarówno wadą jak i zaletą - wszystko zależy do jakiej grupy odbiorców jest kierowany). Teksty mało zabawne. Słabo zrealizowane. Posługują się utartymi schematami w nachalny (i w dodatku raczej nieudolny) sposób. Wiem że całe kino akcji lat 80-tych było bardzo kiczowate (te filmy podchodzą pod tamten okres) - sam uwielbiam ten specyficzny klimat - ale tutaj jest blado nawet jak na tamten okres. Według mnie obydwa filmy mogą być lepiej odbierane wśród młodszych widzów (chociaż miały PG-15) i zapewne stąd ten sentyment. Ich odbiór jednak zdecydowanie się pogarsza wraz z dorastaniem widzów.