końcówka wprawdzie była dość nieprzewidywalna, pokazanie że tylko chłopiec jest jedynym jego rozmówcą też było trafne (mimo sceny w restauracji, kiedy małżonka patrzy się na Malcolma dokładnie wtedy, gdy zaczyna mówić). Jednak sam fakt, że Malcolm niczego się nie domyślił przez cały rok jest dla mnie zbyt banalnie poprowadzony (wszystko można wyjaśnić jednym zdaniem: "duchy widzą tylko to, co chcą widzieć" co jest dla mnie pójściem na łatwiznę).
Nie wyobrażam sobie spędzenia roku, kiedy ludzie nie odzywają się do mnie itd, kiedy kelnerzy nie zwracają na mnie uwagi w restauracjach a pani w kasie nie obsługuje mnie z dziwnych powodów. Owe magiczne zdanie-klucz może nam podpowiadać, że wymyślał sobie pewne dialogi, ale film już pokazuje inaczej - że faktycznie przez okres kuracji dzieciaka nikt się do niego nie odzywał - tak więc musiało być zawsze.
Zastanawia mnie też jak wszedł do domu matki dzieciaka :)
Małżonka Malcolma w scenie w restauracji nie spojrzała na Malcolma tylko odruchowo przed siebie ponieważ, któryś z gości lokalu zaśmiał się. Takiego typu błędów w filmie nie znajdziesz, lecz kilka fabularnych jest Linia fabuły jest spłycona. Może to filmowi pomogło, ale sprawny widz zauważy, że reżyser z grubsza poszedł na łatwiznę.