co jest to wielkim plusem dla tej bajki/animacji.
postacie są fajnie zarysowane fabuła jest przyjemna w odbiorze ogólnie bardzo dobrze oglodało mi się tą bajke
http://www.youtube.com/watch?v=33Z6as2DrUY
a tu moja mini recenzja
Nie ma? W życiu nie widziałam tylu gejowsko-pedofilskich tekstów, podtekstów i wszystkiego innego w jednym filmie!
Ewelina to żeńskie imie, wiesz? Jeśli ich nie zauważyłeś, to znaczy że już ich nie zauważysz.
po co w ogóle się wypowiadasz, skoro nie umiesz nawet podać jednego przykładu i tym samym poprzeć swoją wypowiedź konkretnym przykładem.
Bo po co? Jeśli ktoś nie skojarzył "Choć porobimy pisanki" lub "Daj mi laskę Jack" albo tego ze Mikołaj przyparł Wnuczka Mroza jednym palcem do ściany xD To nie ma co mu tego mówić.
Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że to mogą być jakieś podteksty, jeżeli widzi się takie rzeczy w animacji dla dzieci to coś jest nie tak...
Raczej dla dzieci i młodzieży. Z resztą no proszę cię.. jak można tego nie skojarzyć?
a te otwory co robił zając? niesamowite, że takie ewidentne podteksty zostały przeoczone przez cenzurę, co innego gdyby przez cały okres filmu skakał do swojej dziury w pojedynkę, ale przecież później penetrowali ją grupowo.
jak ktoś nie jest zboczony, i wszędzie nie widzi "tego", to i owszem nie zauważy i to chyba lepiej jak się nie zauważa rzeczy które nie istnieją bo inaczej potrzebny jest psycholog
źle mnie zrozumiałaś nie bulwersuje się, a już na pewno nie złoszczę, po prostu chciałam napisać co o tym myślę i to jak najbardziej w spokojnym nastroju. :)
A tak na marginesie to sama na początku się bulwersowałaś że ktoś nie wie że masz na imię Ewelina, a teraz samej ci się nie chce sprawdzić że mam na imię Anna? O.o (nie, nie piszę tego złośliwie, to tylko taka luźna uwaga)
Sprawdziłam twój profil zanim to napisać, ale Anabris mógł sobie wziąć za nick chłopak. Brzmi trochę jak postać z animę. A Ewela to jednak trochę mnie uniwersalny pseudonim 8D
Postać z anime, na prawdę? połączenie mojego imienia i nazwiska według ciebie tak brzmi O.o
No można. Ja nie skojarzyłam, a dzieci to już w ogóle nie widzą takich rzeczy, więc nie wiem po co to oburzenie...
Hahahaha żal mi cie hahaah. To jest bajka dla dzieci i nikt tworząc ten film czy tłumaczenie nie myślał o żadnych zboczonych podtekstach. te słowa były zawsze, od dawien dawna, to zupełnie nie dawno ludzie ubzdurali sobie że znaczą one coś zboczonego. Dzieci nawet nie będa kojarzyć takich znaczeń, bo to ich nie interesuje. A jak ty masz z tym problem to lepiej zamilcz bo byś się wstydziła nawet o tym pisać.
przepraszam cię ale albo jesteś dobrym trollem albo twój umysł jest spaczony jeżeli wszystko ci się kojarzy z seksem ( o nie powiedziałem seks pójdę do piekła
Mam 20 lat, widzialem bajke i nie wychwycilem zadnego pedofilskiego podtekstu. Ewela, zapytam wprost: Czy ktos Cie skrzywdzil?
Polscy radni ostatnio debatowali na temat tego, że Puchatek nie może być symbolem placu zabaw bo nie nosi spodni... tak też można tylko czy to już nie jakaś paranoja?
16 lat i wszystko jasne. Pewnie jeszcze jarasz się yaoicami. Tylko niedojrzała mentalnie nastolatka mogłaby doszukiwać i wypatrywać się jakichkolwiek zboczeń w bajce dla dzieci. Dorośnij.
Co do tego watku milosnego to mam male watpliwosci. Mam wrazenie ze Zebuszka sie troche pokochuje w Jack'u. Zwlaszcza dobrze to widac pod koniec kiedy rzuca mu sie w ramiona, potem patrzy mu sie w oczy a nastepnie zmieszana odskakuje. Moze to tylko moje wrazenie, albo sie czepiam.
Postacie sa po prosu swietne przedstawione. Najbardziej sie ucieszylam z Zajaca. Nie jest taki jak w moich wyobrazeniach czyli milutki, puszysty i z koszyczkiem jajek w lapie. Danie mu bumerangu bylo swietnym pomyslem.
No i jestem mile zaskoczona postacia wspomnianej juz Zebuszki, ktora jest pol kobieta, pol kolibrem. Tego sie totalnie nie spodziewalam.
No i kolejnym cudnym pomyslem bylo ukazanie Jack'a Mroza jako nastolatka, a nie staruszka z biala broda. Cala jego postac to totalny cud.
Ogolnie z filmu jestem zadowolona, choc moglby byc dluzszy. Ale patrzac na to ze jest stworzony dla dzieci, dla ktorych poltora godziny to kosmos, nie narzekam.
Sory za brak polskich znakow.
Wedłóg mnie film czasowy był w sam raz ani nie za długi i ani za krótki jeśli chodzi o uczucia wróżki do jacka to może coś do niego czuła ale naszczeście nie było to mocno nakreślone
Na szczęście. Jednak przez to zaraz zrobią nawał tematów czy będą mieli dzieci. Jak z innym wspaniałym filmem tejże wytwórni.
Zając, jego bumerang i głos tworzą spójną całość. W oryginale głos za niego podkłada Hugh Jackman - Australijczyk. To było bardzo urocze, gdy Jack nazywał go kangurem, a ten sam potem stwierdził, że to "przez ten akcent, nie?".
W ogóle pomysł na zróżnicowanie stylistyczne tych bohaterów jest świetny. Northy ze swoimi matrioszkami, Sandman latający na chmurze we wschodnich ubraniach, Tooth będąca kolorowym kolibrem. Genialne!
Skojarzył mi się z Aladynem, może to dlatego :) To miła odmiana, że zróżnicowali przedstawienie tych postaci zamiast po prostu rąbnąć klasyczne zachodnie wyobrażenia o nich - fajny przekaz, że świat jest różnorodny.
Mikołaj jest chyba wikingiem. Z tego co wynika z opisu książki i imienia Nord przynajmniej tak mi się wydaje. Książki nie ma w naszym języku wiec mogę się mylić
Dokładnie to on jest Kozakiem (wiec albo Ukrainiec albo zbiegły szlachcic z państw granicznych lub koronnych) i był bandytą. W 2013 popadłam w drobną dezinformacje,
Mimo że uwielbiam, kocham, ubóstwiam, otaczam wręcz kultem wątki miłosne w wielu bajkach i filmach, to tutaj się z tobą zgodzę :P.
Wątki takowe są często wyśmienite (jeśli tak, to są dla mnie najlepsze), ale faktycznie pojawiają się w... Co pierwszym filmie!
Wspomnę inny film animowany "Tajemnice Zielonego Królestwa", w którym wątek miłosny był oczywisty, ale... ŹLE POPROWADZONY! Owszem, widać było napięcie. Owszem, były romantyczne sceny. Owszem, było między nimi zrozumienie. Ale nie poczułem żeby cokolwiek się miedzy nimi narodziło! Wiedziałem że BĘDĄ razem, ale to była dla mnie relacja typu: "Lubię go/ją, bardzo, bardzo! Ciekawe czy on/ona mnie też...". Ten ich pocałunek na końcu był zupełnie niepotrzebny! Wystarczyło że rozstaliby się po uścisku i uznałbym to za jeden z najlepszych wątków romansowych w filmach animowanych! Taki w którym wszystko jest oczywiste (będą razem), ale oni jeszcze odkrywają między sobą swe uczucia.
Po tej scenie nastąpił niesmak... Tak jakby świat animowany nawiedziła Amerykańska (i już nie tylko) moda, na jak najszybsze rozwijanie związku... Natomiast w Strażnikach Marzeń wszystko było w porządku. Niby były sygnały, ale nigdy żadne poważne, które dałyby do pomyślenia. To była raczej nić porozumienia, niż uczucie.
I potrzeba więcej filmów, które nie tylko skupiają się na czymś innym niż miłość między dwojgiem osób, ale też w ogóle nie zawierają wątku romantycznego.
Cieszę się że nikt (chyba że przegapiłam) w tym wątku nie poruszył tematu Jelsy. Jak ja nienawidzę tego shipu!
''Ohh oni oboje mają lodowe moce, to przeznaczenie!'' - o boże. Nie lubię łączyć postaci z dwóch różnych historii.. (chyba że Merida i Czkawka, w ich niestety się zakochałam, ale ich historie są tak jakby troche przybliżone - Szkocja i wikingowie i przybliżona epoka. To bardzo smutne bo wiem, że nie będą razem.. ) Za to Jack i Elsa są w ogóle z innych światów. Co z tego że są ''lodowi'', czy jak to nazwać. Czuję się trochę hipokrytką bo kibicuję Mericcup a przezywam Jelse.. ale cóż.
I jeszcze ta petycja, aby Jack pojawił się w drugiej części Frozen!
Rozumiem, że ludzie mają różne gusta, szanuję to. Tylko...kurczę no, shipować Jacka i Elsę to jak łączyć ogórki kiszone z mlekiem: ich wspólnym mianownikiem jest kategoria "jedzenie", ale gdy je połączysz, to zwymiotujesz. Jack i Elsa może mają "lodowe" moce, ale pochodzą z dwóch inny światów. Jack jest mityczną postacią, można pokusić się o sformułowanie "legendarną", której nadano konkretną osobowość, historię i ciało. Jest kimś, w kogo dzieciaki wierzyły (nie wiem, ja tam wierzyłam w Dziadka Mroza ;)) Jest czymś w rodzaju tradycji, z pokolenia na pokolenie dzieci zaczynają w niego wierzyć. Jak w filmie, to chyba brzmiało tak: "Uważaj, bo ci Jack Frost nos zamrozi!". Zostanie w języku, w kulturze, w opowiastkach opowiadanych dzieciom na dobranoc. W żartach na temat zamrożonych okien czy uszczypniętych mrozem policzkach.
Elsa zaś to postać baśniowa, zmieniona na swój sposób, ale wciąż Królowa Śniegu Andersena. Teraz Królowa Disneya, cóż. I choć Królowa Śniegu wciąż rządzi dziecięcymi półkami, to nie tak jak Jack, który wzniósł się ponad okładki książek do języka i kultury. Chyba rozumiecie, o co mi chodzi? Jack to taki animowany Avenger, w którego chcemy wierzyć. Prawie jak Batman z DC, broniący swojego Gotham (tutaj: Burgess). Może się pojawiać w książkach, ale i tak wiemy, że to coś więcej niż tylko kartka papieru i słowa. Ujrzymy go w zjeżdżaniu na sankach i w bitwie na śnieżki. Zawsze, nie ważne gdzie, czy to w Ameryce Jack Frost, czy w Polsce mniej znany Dziadek Mróz, będzie gdzieś się pojawiał przy okazji wichur śnieżnych i świąt. Elsa to kolejna postać filmowa, która nie przedrze się do rzeczywistości, choćby nie wiem jak się starała. Mało tego, która z rzeczywistością mało ma wspólnego. Istnieje w baśni, i to jest jej miejsce. Jack może poruszać się między rzeczywistością a fikcją. Nie sądzę, by dzieciaki na widok śniegu wzdychały do Królowej Śniegu, tylko właśnie do Mroza, choćby nie wiem jakby miał na imię. Mróz czy Frost, Jack czy Jacek, młody czy dziadek. Jeśli ktoś zapragnie, to nawet może go nazwać elfem, i tak będzie wiadomo o kogo i o co chodzi.
Zawsze będziemy pragnęli personifikacji rzeczy, które nas otaczają. Jack Frost jest właśnie taką personifikacją śmiechu, zabawy i mrozu. Strażnik Zabawy. Elsa to jedynie władca, królowa, rządzi tylko i wyłącznie Arendell. Może ma lodowe moce, ale to Jack jest tym prawdziwym Duchem Zimy , opiekującym się całym światem, i nie sądzę, aby pragnął zadawać się z jego podróbką (to żart, oczywiście ;)) Mam nadzieję, że dobrze nakreśliłam, o co mi chodzi.
A co do wypowiedzi andrzej_goscicki...
Fun fact: "Tajemnice Zielonego Królestwa" bazowały na książkach Williama Joyce'a, który napisał "The Guardians of Childhood", na których zaś bazowali Strażnicy Marzeń. Podobno Joyce nie jest zadowolony z Zielonego tak jak z Strażników.