Strasznie długo broniłam się przed tym filmem, bo odrzucał mnie początek opisu fabuły. Wydawało mi się, że będzie to przygodówka dla młodzieży, nie miałam na to zupełnie ochoty. Ale w końcu obejrzałam, bo jednak napisane było "dramat". I poruszył mnie tak bardzo ten obraz... teraz siedzę i nadal walczę z rozchwianymi emocjami. Z jednej strony temat 9/11 zawsze na mnie bardzo mocno przemawia, z drugiej - ten dzieciak (który rozumiem, że dla niektórych był niesłychanie irytujący) był dla mnie tak niesłychanie prawdziwy. Ze swoją innością/dziwnością, masą lęków, ciężarem winy za niepodniesioną słuchawkę i pragnieniem by przedłużyć "8 minut zanim przestanie czuć ciepło słońca". Może ten film nie jest arcydziełem, na pewno nie jest, ale mnie poruszył, bardzo... strasznie głośno do mnie przemówił i niesamowicie blisko mojego serca. I tyle.