PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=825}

Szósty zmysł

The Sixth Sense
1999
7,8 635 tys. ocen
7,8 10 1 635282
7,5 53 krytyków
Szósty zmysł
powrót do forum filmu Szósty zmysł

Niewiele jest filmów, na które człowiek pragnie iść kolejny raz do kina, nie zważając na koszty. Ten film do takich właśnie należy. Jednak trudno się temu dziwić, zakończenie jest tutaj tak niesamowicie "rozbrajające", tak "powalające", że nie sposób postąpić inaczej (zresztą doskonale potwierdzają to Amerykanie, którzy do kin chodzą na tę produkcję po kilka razy, zostawiając tam niemałą kasę - już ok. 300 mln dolarów). Widz po poznaniu zakończenia uświadamia sobie, że w rzeczywistości reżyser rozegrał z nim swoistą grę, że film ten można obejrzeć w zupełnie innym "wymiarze". A w jakim? Tego oczywiście zdradzic nie mogę, bo nikt nie miałby już wtedy satysfakcji (a ta jest gwarantowana) z tego filmu.
Nawet wówczas, gdybyśmy obejrzeli ten film bez ostatnich 10 minut, to i tak moglibyśmy go oceniać bardzo wysoko (we wszelkich klasyfikacjach internetowych ta produkcja dostaje od krytyków i zwyczajnych widzów ok. 9, 9.5pkt. w 10-punktowej skali). Jest to przecież jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat, a niektórzy krytycy umieszczają go nawet wśród trzech najlepszych filmów grozy ostatniej dekady! Niektóre sceny naprawdę mrożą krew w żyłach i to nie dzięki epatowaniu nas krwawymi scenami, ale doskonałe połączenie obrazu (świetne zdjęcia i montaż) z muzyką (ta niewiele gorsza). Widz szczerze współczuje młodziutkiemu Cole'owi (w tej roli wspaniały Haley Joel Osmont - OSKAR???), którego "dar" w rzeczywistości jest jedną z większych kar. Brrr..... Aż nie chce się pomyśleć, co byłoby, gdyby to nas nachodziły ZAWSZE i WSZĘDZIE postacie zmarłych... Widz "kibicuje" także lekarzowi- psychiatrze (granego przez Bruce'a Willisa, który może wreszcie na dobre pozostawi grę w takich "dziełach" jak "Armageddon", czy "Szakal", a zajmie się poważniejszą pracą aktorską), mającemu problemy w pracy i w domu - słowem znajdującemu się w "małej depresji" . Kolejny atut tej produkcji to także scenariusz. Głównie oczywiście dzięki swemu zakończeniu, lecz nie tylko. Ta historia naprawdę opowiedziana jest bardzo dobrze, jest wiarygodna (myślę, że potwierdzą to także specjaliści od psychologii). Główna tu zasługa M.Night Shyamalana (kolejny OSKAR????), który udowodnił, że kino amerykańskie stać jeszcze na inteligentniejsze scenariusze i produkcje, a nie wyłącznie na "zarzucanie" nas efektami specjalnymi (patrz: "Gwiezdne wojny", po części "Matrix"). Uwierzcie mi - nie są potrzebne, by powstało dzieło - takie właśnie jak "Szósty zmysł"!!!