Z jedne strony maskrycznie głupie, żenujące i irytująca, ale z drugiej nie ma typowo amerykańskich zagrywek w postaci dawania "morałów" itp. Ot, bezmózga komedyjka ;). I udaje jej się, bo ma parę śmiesznych scenek i nic więcej. Najbardziej rzuca się w oczy wiek aktorów - 30-40 lat, a grają uczniów jeszcze :D. Najlepsza scena filmu to spotkanie Marry i Slatera, ciekawy zwrot akcji i naprawdę nie przewidziany. 3,5/10.
P.S - swego czasu leciał na TV1000 bodajże jako "Megastar".