Nie do końca zrozumiałem scenę, gdy Crowe przesłuchuje kasetę z terapii Graya. Co wystraszyło
Malcolma, po zgłośnieniu nagrania?
Nagranie z kasety zdradza w sumie cztery głosy. Na głos ducha mówiącego do Vincentego Graya, Malcolm Crowe nie zwrócił wcześniej uwagi. W którymś momencie podczas ich terapeutycznej rozmowy zrobiło się zimno. Duch zatem tam się pojawił, choć nie musiał być jeszcze w polu widzenia. Pielęgniarka prosi Malcolma do telefonu, słychać kilka dziwnych odgłosów (może odsuwające się samoistnie krzesło). W końcu duch zaczyna mówić, a chory Gray, który go widzi i słyszy, nie chce umierać, ani się bać, bo nie rozumie swojej sytuacji, iluzji wzrokowych, i powodu nawiedzenia. Tu kulminacja jego strachu i lęku.
Malcolm nie słyszał głosu ducha z taśmy bo stał się i był duchem, ani nie przekonuje się w tej scenie, że nim jest. Zrozumiał, że duchy można widzieć, i to paranormalne zjawisko jest w postrzeganiu zmysłowym 10-letniego Colea Seara.
To nie Gray mówi, że nie chce umierać, tylko duch. Gray nie mówił po hiszpańsku - podczas tych sesji był dzieckiem, a głos należy do młodego, ale dorosłego mężczyzny.
Uważam, że Malcolm nie zwrócił wcześniej uwagi na ten głos, bo go po prostu NIE MÓGŁ usłyszeć. W końcu nie miał takiego daru jak Cole. Usłyszał głos ducha dopiero wtedy, gdy sam stał się duchem.