W Strażniku Prawa (Egzekutorze) fatalna, schematyczna fabuła. Właściwie po 15 minutach było wiadomo, jak się film skończy.
Dosłownie kilka scen było dobrych, reszta- nędza.
Nowy przełożony Harrego- jeszcze większy ciul od poprzednika.
Partnerka Harrego- denerwująca, dobrze że zginęła, szkoda że tak późno.
Burmistrz z takimi cechami psychicznymi (strachliwy idiota) nigdy nie miałby szans na objęcie tego stanowiska.
No i "zły" gang... Wyglądali jak komedianci, ich szef kompletnie bez charyzmy. Gdybym ich spotkał w ciemnej bramie to... roześmiałbym się.
Warte uwagi:
- scena na początku w restauracji z klientem, który dostał "zawału". Harry fajnie go ustawił do pionu (śmiesznie, z pogardą wymawiane "get up, get up" okraszone kopniaczkami)
- ultra-zażenowany wyraz twarzy Harrego w scenie castingu
- kreacja postaci Muhammada, niestety zupełnie niewykorzystana. Jedyny człowiek w tym filmie (oprócz Harrego), który budził jakikolwiek respekt.
- końcówka filmu- gang nie żyje, wieża płonie, a ci z helikoptera mówią że mają okup :)
Dokładnie, film dużo słabszy od 2 pierwszych części. Clint nadal świetny i było kilka fajnych momentów jak ten dialog, gdy burmistrz miał im wręczyć listy, czy też ta scena z początku gdy wjechał do sklepu i załatwił gówniarzy. Ale ten motyw z "panią inspektor" był beznadziejny ogólnie, nie pasowało to kompletnie... Lepiej by było jakby działał sam czy miał partnera jak we wcześniejszych częściach. Do tego ta jej śmierć i poświęcenie.. trochę tandetne jak dla mnie. Do tego fatalna muzyka, z gorszą jeszcze się nie spotkałem... Ta scena jak gonili murzyna, po prostu tragedia. Do tego, tak jak piszesz przewidywalna fabuła. Ogólnie słabo.
Wszystkie trzy (dotąd) części Dirty Harry'ego są dla mnie równie ekscytujące, jedynie ta, niestety z powodu Katy Moory nie pasują mi do końca