Christopher Reeve na zawsze pozostanie moim Supermanem. Podobnie pierwsza część jego przygód zawsze będzie moją ulubioną. To nic,ze efekty nie te,to nic że tu i ówdzie zajeżdża kampem. Do szczęścia wystarczy mi nieśmiertelna muzyka Johna Williamsa i wspaniała, choć nieskomplikowana historia dojrzewania do super bohaterstwa zagubionego dziecka z odległej planety Krypton. Super Kino. Zasłużony Klasyk. Średnia tego filmu to kiepski żart.