Ja tak samo. Sam film obiektywnie zasługuje na 6. Całkiem przyzwoita akcja, tylko niestety, scenariusz jest niedopracowany, no i jest za dużo dłużyzn. Ale kiedy nadeszła scena walki Van Damme'a w więzieniu, to przyjemne wspomnienia z seansu "Krwawego sportu" i "Kickboxera" na chwilę wróciły. To właśnie w scenach kopanych Van Damme'a się najprzyjemniej ogląda i mam nadzieję, że jak najdłużej utrzyma formę do takich scen. Stąd za sceny kopane i na zachętę dam 7.
A ja dałem 4/10, bo jak dla mnie ten film to mały potworek. Dałbym 5/10, bo to prawdę mówiąc typowy średniak o którym się prędko zapomina, ale za walkę Adkinsa z Van Dammem zniżam na 4, bo to jak została ona wymyślona woła o pomstę do nieba. To chyba jedna z najgorszych scen walki Van Damma
No, Van-Damme nie miał prawa wygrać tej walki, na początku się ucieszyłem, bo realistycznie wybuch granatu miał na niego wpływ, ale bardzo krótki w sumie, później rana na nodze nie przeszkadzała mu w kopnięciach, dostał w tyłek niemiłosiernie i nagle po tym wszystkim jakimś cudem wygrał... później dalej, jak ten drugi miał go na muszce, to czekał i gadał i czekał i gadał, zamiast strzelić mu w głowę, to patrzał jak ten rzuca w niego bombą... jakim cudem JCVD to przeżył w ogóle?
Tym nie mniej zgodzę się z kolegami powyżej, film zasługuje na 6, ale za królika, westernową muzykę, za Van Damme'a i za Adkinsa dam 7. Nie tak dobry jak "Ogień krzyżowy".