Ni jest taki zbajerowany wysokim budzetem, przez co stracilby swoja prawdziwosc i to na
plus. Natomiast ja jadam w MC donalds i jestem zgrabny, wygladam dobrze, czuje sie
dobrze - koles chyba mimo wszystko troche naciaga ta szkodliwosc jedzenia. Mnie az tak
bardzo konserwanty nie interesuja, dla mnie to jest po prostu smaczne. Z reszta powiedzcie
to dzieciom z afryki, ktore na widok burgera by sie posraly ze szczescia, a w US jest taki
dobrobyt, ze ludzie zamartwiaja sie takimi pierd.olami ;). Ogolnie proste i logiczne, ze jak
jestes za gruby, to musisz jesc rzeczy mniej tuczace - tu nie chodzi konkretnie o mc, bo
wiekszosc ludzi moim zdaniem mc nigdy nie zaszkodzi - mi nie szkodzi, czyli jestem jakims
supermenem w oparciu o film?
Wiesz, jeść z umiarem to jedno, a obeżreć się jak świnia to drugie. W 100 gramach frytek jest podobno ok.250kalorii. A takie grubale w USA potrafią wpierdzielić kilogram, a może i więcej, bo tam płacisz i jesz tyle, ile zmieścisz. Potem dopiją Coli, która ma w litrze coś koło 500 kalorii. Standardowy hamburger ma 300-500 kalorii, (zależy ile sosów). Do tego jakieś lody, albo szejka. I się okazuje, że taki spaślak zeżre 5000 tysięcy kalorii w jednym posiłku, a powinien 2500 max na cały dzień. No to nie ma się co dziwić, że jest spasiony, a taki osioł płacze, bo go McDonald's utuczył, totalny absurd. Jak idziesz ze 3 razy na tydzień zjeść hamburgera i małe frytki, a poza tym chociażby trochę się ruszasz, to ci nic nie będzie.