Dario Argento to już legenda włoskiego i europejskiego kina. Twórca ten krećił głównie krwawe kryminały i filmy (tzw. giallo) łączące estetykę efektownego thrillera z horrorem.
SYNDROM STENDHALA to jednak obok UPIORA W OPERZE najsłaby film mistrza Argento.
Obraz ten to zwyczajna kalka i autoplagiat chwytów i motywów, które pojawiały się już we wcześniejszych dziełach reżysera - nie mówiąc o fakcie, że było one lepiej zrealizowane.
SYNDROM STENDHAL pokazuje, że w przypadku Argento formuła klasycznego "giallo" się już zwyczajnie wyczerpała.
O ile SUSPIRA czy GŁĘBOKA CZERWIEŃ wzbudzały niepokój i napięcie dzięki starannej kompozycji i wizualnym ekrperymentom o tyle w tym filmie najefektowniejze zabiego nużą i śmieszą. ZASTOSOWANIE efektów cyfrowych to w wypadku tego filmu niepotrzebne efekciarstwo.
Fabuła filmu jest zwyczajnie naciągana i z punktu widzenia psychologicznego raczej nieprawdopodobna.
Pooblemem jest też brak suspensu i fabularnych zaskoczeń, choć reżyser bardzo silnie stara się widzowi wciskać "fałszywe tropy".
Nic z tego!!! SYNDROM STENDHALA to nudnawa i balda kopia najleposzych filmów Argento.
WAdą jest też kiepskie aktorsto z Thomasem Kretschmannem i Asia Argento na czele. W wypadku obsady wybitny twórca (tym razem) wcelował jak kulą w płot, choć jak wiemy Kretschmann i A. Argento (córka reżysera) to aktorzy uznani i klasowi.
Na koniec o plusach. Można się cieszyć dość dobrą muzyką autorstwa Enio Morriccone oraz interesuującym pomysłem "obrazowej fobii".
Niestety kilka jaskółek wisony nie czyni, więc radzę raczej darować sobie ten seans.