Gdybym miał teraz ułożyć listę 10 moich ulubionych reżyserów Lumet znalazł by się w niej bezapelacyjnie, ale gdyby mnie ktoś zapytał o tego reżysera 2 tygodnie temu to bym zbył go tylko słowem "przereklamowany". Po prostu Sidney jak się okazuje najwięcej talentu pokazał w swych najskromniejszych filmach, które nie wiadomo czemu nie urzekły widzów. "Running on Empty" to kolejny pełen emocji obraz, zadający widzowi mnóstwo pytać, a przy tym bardzo łagodny i spokojny. Takie historie na prawdę chwytają za serce, nie muszą operować żadnym efekciarstwem i niepotrzebnym komplikowaniem akcji. Również rola Phoenixa jest cholernie realistyczna, bo nie wygłasza żadnych gniewnych monologów (mimo że hollywood często wymaga tego od aktorów w tego typu rolach) i wiele razy pokazuje zakłopotanie co jest takie naturalne.
Całość ogląda się świetnie i polecam absolutnie.