Nie przepadam za sci-fi czy też fantasy. Film oglądałam dwa razy, za pierwszym razem nie do końca i byłam zachwycona. Za drugim razem - nie stety prócz zaskoczenia-nic, czarna dziura. Nigdy nie domyślę się o co chodziło w tym filmie...Taki zwykły niby 'horror'? Żadnej głębi? Pomóżcie...
a gdyby zastosować taki klucz, Bruce W. nie jest duchem tylko jakimś pracoholikiem czy hobbystą, wracającym do domu i zamykającym się w piwnicy (gabinecie, garażu itd) przed całą rodziną.
jako fizycznie żywy jest faktycznie martwy dla bliskich. Żona siedzi przed telewizorem i wspomina marzenie (może go prowokuje ciągle... itd), jakie miała jako panna młoda, ale to marzenie umarło.
Nie ma kontaktu z najbliższym, a jemu nawet nie chce się jeej przeszkadzać.
A te zabiegi z duchami, czy chłopcem to tylko do wprowadzenia odpowiedniej poetyki do filmu... coś jak kiedyś Mickiewicz...
;-)