Kurcze... Na razie dałam temu filmowi tylko 6/10...
Wiem, że zasługuje na więcej (może nawet na 10), ale muszę go obejrzeć jeszcze co najmniej 5 razy, żeby zrozumieć... i żeby obejrzeć go móc obejrzeć "na spokojnie".
Niezaprzeczalnie genialny scenariusz, niespotykanie wieloznaczny i niecodzienny....
Tylko, że tak bardzo zmęczył mnie tą wieloznacznością... oglądałam i myślałam usilnie nad tymi znaczeniami, a w skutek tego pod koniec filmu mój mózg z trudem rejestrował sceny...
Robi ogromne wrażenie!
Świetna gra aktorska, szczególnie Philip Seymour Hoffman miał ogromne pole do popisu i się popisał!
myślałem podobnie po obejrzeniu, że za dużo, że po co tyle, itp., ale potem dotarło do mnie, że ten natłok wątków itp., to nie jest jakaś zagadka do rozwiązywania, a raczej kolejny aspekt mający oddawać tę "synekdochę". W każdym razie tak ja to rozumiem... Zresztą po zobaczeniu nieco nowszych, podobnych tematycznie filmów jak Mr. Nobody albo w sumie Źródło, utwierdziłem się w przekonaniu, że Synekdocha nie jest jakaś przeintelektualizowana czy bełkotliwa i pretensjonalna(jak Mr. Nobody) albo w całości tak naprawdę trywialna(jak Źródło)